sobota, 29 marca 2014

Rozdział 27

Mam nadzieję że się podoba :) Następny za 25 komentarzy ! Zapraszam na moje dwa inne blogi --> JedenDrugi
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
 Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. ❤
**************


- Hej widzę że impreza się udała? - zapytała mnie blondynka.
- Chyba tak. Nie pamiętam końcówki. - upiłam łyk wody
- Zrobię coś do jedzenia.
- Pomogę ci tylko się ogarnę. - pocałowałam dziewczynę w policzek.

Poszłam na górę i nie chcą budzić Louisa wyjęłam rzeczy z szafki. Jak najciszej poszłam do łazienki. Rozebrałam się i umyłam. Owinięta w ręczniku wysuszyłam włosy, które uczesałam w luźnego koka. Ubrałam się w


Jeszcze rzęsy pomalowałam tuszem, a usta szminką. Zeszłam na dół gdzie  dziewczyna kończyła robić naleśniki. 

- Super pachnie. To co ci pomóc?
- Hym obudź ich i zanieś to. - podała mi tależ pełen naleśników - I dziękuje.
-Jasne. 

Odstawiłam tależe  na stół i wróciłam do kuchni. Dziewczyna się na mnie pytająco spytała posłałam jej ciepły uśmiech. Razem z patelnią i łyżką wyszłam. Stałam w salonie uderzyłam łyżką o patelnie nie podziałało więc zrobiłam to kilka razy. Niall spadł z kanapy na co się zaśmiałam. Poczułam ból w głowie no tak ja też mam kaca, ale ja mam takie szczęście że u mnie zaraz przechodzi ból głowy po proszkach. Chłopaki spojrzeli na mnie morderczymi wzrokami. Jestem pewna jak by można było zabijać wzrokiem to już bym leżała martwa. Teraz ruszyłam na górę weszłam do swojego pokoju i zrobiłam to samo. Louis chciał wstać, ale mu się nie udało i leżał głową na podłodze, a nogami na łóżku. Nie powstrzymałam się i zaczęłam się śmiać, aż brzuch mnie bolał. Chłopak podniósł się i zaczął gonić, ale uciekłam mu do pokoju gdzie leżała nasza zakochana para. Ubrania były porzucane więc wszytko jasne co się wczoraj działo. Zaśmiałam się i uderzyłam w patelnie. Mamrotali coś wtulając się w siebie. Weszłam na łóżko i zaczęłam skakać jak dziecko od razu się obudzili. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Przy stole była reszta i jadła przysiadłam się również zaczęłam jeść.

- Zemszczę się. - wymamrotał Louis
- Czekam. - zaśmiałam się

Posprzątałam po jedzeniu. Reszta się rozsiadła na kanapie przed tv, a ja z Pezz i Wiki sprzątamy. Skończyłyśmy ja poszłam do siebie ciągnąc za rękę Perrie. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku.

- Co zamierzasz zrobić z Zaynem?  - zapytałam
- Nie wiem. Kocham go rozumiem był pijanym, ale mnie zdradził.
- Wiesz może mu brakowało? Dobrze wiesz że z tobą nie może, a był pijany i tak wyszło. Będziecie rodzicami. Porozmawiajcie.
- Hym. Chyba tak zrobię. Zawołasz go?
- Jasne. - zeszłam na dół - Zayn do mnie do pokoju już.
- Co?
- To co słyszałeś. Perrie na ciebie czeka. Jak ci zależy to idź.

Chłopak pobiegł na górę, a ja usiadłam Niallowi na kolana. Cały czas mnie zastanawiam jakim cudem spałam z Lou, a nie z Niallem. Zapewnię też nie pamiętają połowy wieczoru tak jak ja. 
Odpuszcze sobie w końcu byłam ubrana on też więc nic się nie stało chyba. Pewności nie mam, ale jednak zostawie to w tajemnicy. Nie chcę kolejnych kłopotów. Po domu rozbiegł się dźwięk dzwonka. Popatrzyłam na resztę tak jak oni na mnie. Nikogo się nie spodziewałam. Wstałam i poszłam otworzyć przed drzwiami stał Justin. Przejechał wzrokiem od góry do dołu po moim ciele oblizał usta, a mi się wymiotować chciało. Jak najmocniej chciałam zamknąć drzwi bo wiedziałam że wstawi między nimi nogę. Z całej siły się zamachnęłam chłopak jęknął z bólu, ale ani drgną. Przestraszyłam się. Uśmiechał się chcąc wejść.
- Po co przyszyłeś? - próbowałam mówić spokojnie, ale czy mi wyszło to nie wiem
- Nie denerwuj się tak. - kurwa - Posłuchaj stęskniłem się za moim misiem.
- Nie nazywaj mnie tak! - podniosłam głos
- Bo co mi zrobisz? - zaśmiał się
- Ona nic. Ja dużo zresztą nie tylko ja. - usłyszałam głos mojego blondynka za swoich pleców
- Kochanie idź do domu, a ja porozmawiam sobie z nim. - pocałował mnie w policzek
- Ale... uważaj. - pocałowałam go namiętnie

Kątem oka widziałam jak Justin jest wściekły. Niall razem z Zaynem oraz Louisem wyszli. Podeszłam do okna do mnie dołączyły dziewczyny. Z kuchni przyszła reszta chłopaków i zaraz usłyszałam trzask drzwiami. Przepychali się oraz krzyczeli na siebie bo czasami było nawet słychać. Dziewczyny się przepychały więc miałam ograniczoną widoczność. Podbiegłam do drugiego okna i jedynie widziałam jak Niall z pięści daje Justinowi w twarz. Moje konicki ust się podniosły. Chłopak leżał na ziemi, ale zaraz uciekł. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Piątka weszła do domu rozbawiona jak by nigdy nic. Ruszyłam do kuchni gdzie z lodówki wyjęłam piwo. Otworzyłam butelkę, chciałam się już napić, kiedy ktoś mi wyrwał ją z rąk.

