czwartek, 24 lipca 2014

poniedziałek, 14 lipca 2014

Dziękuje/pożegnanie.

Więc chciałabym wam wszystkim podziękować za to że ze mną wytrzymaliście tyle i czytaliście moje wypociny. Wiele razy myślałam aby wszczesniej zakończyć jednak nie potrafiłam ;) Wiem ze mnie nienawidzicie za to że Patrycja nie żyje jednak taka była moje wizja.

Myśle nad nowym blogiem. Czytał by ktoś? :)

Chciałabym sie z moimi najlepszymi czytelnikami pożegnać. Kocham was <3 kończę Bloga z 29 tys wyświetleń :') nie myslalabym nigdy ze tyle ich będzie ;) 
Wiec to koniec :'( 

Możliwe ze sie jeszcze spotkamy na innym blogu :3 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Epilog

Dzisiaj mija piąta rocznica śmieci Patrycji. Ten czas tak szybko leciał. Dwa lata po jej śmierci nie mogłem dać sobie rady. Zamknąłem się w sobie i codziennie przechodziłem pod jej grób. Nadal temat o niej jest dość ciężki. Ciagle czuje pustkę w sobie jak ktoś by zabrał polowe mnie. Nasza córka przeżyła. Jak by nie moi przyjaciele nie wiem co by z nią teraz się działo. Wiele się zmieniło po jej odejściu. Perrie z Zayn'em i swoimi dziećmi przeprowadzili się dwie ulice od nas. Za miesiąc biorą ślub. Wiktoria i Harry nadal są ze sobą. Mieszkają w naszym starym domu razem z Liam'em. Rok temu Harry oświadczył się dziewczynie. Przez tydzień o niczym innym nie rozmawiała. Liam spotyka się z tamcerką o imieniu Danielle. Jest dość ładna. Słyszałem coś na temat że mają razem zamieszkać. Louis. Louis totalnie się pogrążył. Obwiniał się na początku. Zaczął ćpać i kompletnie przestał interesować się innymi. Nie mógł się pogodzić ze jego "jedyna, najlepsza przyjaciółka odeszła." Pomagaliśmy mu wymawiając że Patrycja nie była by z tego zadowolona. Z czasem wrócił do sobie. Jednak stał się biseksualny. Obecnie spotyka się z chłopakiem, którego imienia nie znam. Za to on mieszka najdalej od nas jednak często nas odwiedza. A ja. Ja mieszkam z moją córką w domu mojej dziewczyny. Myślałem nad sprzedażą jednak szybko z tego zrezygnowałem. Za dużo wspomnień. Pomogłem dziewczynie założyć jej białe conversy na małe stopy. Patrycja bo tak właśnie się nazywała moja córka miała już 5 lat. Była mądra jak na swój wiek. Mogę stwierdzić że czasami potrafi pocieszyć lepiej niż ktokolwiek inny. Jest podobna do swojej mamy. Ma długie brąz kręcone włosy. Oczy ma niebieskie, a rysy twarzy podobne do Patrycji. Założyłem kurtkę i razem z dziewczynką wyszliśmy. Swoimi małymi paluszkami złapała mnie za palec od ręki. Usmiechnełem się pod nosem. A co do zespołu to już nie koncertujemy. Czasami piszemy coś do fanów czy robimy jakieś spotkania. Na trasy nie byłoby czasu dlatego zrezygnowaliśmy z tego, aby zając się życiem, rodziną. Pokonywalem dobrze znaną mi drogę. Czułem jak dziewczynka drepcze za mną ściskając moje palce. W końcu stanąłem na przeciwko tabliczki z imieniem Patrycji. Za każdym razem kiedy tu przychodzę czuje że jest obok mnie. Cholernie chciałbym znowu ją dotknąć. Pocałować, czy powiedzieć na dobranoc "Kocham Cię." Znowu patrzeć w jej czekoladowe oczy, albo rozśmieszać w trudnych chwilach. Czy po prostu być przy niej. To z nią wychowywać nasze dziecko i patrzeć jak mówi swoje pierwsze słowa. Z nią przeżywać najpiękniejsze i te najgorsze chwile. Jednak jedynie co mi zostaje to przyjść pod jej grób i wypatrywać się w niego przypominając sobie wszystko. Poczułem jak mała dziewczynka mnie ciągnie, abym uklękną. Zrobiłem więc tak. Patrycja patrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami. 

- Tato nie płacz. Mamusia jest z nami. - jej mała rączka powędrowała na moją klatkę. - Tutaj. - wskazała palcem na serce.

W tym mencie dziekowalem wszystkim ze ją mam. Nie mogłem się powstrzymać aby się nie uśmiechnąć i jej nie przytulić. Jej rączki oplotły się wokół mojej szyki, a ja wstałem. Z dziewczynką na rękach zacząłem iść do domu, aby przygotować dla niej przyjęcie urodzinowe. 

“Przypadek to słowo pozbawione sensu; nie ma niczego, co nie miałoby swoich przyczyn."





Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. 
Czytasz=komentujesz.

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 40

*Niall

Nie miałem odwagi ruszyć. Wiktoria płakała w objęciach Harr'ego. Miałem najgorsze scenariusze przed oczami. Ręce trzęsły mi się niesamowicie, a serce waliło jak oszalałe. Drzwi od sali otworzyły się z nich wyszedł starszy mężczyzna w białym farktachu. Powiedział coś do pielęgniarki. Kobieta odeszła.

- Który to pan Horan? - podeszłam do lekarza. Moje nogi były jak z waty. Każdy w ciszy patrzył na lekarza wyczekując co się stało. Jego mina była poważna. W moich oczach zbierały się zły. O uszy tylko objął się szloch Wiktorii oraz głośne bicie mojego serca.
- Przykro mi.. - nie. To nie może być prawda. To pierdolony sen! Pokręciłem przecząco głową. Czułem jak tracę kontrolę nad swoimi nogami. Oparłem się o ścianę nie chcąc upaść. - Nie udało się nam jej uratować, ale pani Patrycja była w ciąży. - Jego słowa zbyt nie docierały do mnie. Moja Pati nie żyje. Jak to możliwe? Przecież miało być tak pięknie. - Dziecko przeżyło jednak.. - przerwałem.
- Jakie dziecko?
- Mówię że pani Patrycja była w ciąży. Co prawda dopiero w trzecim tygodniu, ale postaramy się żeby przeżyła.

Była w ciąży? Jak? Nie zauważyłem? Patrzyłem na niego jak na idiotę. Wiki zabrali aby dać jej coś na uspokojenie. Zjechałem w dół. Plecami popierając się o ścianę schowałem twarz w dłoniach. Przeżyła? To dziewczynka? Mam córkę.

- Mogę ją zobaczyć? Patrycje. - lekarz przytaknal.

Kierowaliśmy się w storę szpitalnej kostnicy. Czym bliżej tym coraz bardziej chciało mi się płakać. Dlaczego ona musiała odejść? Przecież należało jej się szczęście. Ze mną. Weszliśmy do sali gdzie na samym środku był stół. Sala była cała na biało. Stół był metalowy, a na nim osoba. Ona. Zacząłem się cały trzasc. Lekarz wyszedł zostawiając mnie samego. Było cholernie zimno. Podszedłem do niej. Leżała przykryta białym prześcieradłem. Miała lekko uchylone warki, które się nie poruszały. Nie były czerwone jak zawsze. Nigdy się już nie uśmiechnął do mnie. Nie wypowiedzą żadnego słowa. Jej klatka piersiowa się nie ruszyła. Kciukiem przejechałem po jej zimnych ustach po czym policzku na którym nigdy już nie pojawi się rumieniec. Oczy miała zamknięte. Jej piękne oczy, który zawsze się błyszczą nigdy już nie będą takie. Pocałowałem ją w policzek po czym w usta. Ostatni raz. Łzy, które tworzyły własne ścieżki na moich policzkach spadały na jej zimną twarz. Pozwoliłem aby emocje wyszły ze mnie. Wybuchłem niekontrolowanym płaczem.

- Wróć. - wyszlochałem. Splotłem nasze dłonie, które tak idealnie do siebie pasowały zawsze. - Obiecuję, że zajmę się naszym dzieckiem. Mam nadzieje że będziesz ze mnie dumna. - uśmiechnąłem się.

Nadal nie mogę zrozumieć że to się dzieje na prawdę. Do sali wszedł jakiś facet. Pomógł mi wyjść zapewnię sam bym nie dał rady. Oparłem się o ramię Liama. Nie odzywał się ani słowem. Cały czas widziałem ją. Martwią ją. Moje kochanie.

- Co z dzieckiem?
- Lekarz powiedział żebyś przyjechał jak będziesz się lepiej czuć.

Wyszedłem ze szpitala. Nigdy nie będzie tak jak było. Nikt jej nie zastąpi. Jednak wiem że ona chciałaby aby zajął się naszym dzieckiem. Wsiadłem do samochodu. Patrzyłem przez szybę na szpital. W końcu nigdy nic nie trwa wiecznie jednak te chwile gorsze i złe jakie mieliśmy razem na zawsze zostaną w mojej pamięci. Nigdy Cię nie zapomnę. Dokładnie pamiętam jak wyjechaliśmy nad morze. Nasz pierwszy raz. Jak zaprosiłem ją na kolacje, była wtedy pięknie ubrana. Jak się dowiedziała o swojej chorobie. Doskonale pamiętam jak nie zasłaniała rolet w pokoju. Jak przyszła pierwszym razem. Spodobała mi się od pierwszego razu. Nasz pierwszy pocałunek na kanapie u niej. Nigdy niczego nie zapomnę. Kocham Cię Patrycja.

Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
Czytasz? skomentuj.

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 39

Czytasz? Skomentuj.




*Niall*

Wziąłem kolejną kanapkę w rękę. Chciałem już wsiąść gryza kiedy usłyszałem krzyki z góry. Odłożyłem powrotem na talerz jedzenie i szybko pobiegłem na górę. Drzwi od łazienki były uchylone. Bez zastanowienia otworzyłem je szerzej. Moje oczy rozszerzył się do granic możliwości. Moje cało momentalnie zmarło w miejscu. Wiktoria klęczała nad nieprzytomna Patrycja. Z jej głowy leciała krew. Dziewczyna płakała powtarzając "Obudź się." Harry dzwonił na pogotowie, a ja stałem przerażony. Nie miałem pojęcia co powiedzieć czy robić. Strach przejął kontrolę nad moim ciałem. Harry skończył rozmawiać. W tym momencie dziękowałem wszystkim że oni tu są. Loczek poklepał się pocieszająco w plecy. Wszytko jak by do mnie dotarło. Zamrugałem kilka razy czy to aby na pewnie nie sen. Jednak nie. Moja dziewczyna leży na ziemi, a ja stoję jak ten idiota. Gratulacje dla ciebie Horan. Za chwilę słychać dzwonek do drzwi. Szybko biegnę je otworzyć. Trzech lekarzy wchodzi. Kieruje ich do łazienki. Harry odciągną Wiktorie. Czuje jak łzy lecą mi do oczu. Dlaczego? Co się stało?

- Co z nią będzie? - wyszeptałem
- Zabieramy ją. Straciła dużo krwi. Radę pomodlić się o cud. 

Przełknąłem głośno ślinę. Dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała. Obserwowałem jak wynoszą Patrycje. Słyszałem tylko jak na sygnale karetka odjeżdża. Wiktoria wtulona w Harrego płakała. Uklęknąłem kryjąc w dłoniach twarz. Łzy cisnęły mi się do oczu. Nie miałem siły aby je powstrzymać. Moje policzki robiły się coraz bardziej mokre. 

- Co się stało?! - podniosłem wzrok. W drzwiach stał zdezorientowany Liam.
- Zabrali Patrycje. Niall wszytko ok? - pokręciłem przecząco głową. Ledwo udało mi się podnieść. Nogi miałam jak z waty ledwo się na nich utrzymywałem. Złapałem się kanapy. Li od razu stał przy mnie obejmując ręką.
- Jesteś w stanie jechać?
- Nie ważne. Harry zostań z Wiktorią, a ja jadę. - złapałem kluczyki od samochodu, ale zaraz zostały mi wyrwane. 

Liam pokazał ręką żebym szedł. Prawie biegnąc wsiadłem do samochodu.Całą drogę do szpitala nerwowo bawiłem się palcami u rąk oraz przygryzając dolną wargę. Samochód staną, a ja prawie przewracając się o własne nogi wybiegłem z niego. Podszedłem do recepcji. Starsza kobieta popatrzyła na mnie za swoich okularów.

- Słucham? 
- Patrycja Malinowska.. - nie dokończyłem ponieważ kobieta mi przerwała
- Jest operowana. Może pan poczekać na nią przy sali. Wzdłuż korytarza i prawo. 

Od razu ruszyłem tak jak mi powiedziała recepcjonista. Poczułem jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Spojrzałem na Liama i pozwoliłem wyjść moim emocją. Łzy zaczęły spływać po moich oczach. Jak poszedł do niej to może było by lepiej, albo jak by Wiktoria wcześniej ją znalazła. 