- Co jest kurwa? - spojrzałam na blondyna, który trzymał moje picie
- Nie wolno ci pić teraz alkoholu.
- Co? Bo? Przecież i tak... - nie dokończyłam

Horan wypościł puszkę na ziemię i wyszedł. Co w niego wstąpiło? Patrzyłam totalnie zderzientowana. Do kuchni przybiegła Wiktoria oczy miała ogromne patrząc raz na mnie, a raz na piwo rozlane po podłodze. Usłyszałam dość głośny trzask drzwiami. Ominęłam dziewczynę i pobiegłam za blondynem. Wcześniej zakładając buty. Akurat wsiadał do samochodu.

- Stój kurwa! - krzyk łam
- Czego?! - warknął
- Co ci odbiło?
- Mi? Może mam dość słuchania że umrzesz? Przecież będziesz miała operacje więc przeżyjesz.
- Tego nie wiadomo.
- I widzisz? Jak ma się coś udać jak ty w nic nie wierzysz?! Z takim podejściem to... - przerwałam mu
- Przestań! Przestań robić kłótnie z byle czego. Proszę.
- Przestań mnie prowokować dobrze wiesz że nie nawiedzę jak tak mówisz.
- Dobrze. Przeprasza.
- Wsiadaj. - chłopak otworzył mi drzwi
- Gdzie?
- Chodź.

Westchnęłam i wsiadłam. Chłopak zamknął drzwi i okrążył samochód potem sam wsiadł. Od razu ruszył. Jechaliśmy w ciszy kilka razy próbowałam z niego wyciągnąć gdzie jedziemy, ale nic nie odpowiadał. Wyjechaliśmy poza miasto trochę mnie to zdziwiło do koła lasy, cisza. Spojrzałam na Nialla był skopiony na drodze. Oparłam głowę o okno i przymknęłam oczy. Poczułam pocałunki na mojej szyji jęk łam i otworzyłam oczy. 

- Jesteśmy.
- Gdzie? - rozejrzałam się
- W lesie?
- No. Chodź. 

Wyszłam z samochodu i szłam za chłopakiem trzymając się za ręce. Doszliśmy do małego domku. Popatrzyłam pytająco na chłopaka, uśmiechnął się do mnie i wszedł do środka. W środku było inaczej niż na zewnątrz. Ściany były berzowe kuchnia i pokój były połączone. Niewielki salonik z kuchnią. Poszliśmy w głąb były pokoje oraz łazienka. 

- Fajnie tu, ale gdzie jesteśmy?
- To taki mój i chłopaków domek. Zaraz przyjedzie reszta. Zrobimy ognisko.
- Skąd wiedzą że tu jesteśmy?
- Jak spałaś zadzwoniłem do nich.
- Dobra. Chodź się przejść.

Wyszliśmy z domu. Trzymając się za ręce szliśmy lasem. Było tu ślicznie do okoła drzewa, cisza. Jesteśmy we dwoje. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po jakieś godzinie wróciliśmy do domu. Położyłam się na kanapie, a Niall rozmawiał z Zaynem chyba przez telefon. Zakryłam twarz w dłoniach. 

- Zaraz powinni być. - rzekł mój chłopak
- Yhym, a pomieścimy się tu?
- Nie martw się damy radę. 

Do domu weszło towarzysto. Cisza ustała, rozmowy, śmiechy itp. Nadal leżałam tak jak wcześniej. Poczułam jak ktoś mi siada na nogach. Nie zdejmując rąk z twarzy zaczęłam nimi kręcić, ale nie pomogło wręcz przeciwnie.

- Złaź! - wydarłam się na Louisa
- Nie. - wyszczerzył się
- Tak.
- A co ja z tego będę miał?
- Jedynie wpierdol słonko.
- Groźna. - mówił przez śmiech

Chłopak się śmiał wykorzystałam uwolniłam swoje nogi spod Lou. Wstałam popatrzył się nie mnie pytanąco. Machnęłam nogą i go kopnęłam w krocze z uśmiechem zostawiłam. Przywitałam się z resztą moich przyjaciół. 

- To my idziemy rozpalić ognisko, a wy przygotujcie jedzienie. - rozkazał Li
- No dobra, ale nie wiem co z Louisem. - zaśmiałam się

Poczułam jak upadam na zimną podłogę. Jednym ruchem zostałam przekręcona na plecy. Na mnie siedział Lou, a inni się nam przygladali. Spojrzałam w jego oczy. Były takie śliczne. Zaraz stop! Nie, nie, nie, nie waż się! Ale są śliczne! Nie, nie mogę, ale to nic strasznego że ważam że Louis ma piękne oczy no przecież nic prawda? Chłopak zaczął mnie łaskotać, a ja płakałam ze śmiechu. 

- Ood..od.oddp..odpóść. - mówiłam przez śmiech
- Było mnie nie bić.
- Ale mówiłam ci żebyś zszedł! - chłopak przestał mnie łaskotać
- Przeproś.
- Słucham? - znowu zaczął - Dobra przepraszam. - Na reście przestał chciał zejść, ale teraz ja na nim siedziałam. - Teraz ty przeroś.
- Przepraszam.