- Będzie dobrze ona jest silna. 
- Ona ma operacje za dwa dni. Może jak bym ją wcześniej znalazł, albo Wiki. - usiadłem bezsilny na krześle
- Nie obwiniaj się. Jestem pewny że ona by tego nie chciała. 
- Ale co się stało? 

Lima nie odpowiedział. Za pewnie nie wiedział co powiedzieć w sumie nie dziwnie mu się. Wzdłuż korytarza szedł Louis z Harry'm. Podeszli do nas zanim zdążyli coś powiedzieć pokręciłem przecząco głową. 

*3 godziny później* 

Siedzimy tu już od dłuższego czasu. Nawet nie wiem ile. Drzwi jak się nie otwierały tak się nie otwierają. "Ona może umrzeć." tylko to miałem w głowie. To moja wina. Powinienem pójść po nią wcześniej. We czwórkę siedzimy jak na szpilkach. Drzwi zaczynają się otwierać. Wstałem chociaż ze strachu zachwiałem się. Bałem się co mogę się dowiedzieć. Tak cholernie się bałem. Harry i Louis podeszli do lekarza Liam trzymał mnie jedną ręką za co mu dziękowałem bo bym już leżał na ziemi.

- Co z nią? 
- Straciła dużo krwi. Były komplikacje podczas operacji jednak udało nam się ją utrzymać przy życiu. Jednak jest w śpiące. 
- Jak są szanse że się obudzi? Możemy do niej wejść?
- Małe jednak dziewczyna jest silna. Pozostaje czekać, a teraz przepraszam muszę iść. I tak możecie, ale nie na długo.

Czekać? Czekać na co? Na wyrok? Teraz zależy wszytko od niej. Spojrzałem na chłopaków. Westchnęli ciężko. Louis otworzył drzwi gdzie leżała dziewczyna. Znalazłem u siebie siłę i poszedłem do środka, a chłopki za mną. Leżała przypięta do tym wszystkich urządzeń , które utrzymują ją teraz przy życiu. Podszedłem bliżej. Jej klatka unosiła się i podała powoli. Usta miała rozchylone, a oczy zamknięte. Reka przejechałem po jej policzku po czym przeczesałem palcem jej włosy. Usiadłem obok niej splątując nasze palce poczułem jak delikatnie nimi poszyła na co się uśmiechnąłem bo to dobry znak, chyba. 

- Musisz się obudzić. Słyszysz? - mój głos się łamał. Ból, smutek, zmartwienie, strach to jedyne co czułem. Harry ścisnął moje ramie żeby dodać mi więcej odwagi. 
- Niall musimy iść bo zaraz pielęgniarka nas pobije, ale wykrzyknie coś i wyniesie. - przytaknąłem.

Wyszedłem chociaż tak cholernie chciałbym zostać z nią. Jednak wiem że to nie możliwe. Wyjedzie z tego. Przecież już wychodziła. Prawda? Zapakowałem się do samochodu. Liam ruszył. Panowała cisza, nikt się nie odzywał co w przypadku Styles'a jest dość dziwne. Zacisnąłem mocniej powieki nie chcąc się rozpłakać. Miałem tak mocna zaciśnięte pięści że aż poczułem ból. Oparłem głowę o zimną szybę. Po powrocie do domu od razu udałem się do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku zalewając się łzami. Jak baba, ale teraz nic się nie liczyło oprócz tego żeby ona przeżyła. W końcu ma małe szanse, ale ja wiem że ona jest silna i da radę. W końcu zasnąłem. 

*Tydzień później* 

Codziennie od świtu do nocy siedzę przy niej. Nawet Perrie raz przyszła ją odwiedzić. Lekarz mówi że poprawia się jej stan. Dzisiaj przyszedłem z Wiktorią i Harrym. Oni są tu najczęściej. Stałem przy ścianie przed szpitalem z papierosem w ręku. Tak zacząłem palić żeby trochę się odstresować. 

- Niall! Chodź! - wyrzuciłem papierosa. 

Pobiegłem za Harrym. Widziałem jedynie jak lekarze biegną do sali Patrycji. Oraz krzyk Wiktorii. Stanąłem w miejscu.  To nie może być prawda. 



**********************************************************************************
I mamy kolejny rozdział ^^ Zbliżamy się ko końca :( Jak myślicie co się stało? :3 
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. Wiem że dość krótki, ale nic nie poradzę :c 
Zapraszam na mojego drugiego bloga gdzie się pojawił nowy  rozdział --> LINK

poniedziałek, 16 czerwca 2014

BLOGI ! ♥

A więc wcześniej wspominałam o tym czy założyć bloga i o to jest :D Na razie jest tylko prolog i bohaterowie, ale w tym tygodniu już będzie 1 rozdział ^^ Myślę że wam się spodoba i będziecie czytać, komentować.

LINK DO BLOGA !

Również mam inny blog z przyjaciółką. Jak chcecie to wpadajcie :3

LINK

Ale o tym blogu oczywiście nie zapomnę. Bardzo wam dziękuję za te wszytkie wyświetlenia czy komentarze ♥ Co do nastepnego rozdziału to niedługo będzie. Jutro zacznę go pisać :3 Więc do następnego rozdziału x.

Kocham was ! ♥ xx.

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 38

Staliśmy pod salą porodową. Każdy siedział jak na szpilkach. Zayn był w środku myślałam, że nie da rady, ale jak widać myliłam się. W końcu drzwi się otworzyły, każdy podszedł do pielęgniarki trochę się wystraszyła, ale uśmiechnęła się do nas.

- Wszytko w porządku. Możecie wejść do nich. 

Jak na zawołanie każdy szybko wszedł do sali. Perrie zaśmiała się z nas. Miała na ręku malutkie dziecko owinięte w kocyk, a drugie trzymał Zayn. Podeszłam bliżej łózka.

- Jezu jakie piękne. Macie imiona? - zapytałam 
- Tak. To jest Kate. - wskazała na dziewczynkę leżącą na jej ręku. - A to jest Rick. - wskazała na chłopaczka, którego trzymał Zayn. 
- Mogę? 
- Jasne. 

Pezz podała mi Kate na ręce. Przyglądałam się jej. Miała małe pulchne łapki i śliczne duże niebieskie oczy. Była przepiękna. Tylko szkoda że ja nie będę mogła mieć nigdy dzieci. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Oddałam malucha w ręce mamy. Wyszeptałam "Przepraszam." i wyszłam. Usiadłam na krześle przed salą. Mogę umrzeć za tydzień nigdy nie będę w ciąży. Nigdy nie będę rodzić. Dlaczego to musiała spotkać mnie? Pozwoliłam aby łzy wyleciały z moich oczu.

- Patrycja co się stało? - podniosłam wzrok na osobę. Niall stał przede mną.
- Nic. Jest okej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Właśnie, że nic nie jest okej. 
- Nie kłam. 
- Po prostu nigdy ja nie będę leżeć i trzymać mojego dziecka.
- Nigdy nie mów nigdy, kochanie. - pocałował mnie w czoło. 

Blondyn objął mnie ramieniem. Razem wróciliśmy do sali.

*3 dni późnej* 

Perrie wróciła wczoraj do domu. Louis wyszedł na razie na kaucji, a ja odliczam dni do mojej operacji. Zastały tylko cztery dni. Tak szybko to zleciało. Pamiętam jak Liam przyszedł po olej. Papierosy z Zayn'em na balkonie. Wyjazd. Pierwszy raz z Niall'em. Tyle wspomnień złych i dobrych jednak i tak bym ich nie zamieniła na inne. Kto wie jak bym sobie poradziła jak bym ich przy sobie nie miała? Jak by na mojej drodze nie pojawił się Niall? Za pewnie bym się poddała i sama popełniła samobójstwo. Jaka ja byłam głupia że chciałam wyjechać jeszcze z przyczyny mojej siostry. Teraz jak o tym wszystkim myślę to się zdaje takie żałosne i dziecinne. Ten czas to był najpiękniejszy jaki przeżyłam. Teraz spokojnie mogę umrzeć. Wtuliłam się mocniej w Nialla, który spał. Ja od kilku dni nie mogę spać. Jak już zasnę to mam koszmary więc wolę nie spać w cale. Poczułam suchość w gardle więc zdjęłam rękę blondynka z mojego brzucha i wstałam. Zeszłam najciszej jak umiałam po schodach. Zapaliłam w kuchni światło przy oknie siedziała Wiktoria. Podeszłam do niej. Wystraszyła się na mój dotyk. Dziewczyna miała zaszklone oczy.

- Wiki co się stało? 
- Nic. Po prostu zostały cztery dni. 
- Wiem, ale nie przejmuj się. Harry Ci pomoże. - przytuliłam ją. 
- Jak mam się nie przejmować? Stracę siostrę. Nigdy nie będzie tak samo. - między nami powstała cisza.

Podeszłam do szafki z której wyjęłam butelkę wody. Złapałam paczkę papierosów i wyszłam na dwór. W pokoju Pezz i Zayna świeciło się światło. "Dzieci nie chcą spał?" - pomyślałam po czym zamknęłam oczy rozkoszując się papierosem. Zgasiłam papierosa i weszłam do środka. Wiktorii już nie było więc również postanowiłam wrócić do pokoju. Niall przytulał poduszkę więc wśliznęłam się pod kołdrę, Udało mi się zasnąć.

Stałam przed dużym domem. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Moje bose poranione stopy stały na dość ostrych kamieniach. Moja biała sukienka latała razem z wiatrem. Zamknęłam oczy czekając na to co ma się wydażyć. 
- Patrycja! - moje ciało zastygło w miejscu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę. Nie wiedziałam kompletnie kto to jest. Mały chłopczyk o brąz włosach niebieskich oczach i krzywych zębach, ale i tak był słodki. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Jego oczy kogoś mi przypominały jednak nie wiedziałam kogo. Chłopczyk pociągnął mnie za rękę, żebym miała iść na nim w stronę domu. Weszłam do środka było pusto. Wszytko wyglądała jak po jakimś pożarze. Mały chłopczyk znikł słyszałam jakieś szepty. Moja ciekawość wzięła w górę i zamiast uciekać szłam w ich stronę. Czym byłam bliżej tym się naśliniły jednak nie mogłam ich zrozumieć. Weszłam na mały podest nade szepty ustały. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Próbowałam się wyrwać. Ta osoba trzymała mnie zbyt mocno. Zauważyłam, że czerwony nóż trzyma pod moim gardłem. 
- I co? Fajnie, nie? - przełknęłam głośno ślinę. Poczułam mocny ból w ręku. Odwróciła mnie ta osoba szybkim ruchem. Moje włosy zawiały razem z ruchem. Przede mną stał Louis. Popatrzyłam w jego oczy były czarne nic innego nie mówiły oprócz złości. 
- Kochasz go? - zmarszczyłam brwi. Louis odsunął się. Moimi oczami ukazał się Niall. Martwy Niall.
- Jak mogłeś?! - łzy leciały z moich oczu jak strumień wody. Upadłam na kolana z bezsilności. Chciałam iść do niego jednak silną ręka Louisa zatrzymała mnie. Złapał mnie za ramię i podniósł. Nie mogłam się utrzymać na moich nogach. 
- Teraz go nie ma, ale jestem ja. - Louis przybliżył się do mnie i musnął mój policzek. 
- Nie, nie. Jesteś chory! - wyrwałam nóż z ręki Louisa. Nie zdążył go zabrać bo wbiłam go w swoje serce.

Otworzyłam oczy. Od razy złapałam się za serce. Byłam cała spocona. Moja twarz napuchnięta od płaczu, a bicie mojego serca było słuchać w pokoju. Spojrzałam na Nialla. Siedział obok mnie uspakajając mnie. Dlaczego Louis śni mi się w takiej postaci? Moja dłoń była na policzku Nialla. Kciukiem przejechałam po nim po czym wpiłam się w usta blondyna. Oddał pocałunek. 

- To był tylko sen. - wyszeptał przytulając mnie do siebie
- Kocham Cię. - wyszeptałam 
- Ja ciebie też. - złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. 

Wstałam i od razu poszłam do łazienki. Odkręciłam zimną wodę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Strumień zimnej  wody oblał moje ciało przez co poczułam się lepiej. Sunęłam się po mokrej ścianie na dół prysznica. Zaczęłam płakać. Znowu. Płakałam jak dziecko, albo gorzej. Cała się trzęsłam. Tego jest za dużo. Wzięłam głęboki wdech po czym wstałam. Czułam jak robi mi się ciemno przed oczami. Jedną ręką oparłam się o ścianę, ale nie stracić równowagi. Zaczęłam szybko mrugać jednak nie pomagało. Opadłam na zimną podłogę. Widziałam krew jednak nic nie czułam. 


Przeczytaj: Witam :3 Mamy kolejny beznadziejny rozdział za co przepraszam bardzo. Coraz bardziej mi nie wychodzi ten blog. Nie wiem co robię źle. Jak myślicie założyć nowego bloga? Dawno o tym już myślałam, ale chcę poradzić się was. W końcu ten się kończy to mogę założyć drugi :) Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. 
SKOMENTUJ. 