Zeszłam z chłopaka i razem poszliśmy do reszty. Przez to wszytko oni zdążyli już przygotować. Usiadłam na kocu przy ognisku, a obok mnie Niall. Przytuliłam się do niego, ale on nie oddał ościsku popatrzyłam na niego. Spojrzał na mnie zabujczym wzrokiem. Okej fajnie że wiem o co chodzi. Odsunęłam się od blondynka. Siedziałam z nogami podkulonymi pod brode wpatrywałam się w ogień. Wszyscy zajęci rozmową, a ja jak by się odcięłam od świata. O co może mu chodzić? Już sama nie wiem czasami zachoduje się jak dziewczyna z okresem. To już ja tak nie mam. Przecież nic złego nie zrobiłam. Ktoś dotknął mnie za ramię podskoczyłam ze strachu, a moja głowa skierowała się w stronę tej osoby, którą okazała się Perrie.

- Chodź zrobimy sobie soczki. - zaśmiała się. Fakt nie mogę pic ugh
- Jasne.

Poszłam za dziewczyną do kuchni. Nalałam sobie skoku do szklanki tak jak i dziewczynie. Usiadłam na blacie trzymając szklankę w ręku.
Bawiłam się nią z głową spuszczoną na dół.

- Co jest?
- Niallowi znowu coś zrobiłam. Wszytko co robie jest źle.
- Jest po prostu zazdrosny. - do kuchni wszedł Zayn
- Kto jest zazdrosny?
- Nikt.
- Ej no mi nie powiesz?
- Tak tobie nie powie. - odezwała się Pezz
- Dzięki słońce. - pocałował ją w policzek
- To wy znowu razem?
- Owszem.
- Tak się cisze. - przytuliłam ich oboje. 

Tak się cisze że są razem. Nie wyobrażam ich sobie osobno. Są idealną parą na prawdę. Wyszłam do reszty akurat robili kielbaski. Jak dzieci to słodkie. Siedzieliśmy i gadaliśmy do rana. Ja z Niallem nie rozmawiałam zresztą się upił i to było by bez sensu i tak jutro nic nie będzie pamiętał. Razem z Perrie pomogliśmy im wejść do srodka bez żadnych szkód. Razem z dziewczyną zostawiliśmy ich w salonie.

- Gdzie mam spać?
- Tu. - otworzyła drzwi - Zaraz ci przyniosę ubrania bo wizęłam.
- Ok. 

Weszłam do środka. Nawet przytulnie ściany były takie granatowe duże łóżko przy oknie oraz mała szafa przy ścianie. Usiadłam na łóżku, a do pokoju weszła blondynka.

- Trzymaj, a i jestem obok jak coś. Łazienka na przeciwko.
- Dobranoc.
- Dobranoc

Przebrałam się w pokoju w buzkę Nialla w której śpie. Położyłam się i od razu zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca dochodzące z okna, którego zapomniałam zasłonić. Przetarłam oczy dłońmi, a do pokoju wszedł Niall. Ciekawe czy pamięta. Mam nadzieję że nie i już nie jest obrażony o nie wiadomo co. Usiadł obok mnie. Patrzyliśmy na siebie czuje że ta rozmowa nie będzie miła.


niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 26

20 KOMENTARZY = NEXT
zapraszam na NOWEGO bloga -> http://oppositessattract.blogspot.com/?m=1
************************
Szybko podbiegłam do niego nie dając mu jakiego kol wiek dostępu do Perrie. Odwróciłam głowę i widziałam że płacze dziewczyna poszła na górę, ale Zayn się nie uspokoił zwiałam jak chciał się zamachnąć przymknęłam oczy i czekałam na uderzenie, ale nic nie poczułam. Niall trzy łam Zayna ten go przepraszał okej fajnie ja bym dostała, a on Nialla przeprasza.
- Zayn nie pokazuj się jej przez jakiś czas. Ona teraz potrzebuje spokoju.
- Ale kurwa no chce tylko z nią pogadać!
- Myślisz że jak pokrzyczysz to coś da?! Wręcz przeciwnie chłopaku było trzeba myśleć, a teraz wyjdź z mojego domu! - pokazała palcem na drzwi
- Nie wpieprzaj się dobra?
- Bo co?
- Bo to nie jest twoje życie.
- Ale moja przyjaciółka.
- Wiesz myślałem że ja też jestem twoim przyjacielem. 
Zatkało mnie. Fakt on też jest moim przyjacielem, ale w końcu to on zdradził Pezz, a nie na odwrót. Chłopak wyszedł trzaskając drzwiami, a ja stałam jak słup. Przecież mogłam z nim pogadać, a nie go wyzywać, ale w pewnym sensie wiem jak Perrie się czuję bo przecież Kuba zdradził mnie. Dobra źle zrobiłam tak wiem, ale co ja poradzę jedyne co to mogę porozmawiać z nim, ale nie teraz. Jak się uspokoi. Blondynek podszedł i mnie przytulił zapewnię jak by nie on to bym dostała. Właśnie to on przyjaciół bije? Nie wiem czuje się winna.
- Ej to nie twoja wina. - usłyszałam głos Nialla
- Wiem znaczy czuje się winna. Powinnam z nim pogadać, a ja go wyzywałam. - spuściłam wzrok na podłogę
- Jak by nie ja to ten dobry przyjaciel by cie uderzył.
- Był wkurzony, a poza tym nie uderzył.
- Kochanie nie obwiniaj się proszę cię. To są ich sprawy.
Nic nie odpowiedziałam. Wiem że to są ich sprawy, ale to są moi przyjaciele. Jestem taka i się martwię o nich obu. Instynkt kazał mi bronić Perrie przed Zaynem, a przecież on jest moim przyjacielem powinnam z nim pogadać. Siedziałam na kanapie wtulona z blondynka za to ten oglondał tv. W pokoju pojawiła się Perrie.
- Patrycja nie wiem jak mam ci dziękować nie chce z nim rozmawiać.
- Nie no ok. Niall jeść mi się chce.
- I co ci na to poradzę? - chłopak się zaśmiał
- Zrobisz coś do jedzenia. - wyszczerzyłam się
- Myślisz że mi się chce?
- Tobie się nie chce jeść? - zrobiłam wielkie oczu i otworzyłam buzie
- Nie chce mi się go robić, a to różnica.
Złączyłam nasze usta. Pogłębiałam pocałunek widziałam że mu się to podoba. Wyszeptałam mu do ucha ciche "proszę" i pocałowałam go w policzek. Chłopak przewrócił oczami i wstał. Poszłam za nim, usiadłam na blacie chłopak stał na przeciwko mnie.
- To co pani sobie życzy?
- Zaskocz mnie.
- A co ja za to dostanę?
- Oho bo już pan Horan nie może zrobić jedzenia swojej dziewczynie? Wiesz co musisz znaleźć sobie żonę, która będzie ci gotować. - po tych słowach trochę zrobiło mi się smutno
- Niestety, ale mam problem.
- Jaki?
- Ty nie chcesz dla mnie gotować.
- Niall ja ci coś... - nie dokończyłam bo chłopak wpił się w moje usta
- Ja również. 
Co on mi takiego mówił? Blondynek gotował na ja mu się przyglądałam. Jego mięśnie napinały się przy pewnych ruchach. Tylko tatuażu brakuje. Kocham tatuaże u mężczyzn. Obserwowałam każdy jego ruch czasami musiałam oderwać wzrok żeby się nie ślinić. Nadal nie mogę w to uwierzyć że ten sławny Niall Horan jest moim chłopakiem mimo tego wszystkiego co przeszliśmy razem. Na jego miejscu bym już uciekła, a on jest ze mną i wiem że będzie do końca moich dni. Szczerze to jak on będzie przy mnie, kiedy będę umierać to wiem że umrę szczęśliwa. Muszę wziąć się na odwagę i porozmawiać z nim. Przecież on musi sobie ułożyć życie mieć dzieci. Ja mu tego nie dam, nie dam mu tego że będzie w pełni szczęśliwy, ale nie on nawet o tym słuchać nie chce.  Od jakiegoś czasu miałam spuszczoną głowę na dół błądziłam wzrokiem po podłodze. Poczułam jak ktoś znaczy Niall złapał mnie za rękę podniosłam wzrok na niego. Jego oczy były smutne i ciekawe.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Przecież widzę.
- Głodna jestem.
- Jak mi nie powiesz to nie dostaniesz jedzenia.
- To szastasz?
- W pewnym sensie.
- Bo ja...ja. Wiesz nie powinniśmy być razem. - czy ja to powiedziałam? Boże przecież chce z nim być.
- Co? - jego głos się łamał
- Posłuchaj mnie. - zeszłam z blatu - Kocham cię jak nikogo innego, ale zrozum ja umieram. Jak umrę to co? Co będzie? Nie chce żebyś był smutny czy coś. Dlatego zerwijmy nie będziesz musiał na mnie patrzeć. Znajdziesz dziewczynę swojego życia będziesz miał dzieci.
- Nie chce mi się tego komentować na prawdę. Jedzenie masz na stole. Cześć.
Chłopak tak po prostu wyszedł. Super ja wszytko umiem spieprzyć tylko to potrafię. Nie nadaję się do niczego. Patrzyłam jeszcze przez chwilę w stronę drzwi gdzie przed chwilą wychodził Niall. Wytarłam spływającą po moim policzku łzę i poszła do stołu. Nie powiem postarał się jedzenie było na prawdę dobre. Zjadłam ze smakiem i posprzątałam. Wróciłam do pokoju wzięłam telefon i wybrałam numer do Horana. Nie odebrał martwię się o niego. Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Chciałam dobrze. Może do niego to w końcu dotarło i odszedł? Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Mój szloch oraz wyk bo inaczej nazwać się tego nie dało na pewno było słychać w całym domu. Ktoś wszedł do pokoju, ale ja nie miałam siły na to żeby podnieść głowę. Tego jest za dużo, wszytko na raz. Śmierć, Perrie, Zayn, Niall, Justin. Za dużo. To nie był chłopak tylko dziewczyna więc albo Perrie albo Wiktoria. Dziewczyna mnie objęła i 'głaskała' po plecach. Wtuliłam się w nią. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu szybko go podniosłam z nadzieją że to Niall, ale się myśliłam to mój lekarz. Od razu łzy przestały spływać, a moje ciało oblała fala strachu. Niepewnie odebrałam.
- Halo? - wyszeptałam
- Dzień dobry. Chciałbym się z panią zobaczyć.
- W sprawie?
- Pani raka.
- Dobrze kiedy mam przyjść?
- Jutro o dwunastej?
- Dobrze będę.
Rozłączyłam się nie czekając na jakieś słowa. Teraz jeszcze bardziej się boje. Położyłam się i wpatrywałam w biały sufit. Nawet nie zauważyłam jak blondynka wyszłam z pokoju. Znowu sama. To jest najgorsze jeszcze Niall. Kocham go jak cholera i chce dla niego jak najlepiej. Do pokoju wparował Niall. Spojrzałam na niego miną 'Wtf', ale przyszedł. Usiadł obok mnie i wziął głęboki wdech, a potem dość głośno wypościł powietrze.
- Przepraszam. - wyszeptał. - Co chciał lekarz? - skąd on wie? Pezz mu powiedziała yh. Przewróciłam oczami.
- Jutro o dwunastej mam być u niego.
- Pojadę z tobą.
- Nie musisz.
- Ale chce. I ja wiem że chcesz dla mnie jak najlepiej, ale zrozum nie chce o tym gadać.
- Dobrze.
Uśmiechnęłam się do chłopaka. Zbliżał się coraz bliżej. Dzieliły nas milimetry. Chłopak złączył nasze usta. Nie wiem dlaczego, ale czułam się jak by to był pierwszy pocałunek. Był identyczny jak ten pierwszy te same uczucia mnie darzyły. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Kąciki moich ust minimalnie się podniosły. Przytuliłam się do chłopaka na co ten objął mnie ręką. Siedzieliśmy wtuleni w siebie.
- Boje się co lekarz ma mi do powiedzenia. - wyszeptałam, a na samą myśl pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
- Będzie dobrze zaufaj mi.
- Zobaczymy.
Musnęłam chłopaka usta na co wydał dźwięk niezadowolenia. Wstałam blondynek zrobił to samo. Splotłam nasze palce i zeszliśmy na dół gdzie nikogo nie było. Nalałam soku do szklanki i usiadłam obok Horana na kanapie.
- Co z tym klubem? - zapytałam
- To ja zadzwonię do chłopaków.
Położyłam się wzdłuż kanapy. Chłopak chodził po pokoju i rozmawiał. Wzięłam pilota do ręki i szukałam czegoś co zwróci moją uwagę, ale nic nie znalazłam. Wyłączyłam sprzęt, a chłopak usiadł obok mnie.
- To za dwie godziny przyjdę po ciebie, a i zaraz Wiktoria przyjdzie.
- Dobra. 
Niall wyszedł z domu, a ja poszłam do pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jakiś rzeczy. Do mojego pokoju weszła siostra.
- Mamy dwie godziny.
- Ja wiem. To się ruszaj. - zaśmiałam się
- Tylko ma być sukienka! - rozkazała mi dziewczyna
Zaczęłam szperać w szafie szukając jakieś sukienki. W końcu postanowiłam w wybrałam. Zostawiłam rzeczy na łóżku, a sama poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Wytarłam się i otuliłam ręcznikiem. Poszłam do pokoju gdzie ubrałam się w



W łazience włosy wysuszyłam i lekko podkręciłam jeszcze podkreśliłam oczy oraz usta. Gotowa wyszłam z pokoju. W salonie czekali już tylko na mnie. Aż tak długo się szykowałam? Myślałam że mam jeszcze czas. Wiktoria była też ślicznie ubrana. Chłopaki byli ubrani zwyczajnie. Gotowa z pomocą Nialla szłam do samochodu. Ciekawe kto nie będzie pił. Oparłam się o szybę i czekałam aż dojedziemy na miejsce. Z daleka było już słychać głośną muzykę kocham takie miejsca. Uwielbiam imprezować. Wysiadłam z samochodu Niall splutł nasze rękę, a Liam rozmawiał z jakimś gościem, który później odjechał to teraz już wiem. Wszyscy razem weszliśmy do środka. Pełno spoconych napalonych ciał. Zapach alkoholu wymieszany z papierosami. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka. Zanim się obejrzałam stał na blacie obok mnie. Wzięłam szklankę do ręki i napiłam się. Czułam jak alkohol płynke we mnie, ale nie przeszkadzało mi to. Wiktoria już tańczyła z Harrym, Liam oraz Lou poszli wyrwać jakieś dziewczyny, Zayn upijał smutki w alkoholu, a ja  Niallem poszliśmy tańczyć. Tańczyliśmy szybkie piosenki raz z Niallem raz z Harrym i innymi chłopakami nawet z obcymi jakoś nie przeszkadzało mi to. Moje nogi odmawiały mi posłyszeństwa więc usiadłam na krześle przy Zaynie, ale ten był już kompletnie pijany więc nawet nie próbowałam z nim rozmawiać. Sama wypiłam ze trzy drinki i jeden kiliszek wódki. Wiktoria przyszła i usiadła obok mnie. Usłyszałam wolną piosenkę więc dziewczyna zaczęła ciągnąć mnie za rękę. Wzrokiem znalazłam blondynka, który tańczył z inną. Podeszłam do nich. Chłopak przeprosił dziewczynę i teraz tańczył ze mną. Ręce oplotłam na tego ramionach, a on swoje na biodrach. Kołysząc się w rytm muzyki przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Piosenka sie skończyła, a my się oderwaliśmy od siebie. Dalej nic ciekawego tańczyliśmy i piliśmy aż do trzecej w nocy wróciliśmy do domu. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam. Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Połowy wieczoru nie pamiętam. Odwróciłam głowe, a obok mnie leżał Lou. Wstałam jestem ubrana uf. Zeszłam na dół gdzie Niall spał na kanapie, Liam z szklanką wody trzymał się za głowę. Zayn na podłodze sobie spał. Zaśmiałam się na jego widok i poszłam do kuchni wyjęłam proszki na ból głowy połknęłam przy czym wypiłam połowę wody z butelki.