  

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 37

Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.!
CZYTASZ TO ZOSTAW KOMENTARZ
****


Siedziałam w salonie wtulona w Nialla. Patrzyłam wszędzie tylko nie na Louisa. Liam razem z Harry'm próbowali, żeby Louis cokolwiek powiedział jednak on nie chciał nic mówić. Siedział na fotelu wpatrując się w każdą osobę w tym pomieszczeniu. Podniosłam wzrok na Louisa na moje nieszczęście właśnie patrzył na mnie. Miał oczy wypełnione złością. Jego oczy były czarne,  a oddech ciężki. Linia szczęki była napięta,  a usta miał zaciśnięte w cienką kreskę. Dłonie były zaciśnięte w pięść. Mocniej wtuliłam się w chłopaka. Zacisnęłam powieki żeby zatrzymać łzy. Poczułam jak ktoś trzyma mnie za ramię lekko ściskając dodając mi odwagi. Spojrzałam na tą osobę, którą była moja siostra. Lekko się uśmiechnęła do mnie oddałam gest chociaż nie wiem czy wszedł szczerze. 

- Louis! - Harry podniósł głos.
- Powiem Patrycji. - powiedział chłodnym tonem. Moje oczy rozszerzył się do granic możliwości. Spojrzałam na każdego Liam otworzył usta żeby coś powiedzieć.
- Dobrze. Chodź. - wstałam. 

Niall posłał mi spojrzenie typu "Jesteś pewna?" Posłałam mu uśmiech. Louis pokazał mi gestem ręki żebym poszła pierwsza. Przeszłam przy chłopaku. Poszłam do mojej sypialni. Louis szedł za mną cały czas. Weszłam do pokoju. Czułam jak robiło mi się coraz bardziej gorąco.  Moje serce biło z prędkością światła. Moje usta lekko drżą. Przygryzłam dolną wargę. Chłopak zamkną drzwi po czym się o nie oparł. Patrzyłam wszędzie tylko nie na niego. Mój wzrok spoczął na moich białych skarpetkach. Usłyszałam, że chłopak idzie w moja stronę. Miałam mętlik w głowie. Za dawałam sobie pytanie "Uciekać?". Zaczęłam się cofać do póki nie zatknąłem się z ścianą. Chłopak stał przede mną. Palcem podniósł mój podbródek. Patrzyłam w jego oczy nie były czarne raczej smutne. Można było dostrzec łzy jednak wszytko robił,  aby ich wypuścić. 

- Boisz się mnie? - wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki na jego chłodny głos.
- Nie. - powiedziałam pewna siebie. Brunet złapał mnie za nadgarstki.
- To dobrze. - czułam jego oddech na swoim policzku. Zaraz złożył pocałunek na nim. - Mogę Ci zaufać?  - przytaknęłam bo nic innego nie byłam w stanie zrobić.  - To Ci powiem. - Spojrzałam na chłopaka. Louis odsunął się ode mnie. Obserwowałam każdy jego ruch. Usiadł na łóżku twarz chowając w dłonie.  - To było w nocy. Przed dniem,  kiedy wróciłaś. Poszedłem na imprezę. Nikogo nie było więc nie chciało mi się siedzieć w domu. - zaśmiał się nerwowo.  - A mogłem jechać do rodziców. - przetarł dłońmi twarz po czym spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co zrobić wiec stałam tak jak mnie zostawił. - Poznałem jakąś dziewczynę. Była ładna. Miała długie kręcone błąd włosy i zielone oczy oraz mocny makijaż.  Pamiętam nawet w co była ubrana. Miała krótką skórzaną spódniczkę oraz białą koszule na ramiączka. - patrzył się przed siebie. Jak by mówił to do siebie,  ale zapewnię tak mu łatwiej. - Siedzieliśmy, piliśmy była bardzo sympatyczna,  mądra. - jego oczy się za świeciły. Przełkną głośno ślinę. - Później ona zamówiła drinka,  a ja czekałem. Pamiętam tylko jak wypiłem tego drinka, a później tylko że obudziłem się obok niej.. - łza toczyła własną drogę na jego policzku. - Ona leżała martwa. Próbowałem ją obudzić myślałem że śpi,  ale ona nie żyła. Była zimna. Wystraszyłem się i uciekłem. Jak tchórz. - wyszeptał. Stałam z otwartą buzia analizując wszystkie jego słowa. Nie wiadomo czy to on w końcu nie pamięta. - Powiedz coś. - Spojrzałam na niego.
- Lou.. Louis.. ja..j.. nie..niew..niewiem co. - wtedy do pokoju weszło trzech policjantów. Spojrzałam przerażona na Louisa.
- Pan Tomlinson?  - zapytał jeden.
- Tak.
- Pójdzie pan z nami. - złapali go za ramiona i wyszli. 

Stałam przy tej ścianie nie wierząc w to co właśnie się dzieje. Policja go zabrała,  ale to nie znaczy że to on. Jednak.. Mówił o niej tak dobrze więc czeku miał by pójść siedzieć? Czułam jak łzy leciały z moich oczu. Odwróciłam głowę w stronę okna. Widziałam jak jeden policjant pomaga mu wejść do samochodu. Wokół jest tyle reporterów,  ale skąd? Liam rozmawia z jednym z policjantów.  Za pewnie próbuje to wyjaśnić. To nie może tak się skończyć! Odwróciłam głowę w stronę drzwi. Niall stał w nich oparty o nie. Podeszłam do niego. Wtuliłam się w jego klatkę i jeszcze bardziej się popłakałam. 

- Patrycja my jedziemy za nim. Jedziesz?  - zapytał mnie Harry. Jedynie przytaknęłam. 

Żadne słowa nie były potrzebne. Wybrałam oczy. "Dobrze że się nie malowałam" pomyślałam. Trzymając się za ręce z Niall'em wyszliśmy z domu. Szłam z głową w dół,  a Niall i reszta miała okulary oraz kaptury. Razem z Wiktorią byłyśmy zasłane przez chłopaków. Słyszałam tylko co chwila dźwięk migawki. Wsiadłam do samochodu. Liam ruszył, a ja oparłam głowę o zimną szybę. Jedyna wiem co się stało. Zaufał mi. Czułam się jak by ktoś zabrał część mnie. Ale dlaczego?  Przecież to tak nie musi się skończyć. Nie musi prawda?  Przecież Louis nie jest winny, chociaż on tego nie pamięta, a ona nie żyje. Umarła w nocy, kiedy on był więc wszytko spada na niego. Krople deszczu zaczęły spadać na szybę,  a samochody, które ruszyły za nami od mojego domu nadal jechały. Pod jechaliśmy pod wielki budynek z kratami w oknach. Niall pomógł mi wysiąść i razem poszliśmy do środka. Ściany były białe.  Mnóstwo ludzi się kręciło. Liam z Harry'm rozmawiali z jakimś facetem. Było słychać krzyki za drzwi. Wiktoria przytuliła mnie chcąc pocieszyć. Ruszyliśmy przez zimny korytarz. Mężczyzna pokazał na drzwi i odszedł. Usiadłam na krześle czekając na cokolwiek. "Co teraz będzie?" Za dawałam sobie to pytanie. Dlaczego to musiało się przytrafić jemu? Czemu to tak musi wyglądać? Dlaczego nie mogło się to przytrafić jakiemuś facetowi,  który był karany? Dlaczego Louis?
                                                            *Kilka godzin później*
Drzwi się otworzyły, a z nich wyszedł Louis zakuty w kajdankach. Nie wiem co jest gorszego od takiego widoku. Wszyscy wstaliśmy. Jakich starszy, grubszy facet zabrał go gdzieś. Z pokoju przesłuchań wyszedł młody dość przystojny chłopak. Moze był o dwa lata starszy ode mnie. Podeszliśmy do niego. 

- Kiedy go wpuścicie? - zapytał Niall
- A wy to?
- Przyjaciele? 

- Wyjdzie jak będzie niewinny.
- A kaucja?
- Do póki trwa śledztwo nie obowiązuje. - powiedział i odszedł

Postanowiliśmy wrócić do domu. Drogę powrotną każdy milczał. Biłam się z własnymi myślami. Chłopak zaparkował przed domem. Od razu poszłam do siebie do kuchni. Wzięłam puszkę piwa z lodówki i upiłam łyka. Spojrzałam na kalendarz i wyplułam alkohol z buzi. Podeszłam bliżej żeby się upewnić. To już za tydzień operacja. Puszka wypadła mi z rąk które się trzęsły jak galaretki. Za dużo na raz. Zdecydowanie. Uklękłam żeby się uspokoić. 

- Patrycja! - krzyknęła siostra. Spojrzałam na nią stała przestraszona. 
- To za tydzień. - wyszeptałam.
- Chodź. 

Dziewczyna pomogła mi wstać.  Usiadłam na kanapie. Dziewczyna spojrzała na Nialla potem na Harr'ego i na końcu na mnie. Za tydzień operacja. Ten czas tak szybko leci. Boje się jak cholera. Wszytko wyparowało ze mnie w jednej chwili. Jedynie co czułam to strach i ból. Nie wiem czego bardziej się boje czy świadomości że mój przyjaciel to morderca czy ze za tydzień mogę umrzeć. Przetarłam dłońmi twarz. Nie miałam już siły na płacz czy krzyk chociaż mam ochotę schować się w jakimś koncie i krzyczeć, płakać. Oparłam się o oparcie kanapy. 

- Patrycja wszystkiego w porządku?  - zapytał z troską w głosie Niall
- Nic nie jest w porządku. - wydusiłam z siebie. 

Wzięłam pilota chociaż zaraz wrócił na stolik. Do Harr'ego zadzwonił telefon. Loczek odebrał. Uśmiechnął się pokazując zęby oraz dołeczki. Wszyscy patrzyli na niego czekając na odpowiedź. W końcu skończył rozmawiać. Klasnął w dłonie zabierając kluczyki od samochodu.

- Ludzie ruszamy się Perrie rodzi.  - wstałam tak szybko ze zaraz byłam przy samochodzie.




OD AUTORKI: Nie jest on długi, ale dużo zajęło mi pisanie go sama nie wiem czemu. Mamy wyjaśnione co się stało z Louis'em i jego morderstwem. Jak myślicie to on? :3 O matko na Wreszcie Perrie rodzi! :D Jak myślicie pójdzie wszytko dobrze?  Chciałam was przeprosić ze tak zepsułam bloga. Zbliżamy się do końca :3 Miało być 100 rozdziałów,  ale skróciłam do 50. :/
                         

wtorek, 3 czerwca 2014

Przeczytaj.

Witam was. ♥

A więc dostawałam komentarze że daje za dużą ilość komentarzy na następny rozdział. Postanowiłam że już nie będę pisać "Za 30 komentarzy next" itp. Chociaz jeżeli jest ponad 15 tyś wejść, a bloga czyta na prawdę sporo osób bo mam codziennie podan 100 wejść. Więc jak by tak każdy zostawił komentarz było by miło. Ale wracając do rzeczy to nie napisałam tak i co? Jest po 14 komentarzy?  Teraz nawet 12 bo moje się nie liczą. A jak piszę że za ileś komentarzy następny rozdział to jest ponad 30 nawet ponad 35. Naprawdę pisze bo kocham, ale chciałabym wiedzieć że ktoś to jednak czyta i znać waszą oponie na ten temat. Jak coś robię źle czy coś innego żeby pisać lepiej. A może powinnam przestać pisać?

Powiecie mi dlaczego tak jest? Muszę "wymuszać" komentarze?  Nie chcę.

Jak tak dalej pójdzie to zakończę tego bloga.

Jeżeli czytasz mojego bloga skomentuj to duża motywacja.

Pozdrawiam xx.

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 36

Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. 
****************



- Człowieka... - zamurowało mnie. Zakryłam ręką usta, a moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
- Louis prześpij się lepiej co? - wolałam nie dopuszczać do siebie żeby to mogla być prawda.
- Nie wierzysz mi? - wyszeptał
- Louis jesteś pijany, albo naćpany. Przecież cie znam i byś nie zabił człowieka. Nie rób sobie żartów. Prześpij się.
- A wyglądam jak bym kurwa żartował?! Przy szlem do ciebie o pomoc, a ty mi nawet nie wierzysz! Dzięki. - odsunęłam się od niego kilka kroków dalej.
- Louis jutro porozmawiamy jeszcze z resztą.
- Nie, nie, nie możesz tego zrobić.
- Dlaczego?
- Nie chce aby wiedzieli.
- Jutro porozmawiamy idź spać. 

Chłopak położył się na kanapie. Zasnął od razu. Usiadłam na fotelu patrząc na chłopaka. Nie wyglądał na pijanego czy naćpanego raczej na załamanego. Nie mogłam w to uwierzyć. Cały czas powtarzałam słowa z naszej rozmowy żeby co kol wiek z niej zrozumieć. Postanowiłam iść do chłopaków. Najciszej jak umiałam wyszłam i zamknęłam drzwi. Prawie przebiegłam do sąsiadów chcąc jak najszybciej. Musi być jakieś rozwiązanie jakieś wytłumaczenie. Nie pukając weszłam do domu. Na szczęście wszyscy siedzieli w salonie. Niall mnie zauważył i szybko podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie. Zaprowadził na kanapę gdzie siedział Zayn z Perrie. Usiadłam obok Malika. Zastanawiałam się jak mam im to powiedzieć. Czy powtórzyć moją rozmowę z Louisem? Niall złapał mnie za rękę. Spojrzałam na każdego ich wzroki były skopione na mojej osobie. 

- Patrycja co się stało? - zapytał mnie blondyn przerywając cisze.
- Przyszedł do mnie Louis. Wyglądał masakrycznie. Powiedział mi ze - przełknęłam głośno ślinę. Nie mogłam wydusić z siebie tego słowa.
- Że? - dopytywał Zayn
- Że zabił człowieka. - wydusiłam to z siebie. Każdy z przerażeniem popatrzył na siebie, a ja spuściłam wzrok na moje i Nialla splatane palce.
- Kogo? Kiedy? Jak? Dlaczego? Gdzie? - Pezz mówiła co przyszło jej na myśl.
- Nie wiem. Spij teraz u mnie w domu. Miałam wam nie mówić. Nie wyglądał na pijanego czy naćpanego bo o to tez go posądzałam.
- Niall idź z Pati do ich jej domu i jutro jakoś pogadamy z nim.
- Jasne. 

Blondyn objął mnie ramieniem. Wyszliśmy z ich domu zaraz znajdując się w moim. Louis nadal spal na kanapie cicho chrapiąc. Przeszłam obok niego naciągając koc i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku za chwile zjawił się blondyn. Wzięłam rzeczy w jakich spie. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Założyłam koszulkę Nialla oraz jakieś krótkie spodenki. Chłopak leżał już w samych bokserkach na łóżku. Położyłam się pod nim przykrywając nas kołdrą. Patrzyłam się w sufit. Moje ciało było zimne, bezsilne, bezradne. Chciałam iść do niego przytulic i powiedzieć "Bedze dobrze." I mice ta świadomość ze jest niewinny, nic nie zrobił. Dlaczego by miał zabijać człowieka? Louis? To do niego nie podobne. Przecież jak to prawda to co z kariera? Jak to się ujawni to będą kłopoty ba i to jakie wielkie. Przecież on zapewnię nic nie zrobił. Naćpał się albo upił i mówił bzdury. "Dziewczyno on cały się trzęseł miał podkrążone oczy od płaczu i braku snu. Czy tak wygląda człowiek pijany? Naćpany? Przejrzyj na oczy! Twój przyjaciel to morderca!" Moje drugie ja odezwało się. Nic nie wiadoma o co chodzi. Nawet jak by był morderca to bym go nie zostawiła. Paczulom jak ręka Niall przysuwa mnie do niego. Wtuliłam się w jego tors.

- Nie martw się. Wszytko się wyjaśni. - blondyn pocałował mnie we włosy.
- Oby.
- Jestem pewien. Nie chce mi się wierzyć żeby Louis kogoś zabił.
- Mi tez nie, ale żebyś go widział jak on przyszedł. Martwię się o niego.
- Jutro się wszystkiego dowiemy, a teraz dobranoc.
- Dobranoc. - jeszcze musnęłam chłopaka usta jednak ten złapał w dłonie moja twarz i pocałował mnie namiętnie. 

Wtulona w chłopaka zasnęłam. Obudziłam się przez suchość w gardle oraz duszność jaka panowała w pokoju. Spojrzałam na zegarek dochodziła czwarta nad ranem. Zdjęłam rękę Nialla z brzucha. Uchyliłam okno żeby wpadło trochę powietrza. Spojrzałam w stronę blondyna, który przytulał poduszkę. Słodkie. Zachichotałam pod nosem. Wyszłam z pokoju idąc w stronę kuchni aby się napić. Na kanapie nie było Louisa przez co trochę się przestraszyłam. "Gdzie on może być?" Powtarzałam w myślach. Poszłam do kuchni gdzie wzięłam butelkę wody mineralnej. Wypiłam prawie cala jej zawartość. Zakręciłam korek i odłożyłam ja na blat kuchenny. Odechciewam się rękoma od blatu. Na tarasie ktoś stal i palił papierosa. "Przecież Louis nie pali." Powiedziałam w myślach. Wzięłam paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Wyszłam na zimne powietrze przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skorka. Jestem w krótkich i to bardzo spodenkach, których prawie nie widać spad bluzki Nialla sięgającej mi do polowy ud. Oparłam się o ścianę odpalając papierosa.

- Przeziębisz się. - jego głos był inny. Taki zimny, obojętny.
- Nie jest mi zimno. - skłamałam. Zaciągnęłam się tytoniem. - Powiesz mi co się stało? - zapytam wypuszczając dym z ust. Chłopak spojrzał na mnie. Otworzył kilka razy usta żeby coś powiedzieć jednak zaraz je zamkną. - Louis. - wyszeptałam.
- To nie jest takie proste Patrycja. - patrzył przed siebie. - Kiedyś Ci powiem teraz nie mam siły.
- Louis musisz mi powiedzie co się stało. Kogo zabiłeś? Jak? Gdzie? Kiedy? - prawie powtórzyłam wszystkie pytania blondynki
- Nie teraz. - wyrzucił resztki po papierosie i poszedł do domu. 

Nie mogłam go zrozumieć. Najpierw przychodzi o pomoc, a teraz nie chce powiedzieć co się stało, a może on na prawdę to zrobił? Dlaczego nie chce mi powiedzieć? "Jasne ze tak." drugie ja nie chciało mi dać spokoju. Przestrzelam palcami grzywkę i wyrzuciłam papierosa. Nie miałam na niego ochoty. Przydeptałam jeszcze palącego się papierosa i weszłam do środka. Od razu poczułam ciepło. Spojrzałam na Louisa, który odwrócił wzrok ode mnie i patrzył się w ścianę. Spuściłam głowę. Poszłam na gore. Zamknęłam cicho drzwi żeby nie obudzić Nialla. Weszłam pod kołdrę. Nie chciało mi się stać wiec po prostu leżałam. Chłopak podpierał się na łokciu patrząc na mnie. Podskoczyłam do góry ze strachu.

- Przestraszyłeś mnie, myślałam ze spisz.
- Nie chciałem. Gdzie byłaś? Myslałaś ze nie zauważę różnicy miedzy tobą, a poduszka? - zaśmiał się
- Sam się do niej przytuliłeś. W kuchni i na balkonie. Nie mogę spać. - opadłam ciężko na łóżko. Chłopak zawisł nade mną jak by miał robić pompki.
- Misiek słuchaj nie możesz się tak tym przejmować. Wszytko się wyjaśni. - musnął moje usta
- Wiem, wiem i mam taka nadzieje jednak nie potrafię. 

Chłopak wpił się w moje usta. Oddalam pocałunek chociaż na chwile przestałam myśleć o Lou. Całowaliśmy się dość długo jak by wiedział ze przez to zapomniałam. Oderwałam się od blondyna na jego twarzy pojawił się grymas. Zachichotałam. Niall położył się obok mnie. Złapał mnie za rękę łącząc nasze palce. Głowę trzymałam na jego ramieniu. Bawił się naszymi dłońmi. Zamknęłam oczy chcąc wsłuchać się w bicie serca mojego chłopaka. W końcu zasnęłam. Obudziłam się sama w łóżku. Na rekach podniosłam się, ale zaraz znowu opadłam na łózko. Zakryłam poduszka twarz żeby promienie słońca nie raziły mnie. Poczułam jak ktoś mnie łaskocze w stopy. Szybko się poderwałam i podkuliłam je pod siebie. Spojrzałam przymrożonymi oczami na sprawce. Niall turlał się ze śmiechu na końcu łózka. Lekko go popchnęłam przez co spadł na podłogę. Teraz ja się śmiałam aż brzuch mnie bolał. Nagle blondyn leżał nade mną łaskocząc mnie. Próbowałam się wyrwać, ale mi to zbyt nie wychodziło, a brzuch zaczynał mnie coraz bardziej bolec od śmiechu wiec wpiłam się w usta chłopaka. Na początku był zdeterminowany, ale oddal pocałunek. Oblizał moją dolna wargę czekając na pozwolenie. W sumie to słodkie ze nadal tak się zachowuje. Bez problemu rozchyliłam wargi. Nasze języki współgrały nikt nie chciał teraz dominować. Po prostu cieszyliśmy się sobą. Chłopak ścisnął mój pośladek przez co posnęłam, a za kare ogryzłam go w język.

- Ała! - krzyknął.
- To za kare. - zaśmiałam się.
- Dzięki. Boli. - zrobił smutna minkę. Zmuszał się do płaczu dla lepszego efektu. Zaczęłam się z niego śmiać. - Śmieszne. - wymamrotał.
- A żebyś wiedział. - nadal się śmiejąc poszłam do łazienki 

Po szybkim prysznicu oraz wydyszeniu włosów. Umyślam zęby oraz zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam się



I poszłam do salonu gdzie siedzieli już wszyscy oprócz Harr'ego i Wiktorii. Liam coś gadał do Louisa, a Perrie w kuchni gotowała z Niall'em. Za to Zayn wsłuchiwał się w rozmowę Li i Lou. Poszłam do kuchni jednak Tommo poderwał się i poszedł do mnie. Wystraszam się go wiec zrobiłam kilka kroków w tył, ale spotkałam się ze ściana. Czułam jak moje bicie serca przyspiesza.
- Mówiłem ze masz im nie mówić! Prosiłem! Jak mam ci ufać?! - krzyczał trzymając mnie za nadgarstki.
- Louis to tez są twoi przyjaciele i tak by się dowiedzieli. - mówiłam spokojnie, ale poczułam tylko większy ból w miejscu gdzie mnie ściskał.
- Zaufałem Ci! - wykrzyczał.
- Louis to boli puść mnie. - łzy spływały po moich policzkach. Jego oczy były czarne jak nigdy.
Louis został odciągnięty przez Zayna, a Niall od razu mnie przytulił. Masowałam moje sine nadgarstki. "Co w niego wstąpiło?" Pytałam sama siebie. Przecież nigdy taki nie był. Jego oczy były czarne od złości. Wiedziałam ze chciał mnie uderzyć ale się powstrzymał. Może on na prawdę kogoś zabił? Skoro tak się zachowuje? Musi o coś chodzić, a ja się dowiem o co mimo wszytko. Poszłam do kuchni z Niall'em, który zamknął drzwi. Przywitałam się z blondynka. Słyszałam jak chłopaki w salonie na siebie się darli bo to nawet krzyk nie był. Usiadłam na blacie machając nogami. Oboje coś gotowali, ale ja cały czas o tym myślałam. Czemu Louisowi tak zależało na tym żeby nikt się nie dowiedział? Dlaczego przyszedł do mnie z tym? Czemu to mnie spotyka? Nic z tego nie rozumiem już. Westchlam z braku pomysłów na jakie kol wiek rozwiązanie. Przecież jeżeli on mi nie powie to nigdy się nie dowiemy, a będzie jeszcze gorzej. Zarzuciłam nogę na nogę.
- Hej. Nie przejmuj się. Wiki jutro wraca to wybierzecie się na szalone zakupy.  - zaśmiała się blondynka
- A ty?
- Ja ledwo co się poruszam jeszcze rodzic ci zacznę i co będzie? - zaśmiała się blondynka. Przez to wszytko zapomniałam o niej. Powinnam teraz nią być wspierać ją, a mnie przy niej nie ma. Za dużo na raz rzeczy.
- To wole posiedzieć z tobą bo zakupy bez ciebie to nie to samo. - zaśmiałam się. Dziewczyna podała mi kanapkę. Zjadłam ja od razu. 
Zeszłam z blatu dałam buziaka mamuśce oraz chłopakowi. Wyszłam z kuchni.

środa, 28 maja 2014

Rozdział 35

Jak wam się podoba nowy wygląd? :3
Next za 30 komentarzy.
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
*****


Usłyszałam walenie w drzwi. Ręką złapałam się za głowę mrucząc coś pod nosem wstałam z wygodnej kanapy. Otworzyłam drzwi w których stał blondyn. Na początku popatrzył na mnie po czym mocno mnie przytulił. Jego ręka jeździła po moich plecach przez co poczułam się lepiej. Niall splot nasze ręce ciągnąc mnie w stronę kanapy. Usiadłam na chłopaka kolanach.

- Powiesz mi o co chodzi? Płakałaś? - mówił spokojnie bez żadnych emocji.
- Nie, nie płakałam i nic się nie dzieje. - skłamałam. Nie chciałam aby się martwił. Nic nie mogłam wyczytać z wyrazu twarzy chłopaka. Byla taka obojętna.
- Nie wierze Ci. - wyszeptał. Pewnie jak bym nie siedziała tak blisko jego nie uslyszalabym
- Czemu? Nie ufasz mi? Myślisz ze cie okłamuje? - moje male dłonie trzymałam na torsie chłopaka. Patrzyłam w jego piękne niebieskie tęczówki. Czekałam na jaka kol wiek reakcje, ale caly czas byl taki sam.
- Ufam, ale mnie okłamujesz. - jego glos zaczal się łamać, a ja poczułam gule w gardle. Zrobiło mi się sucho i nic nie mogłam z siebie wydusić. - Dlaczego?! - zeplchnal mnie z kolan, a sam wstał. Jego oczy były ciemne. Wystraszył mnie tym zachowaniem.
- Niall.. - wyszeptałam. Czułam jak łzy zbiegając się w moich oczach, a obraz się rozmazuje.
- Patrycja.. - nasze wzroki się spotkały. Podeszłam do blondyna. Ostrożnie splotłam nasze palce jego oczy były już niebieskie. Konicki moich ust lekko się podniosły.
Ścisnęłam powieki aby łzy z nich nie wyleciały. - Przepraszam. Kochanie po prostu nie chce żebyś mnie okłamywała, dobrze? - lekko przytkałam. 