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 25

Jak się podoba nowy wygląd?  Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. Zapraszam do obserwowanych (po prawej stronie)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Zapraszam na mojego drugiego bloga --> LINK !!
***********************************************************************************



Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jestem u siebie w łóżku nagle poczułam wielki ból w ręku odruchowo się za to miejsce złapałam. Było to błędem bo bolało jeszcze bardziej.

- Kurwa! - krzyknęłam
- Co jest? - w pokoju pojawiła się Wiki
- Nic. - powiedziałam przez zęby
- Oj Pati, Pati co z tobą się dzieje.
- Znaczy?
- Jesteś inna zacznij z nami rozmawiać chcesz się w sobie zamknąć?
- Ale ja z wami rozmawiam.
- Ta raz na tydzień?
- Nie przesadzaj ok?

Dziewczyna pokiwała głową i wyszła. Może ma racje jak bym tak się wygadała im to lepiej by było. I tak zrobię. Wzięłam trzy wielkie wdechy i wyszłam z pokoju. Poszłam na dól. Na kanapie siedziała Wiktoria z Niallem usiadłam obok nich. Nie przerywali swojej konwersacji to nawet dobrze. Jak mam im to powiedzieć w końcu to są dwie najważniejsze osoby dla mnie oczywiście reszta też jest ważna, ale nie aż tak.

- Słuchajcie. - ich wzrok skierował się na mnie - Justina znam on małego, kiedyś się przyjaźniliśmy, ale zaczął się dziwnie zachowywać więc przestałam się z nim spotykać. Potem przychodził do mnie, straszył mnie, nachodził, śledził, a ja myślałam że zwariuję więc sięgam po narkotyki i tak poznałam Kubę. - pierwsze łzy spływały po moich policzkach - No i jak się z nim pokłóciłam to wróciłam do domu nikogo nie było, byłam sama. Siedziałam i płakałam u siebie w pokoju no i przyszedł Justin i no. - rozpłakałam się - Zaczął mnie całować próbowałam się wydostać, ale był silniejszy i mnie zgwałcił w korytarzu nie dokończył bo przyszli rodzice. 

Podkuliłam nogi pod brodę i płakałam jak małe dziecko. Wpadłam w histerię jednak to nie jest łatwy dla mnie temat. Poczułam ciepło podniosłam głowę Niall mnie przytulał. Wiem że powinnam im to wcześniej powiedzieć, ale nic nie poradzę że trudno mi o tym mówić. Wtuliłam się w mojego chłopaka przy nim czuje się bezpiecznie. Do domu wszedł Hazz z Louisem uśmiechnięci od uch do ucha, ale na mój widok ich miny się zmieniły.

- Co się stało? - zapytał Lou
- Nie ważne. - wyszeptałam - Niall chodź.

Poszłam z chłopakiem do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, a obok mnie chłopak. Patrzyliśmy na siebie kocham te jego niebieskie tęczówki. Po dłuższe ciszy w końcu się odezwałam.

- Nie chce mi się siedzieć w domu.
- To chodź idziemy na spacer.
- To daj mi 10 minut.

Pocałowałam chłopaka i otworzyłam szafę. Dobra 10 minut to ja ubranie wybierałam. Poszłam do łazienki gdzie przeczesałam włosy i przebrałam się w




Jeszcze pomalowałam się i wyszłam. Chłopak siedział i coś robił w swoich telefonie. Z 10 minut zrobiło się 25 minut. Wzięłam jeszcze telefon, który schował chłopak i zeszliśmy na dół. Cisza nikogo nie ma zgarnęłam klucze. Zamknęłam dom, trzymając się za ręce szliśmy przed siebie. Gadaliśmy o jakiś bzdurach co tylko nam wpadnie o tym gadaliśmy. Po drodze jeszcze poszliśmy na lody. Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Poszliśmy do chłopaków gdzie wszyscy byli. Liam rozmawiał przez telefon.

- Zbieramy się panowie! - krzyknął Liam
- Gdzie? - zapytał Lou
- Do studia.

Pożegnaliśmy się z chłopakami. Zastałyśmy same we trójkę. Siedziałam i przełączałam po kanałach nic kompletnie nic ciekawego. Nudy. Pezz gdzieś wyszła bez słowa. Ostatnio jest jakaś nieobecna ciekawe co jej jest. Muszę z nią pogadać. Wybiegłam za nią.

- Perrie stój! - krzyczałam
- Co chcesz?! - miała zaszklone oczy
- Co się dzieje?
- Zayn on mnie zdradził. - rozpłakała się
- Co..co?!
- Byłam z Wiką w centrum i wróciłyśmy, a on w naszej sypialni pieprzył się z inną.
- Pożałuje. 

Siedziałyśmy na ławce w parku i gadałyśmy o Zaynie. Na razie Pezz będzie mieszkać z nami Zayn tego pożałuje. Perrie jest dla mnie ważna i nie pozwolę na takie coś jeszcze jak jest w ciąży to już w ogóle. Byli idealną parą więc nie rozumiem czemu?! Muszę z nim porozmawiać, ale za to co jej zrobił nie daruje mu. Wiktoria też wie więc spokojnie nie jestem sama. Robiło się coraz później i chłodniej więc wracaliśmy spacerkiem do mojego domu. Zaprowadziłam dziewczynę do gościnnego tam gdzie siostra śpi, ale na szczęście tam są dwa łóżka tamtej pokój jest większy od mojego.

- Ale moje rzeczy są w pokoju Zayna. - dziewczyna usiadła na łóżku
- To zaraz wracam. 