Kiedy te wszystkie złe momenty odejdą? Kiedy przyjedzie szczęście? Dlaczego nie mogę żyć jak inne dziewczyny w moim wieku? Imprezy, seks, alkohol itp. Czemu ciągle dzieje się coś nie tak? Czuje się jak by nade mną wisiały jakieś chmury, a słońce było zakryte za nimi. Ale kiedy one odejdą? Wtuliłam się w chłopaka mocno trzymając go w uścisku jak by miał zaraz odejść. Podniosłam wzrok na jego twarz. Jego oczy były wpatrzone we mnie, a moje w jego. Nie potrzeba było żadnych slow czy gestów wstarczylo spojrzenie, czy to nie piękne? Dwoje ludzi razem, który rozumieją się przez spojrzenie. Teoretycznie tak, ale czy na zawsze tak? Lekko odsunelam się od chłopaka. Reka wytarłam moje trochę mokre policzki.

- Perrie nie może się doczekać aż Cie spotka. - zaśmiał się Niall.
- No to idziemy. - usmiechnelam się. 

Wyszłam zamykając drzwi za Sabą. Zaraz znalazłam się w domu moich przyjaciół. Perrie od razu jak mnie zobaczyła to podeszła i przytuliła. Przywitałam się jeszcze z resztą domowników obecnych. Blondynka zaciągnęła mnie na kanapę biorąc jakieś zdjęcia. Podała mi kilka złączonych zdjęć z USG.

- O jezu. - zakryłam ręką buzie. - Takie piękne. - powiedziałam po czym przytuliłam dziewczynę.
- Tak wiem, wiem.
- Wiesz już imiona?
- Jeszcze nie, ale to się ustali. Chce Margaret i Luke.
- O na pewno nie. Ja Ci mówię że nazwać je Alex i Justin. - zaprotestował Zayn.
- Po moim trupie. - dziewczyna przewróciła oczami. - Dobra mów co tam u ciebie, slyszalam.. - przerwała
- Slyszalas?
- Nie, nic. Nie ważne. - usmiechnela się do mnie. Obejrzałam się za siebie. Chłopaki wchodzili do kuchni zostawiając nas same.
- Perrie, mów. Spokojnie. - usmiechnelam się i złapałam dziewczynę za reke.
- No o rodzicach słyszałam.
- Domyśliłam się. - pościłam jej oczko.
- Przykro mi.
- A mi nie. Trudno się mówi. - miałam nadzieje ze powiedziałam to dość przekonująco. 

Porozmawiałam jeszcze z dziewczyną dosc długo. Miałam nadzieje że nic nie zauważyła. Nie chce jej martwić. Jest w ciąży potrzebuje mieć spokój. Oparłam głowę o ramie mojego chłopaka, który bawił się moimi palcami od dłoni. Film, który mieliśmy oglądać kompletnie mnie nie interesował. Nadal myslalm tym co się stalo u mnie w domu. Dlaczego Niall tak gwałtownie zareagował? "Może po prostu ma cie dość?" moje wścibskie ja odezwało się. Może i ma racje? Ostatni chyba już tak umyślam. Koniecznie muszę przestać. Spojrzałam na Perrie, która spala w ramionach Zayna, a Liam robił coś na swoim laptopie od czasu do czasu się uśmiechając za to Louis siedział zamyślony patrząc się w sciane. Szybko wstałam lekko waląc go w ramie na znak ze ma zemną isc. Dopiero teraz przypomniałam ze chciał pogadać. Wyciagnelam jednego papierosa z paczki Malika. Mam nadzieje ze się nie obrazi. Wyszłam na balkon odpalając papierosa. Oparłam się o sciane, a Louis usiadł na jednym z krzeseł. Zaciagnelam się tytoniem.

- Chciales porozmawiać. - wyposcilam dym z płuc odchylając lekko galowe do tylu
- Tak. Bo ten.. em.. mam sprawę. - zaczal się jąkać.
- No to słucham.
- Wiesz że.. em.. ja.. - ręką jeździł po karku.
- Louis co się stało?

Chłopak otworzył usta żeby powiedzieć, ale Zayn mu przeszkodził. Spojrzał na mnie, a potem na bruneta i wyszedł. Byl zdenerwowany jak nigdy. Ciekawe co się stało. Zaczelam się o niego martwic. Zsunełam się na dol dalej podpierając się ściany. Zamknelam oczy. Potrzebowałam chwili spokoju. Chwili żeby o wszystkim zapomnieć. Zaciagnelam się poraz kolejny czując jak z tym dymem odchodzą kłopoty.

- Dobrze się czujesz? I czy to mój papieros?
- Oddam Ci.
- Przestań przecież nie musisz. - zasmialam sie 

Miedzy nami zapadła cisza. Nadal miałam zamknięte oczy i za szybko nie zamierzałam ich otwierać, a jak by tak zamknąć je za zawsze? Szybko skarciłam się w myślach podnosząc powieki. Wyrzuciłam, a potem przydeptałam resztę po moim papierosie. Wymusialam uśmiech w stronę Malika. Weszlam do srodka od razu poczułam jak Niall łapie mnie w pasie.

- Patrycja zamawiam pizze chcesz?
- Nie, dziękuje. Ja idę do siebie.
- Mogę isc z tobą. Stęskniłem się, a wiesz teraz nie jesteśmy u moich rodziców. - Niall wyszeptał mi do ucha, a ja poczułam ja moje policzki robią się gorące. Jego głos był cholernie pociągający.
- Nie dzisiaj. - zaśmiałam się.

Pozegnalam się ze wszystkimi i spokojnie moglam wrócić do siebie. Usiadłam na łóżku w mojej sypialni. Dlaczego to tam wygląda? Dlaczego jest tak źle? Przebrałam się w


Włosy zwiazalam w koka. Zeszłam na dol zrobić sobie jakieś jedzenie. Postanowiłam zwykłą zapiekankę. Odpakowałam ją z foli i wsiadzialam do mikrofali. Oparłam się o blat w reku trzymając puszkę piwa. Jeszcze nigdy nie miałam ochoty na piwo tak jak teraz. Wzięłam łyka alkoholu i wyjęłam moja zapiekankę. Usiadłam w salonie wlaczajac telewizor. Kiedy brałam kolejnego gryza ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.

- Proszę! - krzyklam. Odwrocilam głowę mój wzrok napotkał Louisa. Cały się trząsł, a jego oczy były napuchnięte od placzu. Szybko się poderwałam do niego. Pomogłam mu dojść do kanapy. Usiadam obok niego trzymając reke na jego ramieniu.
- Louis co się stało?
- Ja... ja.. zabiłem... - po ostatnim słowie przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Zabił? Louis? Nie mogłam w to uwierzyć.
- Kogo lub co? - spojrzał na mnie. Moje usta zacisnely się w cieka kreskę.
- Człowieka..

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 34

PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ NA DOLE JEST BARDZO, BARDZO WAŻNA !!
********


Wyszłam z pokoju żeby lepiej usłyszeć o co się kłócą. Drzwi od pokoju były lekko uchylone żebym mogła się schować w razie co. Za pewnie myślicie że to trochę chore, ale nic na to nie poradzę. Mam przeczucie że to chodzi o mnie. Oparłam się plecami o ścianę. Przez to że mówili, a raczej krzyczeli wszytko mogłam usłyszeć.

- Niall, ale ona Ci nie zapewni przyszłości! - krzyczał ojciec do chłopaka
- Nie ważne! Kocham ją i nie obchodzi mnie to czy tobie się to podoba!
- Ale jesteś moim synem do cholery!
- Przestańcie! Chcecie żeby was usłyszała? - odezwała się Maura
- Nie zerwę z nią. Tobie się nie podoba to masz z tym problem. - Niall ściszył ton, ale nadal go słyszałam
- Ale ona nie zapewni Ci przyszłości. Niall zrozum że to dla twojego dobra. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
- Co robisz? - usłyszałam za sobą. 

Szybko odwróciłam głowę w stronę osoby, którą okazał się Greg. Pokręciłam głową i pobiegłam do pokoju. Usiadłam na łóżku. Płakałam. W sumie to było by dla niego lepiej bo przeze mnie ma się kłócić z rodziną? To chyba najgorsza rzecz jaka miała by się zdarzyć. Nie mogę pozwolić żeby oni się pokłócili. Wiem jak to jest być odrzuconym przez rodzinę kocham go i nie pozwolę żeby on cierpiał. Jedynym wyjściem będzie wrócić do Londynu i zerwać z Niall'em. Na samą myśl jeszcze bardziej się rozpłakałam. Przecież mu mówiłam że nie zapewnię mu przyszłości, nie urodzę dziecka. On nie będzie szczęśliwy, ani jego rodzice. Otarłam łzy i kilka razy zamrugałam żeby obraz się wyostrzył. Wstałam do mojej walizki i zaczęłam wkładać rzeczy, które zdążyłam wyjąc. Do pokoju wszedł Niall mrucząc coś pod nosem popatrzył się na mnie, a ja na niego. Jeszcze bardziej mnie to zabolało. Podszedł do mnie chcąc mnie przytulić jednak odepchnęłam go. 

- Słyszałaś?
- Trudno było nie.
- Przejdzie mu.
- Nie Niall. Nie, ja nie mogę pozwolić żeby przeze mnie rozwaliła Ci się relacja z tatą. Ja nie miałam jej więc wiem co stracisz poza tym on miał racje co do słowa. Niall to koniec. - kolejny ucisk w sercu. Głos mi się łamał, a z oczy leciały łzy jak szalone.
- Nie, nie rób mi tego. - w oczach chłopaka można było dostrzec łzy.
- Jutro rano wylatuje.
- Patrycja nie. Przestań przecież to nie jego związek tylko mój nie obchodzi mnie on.
- Ale on ma racje. 

Chłopak usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach i powtarzając "Nie rób mi tego." Sama tego nie chciałam, ale jednak nic na to nie mogę poradzić. Jego ojciec miał racje we wszystkim mogłam wcześniej to zauważyć mniej by bolało. Usiadłam na drugim końcu łóżka pojedyncze łzy spływały po moich policzkach tworząc własne drogi. Nagle chłopak wstał i wyszedł jak poparzony. Miałam złe przeczucia co to tego więc znowu poszłam za nim. Blondyn stał na przeciwko ojca krzycząc na niego że to jego wina. Greg z mamą go uspakajali, ale na nic. To wszytko przeze mnie. Nie nawiedzę samej siebie za to że krzywdzę ważne dla mnie. Oboje chcieli się przekrzyczeć, a ich jeszcze Maura z Greg'iem. Postanowiłam coś z tym zrobić. Pobiegłam i weszłam miedzy nimi.

- Przestańcie! Nie możecie się kłócić przeze mnie! - w pokoju nastała cisza
- Jak byś się nie pojawiła nie było by tego! - ałć bolało. Kolejne łzy pojawiały mi się w oczach.
- Przestań! Straciłem ją przez ciebie!
- Niall proszę Cię przestań to ja powinnam wcześniej to zauważyć, a nie twój tata. Nie możesz się z nim kłócić przeze mnie słyszysz. - mówiłam dość spokojnie
- Nie zostawiaj mnie. - wyszeptał
- Tak będzie lepiej.
- Nie! Nie wiesz jak będzie lepiej! - pobiegł na gorę. Spojrzałam na rodzinę chłopaka spuściłam wzrok.
- Przepraszam bardzo za wszytko i odejdę od Nialla oraz jutro z samego rana wyjadę. - mój głos się łamał.

Ze spuszczona głową poszłam do pokoju gdzie chłopak siedział na balkonie. Popatrzyłam w jego stronę stał oparty o bajerkę ze spuszczoną głową. Chciałam do niego iść, ale walną w metalową barierkę rękoma trochę się wystraszyłam więc postanowiłam zostać w pokoju. Spojrzałam na zegarek było już po północy więc położyłam się do łóżka. Moment, a zasnęłam. Obudziłam się przez pieczą ce mnie oczy. Zamrugałam szybko kilka razy, ale bez poprawy. Chłopak siedział na balkonie. "Czy on w ogóle spał?" - pytałam samą siebie. Chciałam iść przytulić go, ale wiem że to by pogorszyło wszytko. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki gdzie przebrałam się 




oraz pomalowałam. Jeszcze przeczesałam moje długie włosy i wyszłam. Blondyn siedział na łóżku wzięłam swoją walizkę oraz telefon. Przecież nie mogę go tak zostawić. 

- Niall odwieziesz mnie na lotnisko? - zapytałam z nadzieją że się zgodzi.
- I jeszcze mam pozwolić Ci żebyś odeszła?
- Proszę. Pogadamy na spokojnie.
- Dobrze. 

Niall wziął moją walizkę. Szłam za nim do wyjścia. Powiedziałam jeszcze zwykłe "Dowiedzenia i przepraszam." Tak na prawdę nie wiem za co ja przepraszam, ale jakoś musiałam to powiedzieć. Wsiadłam do samochodu czekając na chłopaka. Wiem że ta droga będzie mnie bolała i będę tego żałować, ale muszę to zrobić. Nie mogę pozwolić żeby on się kłócić z ojcem przeze mnie. Chłopak ruszył na początku jechaliśmy w ciszy. Nagle Niall zjechał na jakieś pobocze spojrzałam na niego zdziwiona on tylko wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek, który był jak miał by być ostatnim. Całowaliśmy się dość długo jak by żadne z nas nie chciało przestać i odejść. Lekko oderwałam się od chłopaka odtykaliśmy się czołami patrzyłam w jego niebieskie smutne tęczówki. Znowu smutne przeze mnie co boli mnie najbardziej. Dlaczego ramie osoby tak cholernie dla mnie ważne? Nie chcę go ranić, ale tak to robię. Kolejne ukucie w sercu, kolejna dziura. 

- Proszę Patrycja wcale nie będzie lepiej jak odejdziesz wręcz przeciwnie będzie chujowo. - z oczu chłopaka popłynęły łzy

Nic nie odpowiedziałam. Jestem potworem. Ranie go. Ranie siebie i co jeszcze? Dlaczego nie może być dobrze? Nie mogę być szczęśliwa? Dlaczego? Czemu on i ja nie możemy być szczęśliwi? Tak bardzo bym tego chciała. Z każdą kolejna łzą chłopaka z minuty na minutę coraz bardziej się nie nawiedzę.

- Niall, ale ja po prosty nie chce żebyś musiał kłócić się z ojcem przeze mnie.
- Nie obchodzi mnie to, a jak on zdradzał moją matkę nie obchodziło go to czy mi się to podoba.
- Nie wiedziałam, a poza tym i tak umrę.
- Nie. Będziesz mieć operacje i będzie dobrze.
- Kocham Cię, ale nie chce Cię więcej krzywdzić.
- Na razie krzywdzisz mnie tym że chcesz mnie zostawić, ale ja Ci odejść nie dam.
- Niall nie utrudniaj. - oboje płakaliśmy
- Nie! Nie do cholery. Czemu się nim przejmujesz?! Kochasz mnie?
- Tak.
- No właśnie. Nie odchodź proszę Cię. Nie poradzę sobie bez ciebie i nie pierdol że umrzesz. Uwierz w siebie do cholery! Gdzie jest za chamska, zadziorna dziewczyna, którą poznałem?
- Nie ma jej?
- Jest. Tylko w siebie uwierz wreście. Kocham Cię jak nikogo innego i nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie nie rób mi tego nie odchodź ode mnie. Nie liczy się dla mnie n-i-k-o-g-o. - przeliterował - zdanie. Tylko ty.
 

O cholera i co teraz? Co mam powiedzieć? Miałam tysiące myśli na minutę. Nie wiem co powiedzieć. "Patrycja skup się!" - krzyczała moja podświadomość. Fakt muszę się skupić. Kocham go i nie chce go stracić, ale chce żeby był szczęśliwy. "Idiotko, ale on nie będzie szczęśliwy bez ciebie." - moja druga ja pierwszy raz mi pomagała. Zgodzić się czy nie i się z nim rozstać chociaż nie wyobrażam sobie życia bez niego. "I on bez ciebie. Kobieto przecież on dla ciebie by życie oddał. Zostań z nim." - głos w mojej głowie mówił za siebie. Może mówi prawdę przecież on mnie nie zostawi raczej to ja jego zostawię szybciej. "Mówisz że nie chcesz go ranić to zostań z nim!" - i tak zrobię. Popatrzyłam na Nialla patrzył na mnie czekając na moją odpowiedź. 

- Ale nie chce wracać do domu twoich rodziców. - powiedziałam chłopak lekko się uśmiechnął
- To możemy wrócić do Londynu.
- Kocham Cię. - pocałowałam chłopaka
- Ja ciebie bardziej. Chodź pojadę po rzeczy. - jeszcze raz pocałowaliśmy się namiętnie. 

Jechaliśmy nadal w ciszy. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wiem jedno że nie mogę go zranić. Chłopak poszedł do domu po swoje rzeczy, a ja rozkręciłam radio trochę głośniej czekając na blondyna. Wyjęłam telefon i dopiero teraz zobaczyłam że mam 3 nieodebrane wiadomości. Odblokowałam telefon pierwsza była od Wiktorii. "Hej jak tam u ciebie?" druga była od Perrie. "To będzie chłopiec! Ciesze się strasznie :D mam zdjęcia z USG więc jak przyjedziesz to Ci pokarze, a jak tam u ciebie leci? Jak rodzice?" a trzecia od Louisa. "Jak wrócisz musimy porozmawiać." trochę się wystraszyłam więc najpierw odpisałam Tommo. "A coś się stało?" potem Perrie. "Jejku już nie mogę się doczekać! A wracamy już opowiem Ci wszytko w domu.. xx" a na końcu Wiktorii. "No wracam do Londynu, a ty kiedy będziesz? I jak tam u ciebie?" Zablokowałam telefon ponieważ chłopak już szedł do samochodu razem z Greg'iem. Na tyle siedzenie wsiadł blondyn, a za kierownicą siedział Greg. Domyślam się że chodzi o samochód. Całą drogę chłopaki przegadali umawiając się na ślub Grega. Oczywiście muszę na nim być jak to powiedział brat Nialla. Pożegnaliśmy się z chłopakiem. Niall poszedł kupić bilety, a ja usiadłam na ławce czekając na chłopaka i pilnują walizek. W końcu Horan przyszedł do mnie z biletami. Najbliższy lot mieliśmy za 30 minut. 

- Niall jesteś pewny że chcesz wracać?
- Tak.

Wzięliśmy nasze walizki i poszliśmy na odprawę gdzie ona zajęła nam 20 minut. Siedziałam wtulona w chłopaka czekając aż dolecimy do Londynu. Za dużo bym straciła. Zasnęłam. Poczułam lekkie szturchanie za ramię otworzyłam oczy. 

- Zapinaj pasy śpiochu. 
- Yhym.

Zrobiłam to o co mnie poprosił chłopak. Wylądowaliśmy więc razem z Niall'em poszliśmy w stronę parkingu gdzie zauważyłam Zayna. Chłopak stał oparty o samochód paląc papierosa. Podeszliśmy do niego. Chłopaki przybyli piątkę, a ja z Zayn'em się przytuliłam. Wsiadłam do samochodu czekając na chłopaków., który pakowali walizki i rozmawiali. Za chwilę jechaliśmy do domu. Jednak to prawda że w domu najlepiej. Blondyn objął mnie ramieniem. 
- Pezz nie może się doczekać na ciebie. 
- Tak? Słyszałam i gratuluję synka. 
- Stary co nie mówisz że syna będziesz miał? - powiedział uśmiechnięty Horan
- Nie było kiedy. 
- Na kiedy termin? 
- Za dwa tygodnie. Trochę się boje. 
- I dobrze. - stwierdziłam. Chłopaki spojrzeli się na mnie pytająco. - Stresuj się za nią. 

W tym momencie byliśmy na podjedzcie. Wysiadłam z samochodu odbierając walizkę od bruneta. Otworzyłam dom i od razu poczułam się inaczej. Walizkę zostawiłam przy drzwiach ponieważ uklękłam płacząc. Pozwoliłam wszystkim emocją wyjść ze mnie byłam zła i smutna, bezradna. Postanowiłam przenieść się na kanapę więc ściągnęłam moje trampki oraz kurtkę i usiadłam na kanapie płacząc. 



*****
  Przepraszam że taki krótki, a więc nie chciałam żeby to wyglądało jako wymuszanie komentarzy tylko żeby was jakoś zachęcić do tego ponieważ tego bloga czyta na prawdę sporo osób i komentarze mnie motywują więc już nie będę pisać że next za ileś tam komentarzy tylko obiecajcie że będziecie komentować ❤ Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. A co do współpracy to zgłosiła się 1 osoba przykro mi z tego powodu :( i jak ma się odbyć ten konkurs z jedna osoba? 

UWAGA POLISH DIRECTIONER !
Z druga directioner mamy pomysł. Zrobimy filmik, ale teraz nie odpuścimy. Będziemy spamować chłopakom. Wiem ze było takich akcji dużo ale to musi się udać tylko nie możemy się poddać! A wiec wysyłajcie nam swoje zdjęcia z jakimś napisem odnoszącym się do chłopaków i polski. Lub wysyłajcie nam filmiki gdzie mówicie żeby przyjechali i ze ich kochamy wiadomo co co chodzi. PAMIĘTAJCIE TO MA BYĆ PO ANGIELSKU. jeżeli wszystkie sie zbierzemy moze sie udac! Wszystko wysyłamy ahawszystkozajetefajnie@o2.pl WIERZE W NAS.

sobota, 17 maja 2014

Współpraca.

Cześć i czołem. ^^

A więc jak wiecie i miałam oprócz tego jeszcze dwa blogi, ale z braku czasu musiałam je usunąć. Strasznie zaniedbałam szkołę, ale jednak nie potrafię przestać pisać. Teraz coraz bliżej wakacje, a moja sprawa w szkole jest dość jasna. Nie chce znowu podejmować się sama nowego bloga ponieważ wiem że to nie wypali dlatego pisze tego posta.

Mam kilka pomysłów, ale chciałabym zobaczyć wasze. KAŻDY kto by chciał pisać ze mną pisać nowego bloga niech napisze do mnie na poczcie oraz w komentarzu zwykłe "Jestem chętna/y" czy coś takiego ;)

W wiadomości chciałabym żebyście napisali:
1. O czym miałaby być ta historia. Chodzi żeby to było streszczenie całej. Tutaj liczy się jak najlepszy pomysł.
2. Bohaterów.
3. Coś o sobie. Nie musicie dużo pisać wystarczy żebym mniej więcej was poznała. :)
4. Coś od siebie. Jakieś pytania, uwagi. Po prostu od siebie.

Oczywiście w różnych sprawach się dogadamy :)
Moja poczta: nicniemafajnie@o2.pl
Zapewnię i tak nikt się nie zgłosi :x

A co do następnego rozdziału to przypominam że będzie jak będzie 40 komentarzy ❤
Kocham was mordki moje ❤ Mam najlepszych czytelników :D

Pozdrawiam xx.

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 33

A więc za 40 komentarzy next <3
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. 
Proszę anonimów żeby się podpisywały i o to jak komentujecie to żebyście pisali coś więcej. Oczywiście czeszę się że komentujecie, ale wolała bym jak byście wyrażali swoja opinię. <3
***************************




Obudziłam się wtulona w blondyna. Popatrzyłam na niego jeszcze spał. Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam. Wzięłam swoje rzeczy z walizki. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w




Jeszcze włosy uczesałam w koka oraz zrobiłam lekki makijaż. Gotowa wyszłam z łazienki rozejrzałam się do okola nikogo nie było więc postanowiłam zejść na dół. W kuchni była Maura więc podeszłam do niej niepewnym krokiem. Kobieta mnie zauważyła i ciepło się uśmiechnęła oddała uśmiech. Mimo wszytko nadal czułam się dziwnie tak nieswojo.

- Witaj kochanie jak się spało? - zapytała kobieta
- Dobrze.
- Chcesz kawy, herbaty?
- Kawy jak można.
- Rozluźnij się. - Maura się zaśmiała

Podeszłam już pewniejszym krokiem. Dostałam kawę więc siadając przy małym blacie piłam mój poranny napój. Jak się nie mylę kobieta robiła śniadanie. Zapomniałam napisać do Wiktorii więc odstawiłam kubek i poszłam na górę. Niall jeszcze spał więc jak najciszej próbowałam wziąć telefon. Podeszłam do szafki nocnej przy łóżku i podniosłam telefon. Usiadłam na łóżku miejąc nadzieje że nie obudziłam blondynka. Wybrałam numer do siostry, a potem wzięłam się za pisanie wiadomości. "Hej przepraszam że dopiero teraz, ale czasu nie było. Chyba tata jego mnie nie polubił ogólnie czuje się jakoś dziwnie.. Nie chciana.. A co tam u ciebie? xx" poczułam jak chłopak mnie przytula. Odwróciłam się, siedział za mną dobrze widząc co pisze. Zablokowałam telefon i go odłożyłam. Blondyn położył rękę na moim policzku po czym całując w usta. Spojrzałam w jego oczy nie były wesołe.

- Nie chciana? - wyszeptał mi do ucha. Spuściłam wzrok.
- Czemu czytasz nie swoje wiadomości? - zapytałam cały czas błądząc wzrokiem po moich rękach. Chłopak złapał mnie za podbródek podnosząc w górę teraz patrzyłam w jego oczy.
- A nie mogę? Czemu nie chciana? Patrycja.
- Niall bo tak się czuję. Jejku nie rozmawiajmy o tym dobrze? - zapytałam z nadzieją że odpuści.
- Ale i tak do tego wrócimy. - musnęłam jego usta
- Dobrze. Teraz chodź bo jak byłam na dole to twoja mama robiła śniadanie.
- To zaraz zejdę tylko się ubiorę.
- Czekam. - pocałowaliśmy się namiętnie.