Wyszłam z domu. Weszłam do nich bez pukania jak zawsze. Wrócili już co nie było plusem. Jakoś teraz obrzydza mnie Zayn. Nadal nie ogarniam jak on to mógł zrobić jeszcze jak będzie miał dziecko. Bez słowa poszłam do pokoju chłopaka i zaczęłam pakować dziewczynę do jej torby jak jak mi mówiła. Nie liczyłam że ktoś przyjdzie zapewne myślą że poszłam do kibla czy coś. Spakowałam wszytko i razem z tobą zeszłam na dół.

- Co ty masz? - zapytał mnie Niall
- A ty dupku nie zbliżaj się do Perrie rozumiesz?! - krzyknęłam na Zayna
- Przestań no.
- Pieprzony kutas.

Wyszłam trzaskając drzwiami. W pokoju blondynka siedziała na łóżku i płakała no nie dziwie jej się. Położyłam torbę na podłodze i przytuliłam dziewczynę. Słyszałam jak ktoś wchodzi do domu szybko zbiegłam na dół to była Wiktoria z Harrym uff myślałam że Zayn. Swoją drogą co do loczka to już mu daruję temat jakoś zanikł. Ominęłam ich i poszłam do kuchni gdzie zaczęłam robić tosty oraz herbatę dla Pezz i mnie. Wiki zapewnię z Harrym będzie to słodkie że są tak nie rozłączni wiadomo może i z tego na serio będzie coś mego poważnego? Dzidziuś, ślub ah, ale i tak na nim nie będę bo? Bo umrę. Zrobiłam cały talerz tostów i z dwoma kubkami herbaty poszłam na górę. Usiadłam na podłodze, a dziewczyna siedziałam na łóżku. Podałam jej picie i jedzenie podziękowała.

- Jak ja ci się odwdzięczę. - wyszeptała
- Od czego na się przyjaciółki. 

Zaśmiała się. Gadałyśmy do pierwszej w nocy jeszcze przyłączyła się do nas Wiki. Dziewczyny już prawie spały więc wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie i przebrałam się w piżamę. Położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Czułam zapach perfum Nialla właśnie czemu on do mnie nie przyszedł? Wzięłam do ręki telefon i napisałam do niego sms'a. 'Śpisz? :c' Nie czekałam długo na odpowiedź. 'Nie, a co jest?' Odpisałam 'Przyjdziesz?' coś nie odpisywał może nie chce do mnie przyjść? Zaraz usłyszałam wibracje przeczytałam wiadomość. 'Otwórz' Pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi. Do domu wszedł chłopak w dresie i bluzie zasuniętej do połowy. Zdjął buty poszliśmy do mnie do pokoju. Chłopak ściągnął bluzę i położył się tak samo jak ja. Przytuliłam się do jego klatki.

- Czemu tak naskoczyłaś dzisiaj na Zayna?
- To nic nie wiesz? No bo on zdradził Perrie i no to moja przyjaciółka.
- Serio? Nie chwalił się.
- A to dla was wyróżnienie że zdradził ją?
- Nie ja żartowałem.
- Ja myślę. Współczuję jej. Jest w ciąży zapewnię był by ślub, a tu dupa.
- Co byś zrobiła na jej miejscu?
- Nigdy nie będę na jej miejscu.
- Jak to?
- No bo nie będę w ciąży. Nie dożyję. - zaczęłam bawić się jego włosami
- Co ty robisz?
- Nic? - schowałam rękę pod kołdrę

Nie powiem trochę dziwnie się poczułam jak tak mówił. Czułam wibracje czyli się śmiał ciekawe co takiego śmiesznego w tym było. Spojrzałam na niego czekając aż mi wyjaśni dlaczego się śmieje, ale zamiast tego wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. Podniosłam się i usiadłam na nim. Oderwaliśmy się od siebie.

- Kocham cię wiesz? - wyszeptał mi do ucha
- Nie wiem.
- A chcesz się dowiedzieć jak bardzo?
- Hym pomyślmy. Chce czy nie chce. - zaśmiałam się

Chłopak zaczął mnie łaskotać. Teraz to ja leżałam pod nim. Brzuch mnie bolał od śmiechu, ale musiałam się zachowywać dość cicho co było bardzo trudne. Przygryzłam dolną warkę, aby nie śmiać się. Chłopak przestał i wpił się w moje usta. Jego ręce jeździły po moim ciele wiem o co mu chodzi. Zdjęłam z niego koszulkę oczywiście chłopak nie był mi dłużny i zaraz mnie pozbawił bluzki. Moje ręce powędrowały do jego spodni miałam je już rozpinać jak do pokoju ktoś wszedł. Chłopak szedł ze mnie i leżał obok mnie. To była Wiktoria szczerze miałam ochotę ją zabić chyba nie tylko ja Niall był ostro wkurwiony.

- Sorka. - wyszeptała
- Mów o co chodzi.
- Bo chciałam pogadać, ale to jak będziemy same.
- Serio kurwa?! - blondynek podniósł głos
- Przepraszam no.
- Dobra nic się nie stało.

Chłopak wstał i poszedł do łazienki. Dziewczyna wyszła widziałam że jej głupio. Wstałam i poszłam do chłopaka. Stał oparty o umywalkę zbyt nie rozumiem bo to nie było nic strasznego. Rozumiem że mógł się wkurzyć, ale bez przesady. Spojrzał w lustro i zauważył mnie.

- Skończyłaś gadać?
- O co ci chodzi?
- O nic.
- Niall przestań, chodź. 