Wyszłam z pokoju zostawiając chłopaka samego. Na dole było słychać rozmowy. Przgryzłam dolną wargę zastanawiając się co teraz. Postanowiłam iść na dól przecież i tak będę musiała zejść. Przy stole siedział Greg z Theo na kolanach, a Maura nosiła rzeczy z kuchni do jadalni. Bobb'a nie było co w pewien sposób mnie cieszyło. Podeszłam do kobiety chcąc jej pomóc. Tym razem się zgodziła więc zaczęłam nosić talerze, kubki oraz inne rzeczy. Pojawili się już wszyscy więc zasiedliśmy do jedzenia. Nikt się nie odzywał panowała głupia cisza. Zjadłam swoją porcję jajecznicy i posprzątałam razem z żoną brata Nialla.

- To jakie plany na dzisiaj? - zapytał Greg
- My nie mamy żadnych, a ty? - odpowiedział Niall
- No może wyjdziemy gdzieś we trójkę? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak to we trójkę? - zapytałam
- Bo Theo jedzie z mamą do koleżanki za która nie przepadam. - zaśmiał się
- Dobra to możemy iść. -  powiedział Niall.

Popatrzył się na mnie tylko przytaknęłam że się zgadzam. Ubrałam buty oraz skórzaną kurtkę i wyszłam z chłopakami. Niall złapał mnie za rękę cały czas rozmawiając z bratem. Chodziliśmy po mieście gdzie opowiadali mi swoje historie z dzieciństwa. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Greg'iem. Myślę że on mnie polubił.. chociaż on.. Postanowiliśmy iść na gofry więc Niall poszedł do budki, a ja z Greg'iem usiadłam na murku czekając na chłopaka.

- Cieszę się że Niall ma taką dziewczynę. - powiedział Greg. Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
- Miło słyszeć. Zazdroszczę mu takiej rodziny.
- Myślałem że tu nie dojdę normalnie. - blondyn podał nam tacki na których były gofry.
- Czemu? Aż takie to ciężkie? - zaśmiałam się biorąc gryza
- Nie. Zauważyłem fanki.
- To ty je lepiej rozpoznajesz niż one ciebie. - Greg śmiał się z niego
- Jesteście okropni wiece? Wy razem wzięci to czyste zło. - oburzył się chłopak
- Dobra baba nie płacz tylko.
- O wypraszam sobie! Jaka baba? W stu procentach mężczyzna.
- Marzy mu się. - śmiałam się na całego z ich kłotni. 

Mimo że przy każdej możliwej okazji sobie docinają jak potrafią to widać że są dla siebie najważniejsi. Niall'owi w połowie jedzenia jego gofr wylądował na ziemi, kiedy ja i Greg dokończyliśmy jeść poszliśmy dalej. Teraz postanowiliśmy iść do centrum handlowego. Wielkie szklane drzwi rozsunęły się, a ja trzymając się z chłopakiem za rękę weszliśmy. Szliśmy szukając jakiś fajnych sklepów zauważyli nas fani. Na początku widziałam jak coś do siebie szpecą Niall w ogóle się nie przejmował tym. Szepnęłam go lekko odwróciłam głowę w moją stronę. Mój wzrok skierował się w stronę fanów, którzy chyba wzięli się za odwagę i powoli zaczęli iść w naszą stronę. Jakaś nie wielka blondynka podbiegła do nich z zeszytem oraz długopisami. Jak się nie mylę była w papierniczym. Zaśmiałam się z chłopakami na ten widok. Niewielka grupka podeszła do nas. Pościłam chłopaka żeby miał większy dostęp. Odeszłam razem z jego bratem dalej. Nie wiem czemu, ale jak przypomnę sobie to jak Liam przyszedł po olej potem jak się cieszyłam jak mnie do siebie zaprosili. Wtedy cieszyłam się bo "będę w domu One Direction z nimi." teraz to nawet nie ma dla mnie znaczenia. Przez jakiś czas, kiedy nie wychodziłam zbyt z domu nawet zapomniałam że mam chłopaka gwiazdę. Jednak dla mnie to będzie Niall Horan nie z One Direction. Blondyn uśmiechnął się do nas i coś powiedział do fanów ponieważ robiło się ich coraz więcej. Ludzie odeszli, a on wrócił do nas. Pocałował mnie w usta słyszałam tylko dźwięk robienia zdjęcia, ale nie przejmowałam się tym. Oderwaliśmy się od siebie Niall jeszcze pomachał i mogliśmy iść dalej. Chodziliśmy od sklepu do sklepu. Chłopaki kupowali sobie najróżniejsze rzeczy przy czym namawiając mnie żebym coś sobie wybrała. Nie chciałam żeby Niall mi coś kupował dziwnie bym się czuła więc po prostu mówiłam że nic nie ma ciekawego. Weszliśmy do następnego sklepu gdzie mnie wepchnęli ponieważ to mój ulubiony sklep i wiem że coś mi się spodoba za bardzo. Bracia rozeszli się poszukując nie wiadomo czego jeszcze. Ja poszłam na dział damski. Przechodziłam przy kołkach rozglądając się. Przede mną wisiała sukienka. Była idealna jeszcze ostatnia w moim rozmiarze.
Przygryzłam dolną wargę trzymając w dłoniach za koniec materiału. Była taka śliczna, ale taka droga. Nie stać mnie na nią. Nagle poczułam dłonie na moich biodrach.

- Weź. - dobrze znamy mi głosy wyszeptał mi do ucha
- Nie mogę. Za droga.
- Przestań dla mnie nie jest, a ty będziesz idealnie w tym wyglądać.
- Niall, ale ja nie chce żebyś ty mi kupował ubrania.
- Czemu?
- Zaraz będzie że jestem z tobą dla kasy.
- Głupku przecież wiem że tak nie jest. Idź to przymierz.

Westchłam biorąc sukienkę w rękę. Poszłam do szatni gdzie od razu ją przymierzyłam.





Wyglądałam w niej cudownie. Podkreślała moją talie piersi idealnie leżały. Nie sądziłam że kiedyś w życiu to powiem, ale wyglądam ładnie. Obracałam się patrząc w lustro i zastanawiając teraz. Blondyn i zapewnię jego brat czekali aż się pokaże więc odsunęłam zasłonę. Ich resekcja była taka sama oboje zagwizdali.

- I ja mam Cię tak puścić do ludzi? Chyba musiałbym Cię trzymać jak najbliżej siebie. - zaśmiał się Niall
- No więc dlatego nie mogę jej kupić. - miałam nadzieję że mi przytaknie.
- Nie. - przewróciłam oczami. - Masz ją kupić.
- No dobra, ale.. - Gerg mi wszedł w zdanie
- Nie ma, ale. Zdejmuj ją i chodź do kasy.

Wróciłam do przymierzalni gdzie przebrałam się. Sukienkę powiesiłam na wieszaku. Poprawiłam jeszcze fryzurę i wyszłam. Niall od razu wziął ode mnie materiał kierując się do kasy, a za nim Greg. Zrezygnowana i bez szans wybrania z braćmi Horan wyszła na zewnątrz. Usiadłam na ławce przed sklepem i wyjęłam mój telefon. Weszłam na różne portale nic nie było co zwróciło moją uwagę oprócz mojego zdjęcie gdzie się całuję z Niall'em, ale nawet ładne wyszło. Zaśmiałam się w duchu.

- Idziemy. - powiedział Niall
- Do domu czy gdzie?
- Do domu bo mama już dzwoniła czy przyjdziemy na obiad.

Wróciliśmy spacerkiem do domu. Już od wejścia pachniało nieziemsko. Zdjęłam buty, a kurtkę powiesiłam na wieszaku. Greg nasze zakupy odłożył, a ja razem z Niall'em poszliśmy do kuchni gdzie Maura gotowała obiad.

- Jesteście! Bobb do pracy musiał iść. Już myślałam że będę jadła sama. - zaśmiała się kobieta
- Nie ma ojca? - do kuchni wszedł Greg
- Musiał jechać do pracy. Siadajcie do stołu.

Każdy usiadł przy stole. Jedliśmy przepyszny ryż z mięsem oraz warzywami. Na prawdę nie dość że to pięknie pachniało to jeszcze było przepyszne. Po skończonym posiłku posprzątałam razem z Niall'em. Oparłam się o blat czekając aż chłopak skończy zmywać.

- To co robimy?
- A co chcesz?
- Nie wiem, a ty co?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.
- Oh. Nie no Niall serio się pytam.
- No nie wiem możemy zostać w domu i się ponudzić, albo iść gdzieś, ale szczerze nie chce mi się nigdzie chodzić już dzisiaj.
- To zostajemy w domu. - chłopak mnie objął w pasie i przysunął do siebie.
- Na to liczyłem. - musnął moje usta

Wyszliśmy z kuchni idąc do pokoju. Po drodze wzięliśmy nasze torby z rzeczami. Odłożyłam torby w kącie, a sama usiadłam na łóżku. W moje ślady poszedł Niall i zaraz leżał obok mnie. Leżałam głową na jego klatce. Czułam jak się podnosi i opada. Był spokojny. Ręką rysowałam jakieś dziwne znaczki na jego brzuchu. Zaśmiał się pod nosem jak zjechałam blisko jego rozporka. Spojrzałam na niego uśmiechał się zadziornie. Postanowiłam go prowokować jednak żeby do niczego nie doszło bo nie jesteśmy u mnie, ani u niego. Położyłam się na nim całując jego usta. Całowaliśmy się namiętnie. Nasze języki prowadziły walkę. Jedną rękę trzymałam na jego policzku, a drugą zjechałam niżej rysując palcem jakieś szlaczki. Czułam jak pod wpływem mojego dotyku zadżal. Nie przestawialiśmy się całować. Robiłam placem kołka wokół jego bioder aż w końcu lekko ścisnęłam przez spodnie jego przyjaciela. Jęknął mi prosto w usta. Z uśmiechem spojrzałam w dół gdzie dało się zauważyć że mu stanął. Cmoknęłam go w usta i położyłam się obok.

- Jesteś okropna. - warknął
- Czemu?
- I co ja teraz zrobię? Zobacz co ze mną zrobiłaś. - pokazał w dól na co się cicho zaśmiałam.
- Zostawiam Cię z tym problemem.

Śmiejąc się poszłam do łazienki. Poprawiłam fryzurę oraz załatwiłam potrzebę. Wyszłam z łazienki w pokoju Niall stał przy drzwiach od balkonu wpatrując się w widoki za oknem. Podeszłam do niego objęłam go w pasie. Odwrócił się do mnie całując mnie w usta.


- I co? Poradziłeś sobie? - zaśmiałam się
- Potwór.


Chłopak złapał mnie w pasie i podniósł. Położył na łóżku i zaczął łaskotać śmiałam się aż mnie brzuch bolał. w końcu przestał całując mnie więc wykorzystałam tu i wzięłam poduszkę spod mojej głowy walnęłam nią chłopaka. Na początku był zdezorientowany, ale zaraz wziął inną i mnie uderzył. Postała bitwa na poduszki. W końcu postanowiliśmy rozejm. Pocałowaliśmy się. Chłopak poszedł na dół, a ja wzięłam laptopa i weszłam na różne portale. Wstawiłam na instargrama moje z Niall'em i Gregiem zdjęcie. Usłyszałam krzyki z dołu jak się nie mylę Nialla oraz jego ojca. Wyszłam z pokoju żeby usłyszeć...




sobota, 10 maja 2014

Rozdział 32

Przepraszam was bardzo w rozdziale 31 na końcu pojawiły się błędy i dziwne słowa to wina mojego telefonu. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Chciałabym żebyście coś więcej pisali w komentarzu. Zależy mi na waszych opiniach. Oczywiście bardzo się cieszcie że komentujcie, ale chciałabym żebyście coś więcej napisali, a anonimowi żeby się podpisywali. Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
Next za 35 komentarzy. ❤
***********************************

Obudził mnie budzik. Niezamkniętymi oczami próbowałam go wyłączyć, ale bez skutku. Przedmiot spadł na podłogę robiąc przy tym dużo hałasu. Otworzyłam oczy i podniosłam budzik. Wyłączyłam go odstawiając na miejsce. Przetarłam dłońmi twarz i zeszłam z łóżka. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Ubrałam rzeczy.



Włosy przeczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół gdzie zrobiłam sobie dwie kanapki, które zjadłam. Po domu rozbiegł się dzwonek do drzwi odłożyłam kubek z herbatą i poszłam je otworzyć. W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn. Wpuściłam go do środka czując jego ciepłe wargi na moich. Zamknęłam drzwi jedna ręką cały czas się całując. Nasze języki współgrały, a przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Chłopak przerwał pocałunek spojrzałam na niego niezadowolona na co się  zaśmiał.

- Spakowana?
- Yhym. W pokoju przy szafie przyniesiesz?
- Jasne. Zaraz jedziemy.

Blondyn znikł na górze, a ja wypiłam herbatę do końca i założyłam kurtkę oraz buty. Jeszcze raz wszytko sprawdziłam. Zamknęłam dom i poszłam do chłopaka, który pakował moją walizkę do bagażnika. Usłyszałam dźwięk informujący mnie o sms'ie. Wyjęłam telefon z kieszeni i wsiadłam do samochodu blondyn zatrzasnął  drzwi, a sam wsiadł na miejsce kierowcy. Odblokowałam telefon, przeczytałam wiadomość od Wiktorii. "Jest okej chyba mnie polubili. Ma super siostrę. Dziękuję ze mnie namówiłaś xx. A jak tam u ciebie? Już na miejscu?" Na samą myśl uśmiechnęłam się do siebie. Poczułam jak chłopak rusza więc zapięłam pasy. Nałożyłam nogę na nogę opierając się o fotel. Odpisałam siostrze "Widzisz mówiłam. Bardzo się cieszę. Dopiero ruszamy xx" Odłożyłam telefon.  Godzina na lotnisko, a potem samolotem trzy godziny. Włączyłam radio w samochodzie i patrzyłam się w szybę przede mną.

- Cieszę się ze się zgodziłaś. - Niall złapał mnie za rękę
- Mam nadzieję że nie będę żałować. - zaśmiałam się

Chłopak pościł moja rękę ponieważ światło się zmieniło na zielone. Przyglądałam mu się jak zmieniał biegi robił to tak brutalnie. Kocham patrzeć jak chłopak prowadzi. Był skupiony na drodze, a ja na nim. Mogła bym się mu przyglądać godzinami. Jego blond włosy ułożone do góry przez, które widać ciemne odrosty. Zapach jego perfum, który czułam doprowadził moje zmysły do szaleństwa. Chłopak zaparkował  i rozmawiał z jakimś facetem. Wyjął walizki z bagażnika. Otworzył mi drzwi z pomocą jego ręki wyszłam. Za za sobą ciągałam walizkę, a chłopak swoją. Szliśmy na odprawę, która trwała około godziny. W końcu siedziałam w samolocie z chłopakiem obok. Nie pozwolił mi usiąść od brzegu ponieważ siedzenia są potrójne i ktoś się dosiadzie więc usiadłam przy małym okienku. Wyjęłam słuchawki i poszłam w ślady mojego chłopaka, który już dawno słuchał muzyki. Oparłam głowę o jego ramie, które zaraz mnie objęło i słuchając moich ulubionych piosenek zasnęłam.

- Kochanie obudź się. - usłyszałam
- Już jesteśmy?
- Tak, choć. - pocałował mnie w głowę. 

Wstałam zabierając wszystkie rzeczy poszłam za chłopakiem, który wziął nasze walizki i teraz to on obie ciągnął za sobą. Szłam cały czas obok nich. Chłopaka uśmiechnął się i przyspieszył zrobiłam to samo, kiedy ujrzałam mężczyznę oraz kobietę prawdopodobnie jego rodzice, a z samochodu wysiadł młodszy mężczyzna od drugiego, ale starszy od Nialla. Czym bliżej tym bardziej się denerwowałam. Blondyn przytulił najpierw kobietę, a później pozostałych. Stałam i się przyglądałam bo nic innego nie mogłam zrobić. Kobieta coś szeptała do blondyna, który zaraz złapał mnie za rękę dając mi więcej odwagi.

- Jestem mamą Nialla. Maura, a ty zapewne jesteś jego dziewczyną. - kobieta wystawiła rękę w moją stronę
- Patrycja. - uścisnęłam ją
-  Bobby ojciec. - również uścisnęłam jego rękę
- Greg. Brat. - mojemu zdziwieniu chłopak mnie przytulił
- Możemy jechać. - powiedział blondyn 

Wsiadłam do samochodu. Siedziałam obok Nialla i drzwi. Oparłam się o chłopaka i przysłuchiwałam się jak opowiada rodzicom o różnych rzeczach. Droga zajęłam nam około 20 minut. Zatrzymaliśmy się pod jednorodzinnym dużym domem. Greg podał nam walizki i ciągnąć za sobą weszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła było ładnie. Niall wziął moja walizkę i poszedł na górę, a ja za nim. Weszliśmy do pokoju gdzie było dużo zdjęć na ścianie gitara w kącie obok drzwi od balkonu. Biurko z laptopem oraz wielkie łóżko na środku. Podeszłam do zdjęć gdzie był mały Niall z rodzicami oraz nawet jedno miał z chłopakami. Poczułam jak mnie obejmuje od tylu.

- Powieszę nasze jak będę miał.
- Ładnie tu masz, ale wiesz co? Przeraża mnie twój tata.
- Spokojnie nic ci nie zrobi. - śmiał się cicho

Blondyn splótł nasze palce i pociągnął mnie żebym szła za nim. Zeszliśmy na dół gdzie jego mama coś robiła w kuchni, a tata oglądał telewizje. Brat siedział w ogrodzie z małym dzieckiem i kobieta jak zgaduje żona i dziecko. Poszliśmy do nich. Niall usiadł na końcu obok małego chłopca, a ja obok mojego chłopaka. Chłopczyk podniósł się i ruszył w stronę blondyna, który go przytulił. Podniósł się i bawił się z dzieckiem. Wyglądał tak słodko, opiekuńczo. Będzie dobrym ojcem. Przyglądałam się im jak się bawią na kocu. Theo bo tak się nazywał chłopczyk podszedł do mnie i się przytulił. Podniosłam go i obróciłam się do okola własnej osi. Kobieta zabrała chłopca i poszła go uśpić. Usiadłam obok towarzyszy.

- Była byś super matką. - stwierdził Niall
- A ty ojcem. - uśmiechnęłam się
- Inaczej sobie ciebie wyobrażałem. - powiedział Greg
- Znaczy? - trochę się speszyłam tym co powiedział
- Jesteś ładna, miła i dziewczyną Nialla. Myślałem że będziesz jakąś brzydka.
- Tak kochany bracie dzięki chce ci przypomnieć ze miliony dziewczyn wzdycha na mój widok.
- Ślepe tak?
- Zazdrościsz tylko. - nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem
- Nawet ona się z ciebie śmieje stary.
- To ja nie pytam jakie ty miałeś dziewczyny wcześniej skoro twój brat tak myślał. - cały czas się śmiałam
- No ładne były.
- Zwłaszcza taka jedna była z okularami, aparatem na zębach i była gruba i chodziła cały czas na różowo w dwóch kucykach.
- Obiad! - mama Nialla krzykała z kuchni

Cały czas się śmiejąc poszliśmy do kuchni. Kobieta nosiła talerze Postanawiam jej pomoc, ale mi odmówiła. Usiadłam między Niall'em a Greg'iem. Nie myślałam że jego brat jest takie fajny. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Czułam wzrok taty chłopaka co nie było zbyt miłe. Nie chciałam na niego patrzeć więc patrzyłam w talerz lub na kogoś kto mówił. Poczułam rękę chłopaka na moim udzie, która jeździł w górę i dół. Mimo wszystkiego jakoś dało mi to więcej odwagi. Podziękowałam i razem z jego mama posprzątałam po jedzeniu. Niall siedział na kanapie z tatą i rozmawiali. Oparłam się o blat pijąc sok ze szklanki.

- Mam nadzieję że mój syn sprawia się jako chłopak. - zaśmiała się Maura
- I to bardzo.
- Niall mówił że jesteś chora na raka. Nie da się tego wyleczyć? - i padło to pytanie
- Nie.. niestety.. znaczy.. będę miała operacje niedługo i jeżeli przeżyje to będę żyć jak nie.. - mówiłam z przerwami mój głos się urywał. Spuściłam głowę patrząc na moje buty.
- Przeżyjesz. Mam taką nadzieję. - kobieta mnie przytuliła
- Też mam taką nadzieję. Dla niego. - spojrzałam na Nialla

W kuchni pojawił się Greg z Theo. Dał mi chłopczyka na ręce prosząc o opiekę nad nim. Brat Nialla z żoną wyszli, a ja usiadłam na kanapie obok blondyna i jego taty. Bawiłam się z chłopakiem samochodem. Znowu czułam wzrok ojca chłopaka na sobie. Taki sam jak przy obiedzie chyba mnie nie polubił. "Dziwisz się? Bo ja nie." - drugie ja się odezwało. Theo zwalił pilota na podłogę podniosłam go i odłożyłam na miejsce.

- Kochanie może pójdziemy się przejść?
- A Theo?
- Rodzice z nim mogą zostać.
- Pewnie. - odezwała się kobieta
- Dobrze. - uśmiechnęłam się 

Blondyn złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Szliśmy parkiem w ciszy. Puściłam chłopaka rękę spojrzał na mnie zdziwiony. Splotłam rękę na piersiach i ruszyłam dalej. Niall mnie objął i zatrzymał.

- Co jest?
- Twój tata mnie nie lubi.
- Lubi, ale tego nie okazuje.
- Jasne. - chłopak przytulił mnie od tylu
- Ale ja Cię kocham to wystarczy. - wyczerpał mi do ucha
- Ja ciebie też. 

Odwróciłam się i musnęłam usta blondyna. Trzymając się za ręce szliśmy przez park cały czas rozmawiając o dziwo nie spotkaliśmy ani jednej fanki. Ciemność oraz latarnie, które miały za zadanie oświetlać nam drogę dawały taki nastrój. Weszliśmy na jakąś górę gdzie było widać księżyc oraz gwiazdy. Było tu pięknie chłopak usiadł na trawię, a ja zrobiłam to samo.

- Pięknie tu. - stwierdziłam
- Lubiłem tu przychodzić jak byłem mały. Tu mogłem pomyśleć oderwać się od rzeczywistości.
- Nie dziwię Ci się. 
- Patrycja pamiętaj że jesteś dla mnie najważniejsza i nie liczę się z kogoś zdaniem. Pamiętaj że musisz walczyć bo ja nie dam rady bez ciebie. - odwrócił głowę w swoją stronę i pocałował mnie
- Wiem Niall. Nie wiesz jak ja się ciesze że mam ciebie. Za pewnie jak by nie było ciebie już dawno nie było by mnie.  - blask księżyca akurat padał na twarz blondyna. Widziałam że łza spłynęła po jego policzku. Ręką wytarłam ją. - Niall nie możesz płakać. Ty jesteś silny to ja też. Boli mnie to jak patrze na ciebie smutnego przeze mnie. 
- Nie myśl tak. Po prostu nie wyobrażam sobie żeby ciebie nie było. 
- Nie zostawię Cie tak łatwo. - złączyłam nasze wargi  w długim namiętnym pocałunku

Postanowiliśmy wracać do domu. Droga powrotna zajęła nam mało czasu. Niall mnie wpuścił pierwsza do domu gdzie na kanapie siedział Theo z dziadkiem i babcia. Słodko to wygląda kochającą się rodzina. Kobieta spojrzała na nas uśmiechając się ciepło odwzajemniam gest. Zdjęłam buty oraz kurtkę, którą powiesiłam. Poczekałam na chłopaka i razem poszliśmy na gore. Usiadłam na na łóżku po pokoju przebiegł się krzyk Bobba, który wolał go na dół. Dostałam jeszcze buziaka i chłopak znikł za drzwiami. Wstałam i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Podeszłam do dużych drzwi prowadzących na balkon wyjrzałam przez nie. Był z nim piękny widok, idealnie było widać zachód słońca. Przyglądałam się widokom póki nie poczułam jak ktoś mnie przyciąga do siebie. Odwróciłam się na pięcie, a ręce zatrzymałam na klatce chłopaka. Patrzyłam mu w oczy, a on mi. Te oczy mówiły wszytko za niego. Chłopak pocałował mnie po czym nasze języki toczyły walkę ze sobą blondyn napierał na moje wargi po czym podniósł mnie tak żebym oplotła nogi wokół jego bioder. Oddaliłam się od chłopaka uśmiechając się.

- Co Cię tak naszło? - zapytałam cicho się śmiejąc
- Mnie? Ja zawsze mam na ciebie ochotę.
- Weź bo się zarumienię. - zamknęłam oczy wysyłając się w niego
- Kocham Cię. Idziemy spać?
- To ja idę się pierwsza umyć. 

Jeszcze musnęłam usta mojego chłopaka i zabrałam luźna koszulkę sięgająca mi do pępka oraz dresy. Weszłam do łazienki gdzie zmylam makijaż oraz wzięłam szybki prysznic. Wytarłam się ręcznikiem, który przyniósł mi wcześniej Niall i założyłam rzeczy. Włosy rozpuściłam. w pokoju siedział Niall z telefonem w ręku.

 - Możesz iść.

Chłopak poszedł na łazienki. Położyłam się na łóżku. Czekałam na chłopaka aż zasnęłam. Poczułam jak ktoś mnie przysuwa do siebie byłam pewna że to Niall więc przytuliłam się do niego.





****
Wszystkie informacje o wylocie i czasie drogi są wymyślone. Przypominam że nic nie podaje prawdziwego oprócz imion. :)