Złapałam chłopaka za rękę i wróciliśmy do łóżka. Położył się plecami do mnie. Czy on się obraził? Zaśmiałam się i odwróciłam go żeby leżał na plecach. Znowu na nim usiadłam i zaczęłam go całować, ale nie chciał ze mną współpracować. Położyłam się obok niego tak się bawi okej. Udawałam obrażoną.

- No nie obrażaj się. - wyszeptał mi do ucha. Nie odpowiedziałam - Proszę Pati.
- Zostaw mnie.
- Jak chcesz. - chłopak wstał i zaczął ubierać bluzę.
- Gdzie ty idziesz?
- No mam cię zostawić.
- Ja pierdolę jaki z ciebie idiota kurwa.
- Też cię kocham.
- Chodź tu i nie rób scen.

Chłopak znowu leżał obok mnie. Przytuliłam się do niego. Pocałował mnie we włosy. Moment, a zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca dochodzące z okna. Spojrzałam na zegarek jest po dwunastej. Nialla już nie było obok mnie więc wstałam i zeszłam na dół w kuchni była Perrie z Niallem. Chłopak coś gotował, a dziewczyna siedziała na blacie z kubkiem. Dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale przyłożyłam palec do ust. Podeszłam po cichu i od tyłu przytuliłam chłopaka podskoczył ze strachu. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.

- Przestraszyłaś mnie.
- Wiem o to chodziło. - uśmiechnęłam się - Jak się czujesz? - to pytanie skierowałam do dziewczyny
- Może być.

Nalałam do kubka kawy i usiadłam obok dziewczyny. Napiłam się machając nogami jak małe dziecko. Widziałam że Niall na mnie zerka ja za to rozmawiałam z Pezz. W kuchni zjawiła się Wiktoria. Przywitała się z nami siadając do stołu. Niall przyniósł jedzenie na stół. Każdy sobie nałożył i jedliśmy w dziwnej ciszy. Po skończonym posiłku posprzątałam. Poszłam do siebie i stałam przed szafą z myślą w co się ubrać. Przyglądałam się jak by miało od tego wykroczyć czy coś. Poczułam ręce na moich biodrach. 


- Co tak stoisz?
- Nie wiem w co mam się ubrać.
- Problemy. Wieczorem idziemy się rozerwać do klubu?
- A co z Perrie przecież Zayn też pójdzie.
- Poradzi sobie uwierz.
- No nie wiem. Pogadam z nią i ci powiem.
- Dobrze. To ja idę się ubrać. Jak coś to przyjdź.


Chłopak pocałował mnie w usta pogłębiłam pocałunek. Zostałam sama więc wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki gdzie wzięłam odprężającą kąpiel. Po godzinie leżenia w wodzie ubrałam się w





 A włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie malowałam się bo po co? Trzeba posprzątać w tym domu. Wyjęłam odkurzacz i inne potrzebne rzeczy z szafek. Zaczęłam odkurzać w salonie potem w mojej wypinali, a potem u dziewczyn. One mi pomogły i kurze pościerały. Zajęło nam to 45 minut. Pochowałam rzeczy i poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie koktajl malinowy mój ulubiony.


- Chce ktoś koktajl? - krzyknęłam z kuchni
- Truskawkowy i bananowy!


Wzięłam się za robienie. Postawiłam na stole napoje, a sama usiadłam na kanapie pomiędzy dziewczynami. Szczerze to poszłabym na imprezę, ale nie chce zostawiać Pezz samej. Może się nie obrazi? Nie jest chyba taka. Upiłam łyk napoju.


- Perrie bo Niall chce żebym z nimi poszła na imprezę i nie chce żeby było ci smutno.
- Przestań idź przecież będę w domu nic mi nie będzie zabaw się. - uśmiechnęła się
- Kochana jesteś. Wiki, a ty też idziesz?
- Tak. 


Dalej siedziałyśmy i gadałyśmy przegadałyśmy tak z trzy godziny. Jest już po szesnastej więc wstałam i poszłam do kuchni jak do domu wparował nie kto inny jak Zayn.

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 24

Dzięki paru osobom pojawił się kolejny rozdział. Więc jak chcecie kolejny to skomentujcie po prostu. I jestem chora więc mam czas na pisanie c; Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia :)
**********************************************************************************


Otworzyłam drzwi. Moimi oczami ukazał się Justin. Jak? Pytam się jak? Stałam jak wryta nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mój koszmar powrócił. Miałam te okropne sceny przed oczami. Teraz bym usiadła i zaczęła płakać jak dziecko, ale nie, muszę być twarda. Chłopak się uśmiechnął uwodzicielsko. Nie nawiedzę tego uśmiechu ogólnie tego człowieka.

- Co ty tu ro..robisz? - jąkałam się
- Też cię miło widzieć. Mogę wejść?
- Ni..nie! - krzyk łam
- To nie było pytanie. - zaśmiał się
- Zostaw mnie! - krzyknęłam
- Zostaw ją słyszysz! - usłyszałam głos Zayna
- I tak tu wrócę. - odszedł

Przerażona usiadłam na kanapie. Łzy spływały po moich policzkach, a ja ich nie kontrolowałam. Czułam się bezsilna tak jak wtedy. Siedziałam i pojedyncze słone łzy spływały po moich policzkach. Nie mogę w to uwierzyć. Że on tu? Myślałam że dał sobie spokój, ale się myliłam. Zayn usiadł obok mnie patrząc na mnie. Przytuliłam się do niego, potrzebowałam tego. 

- Kto to był?
- Nie chce o tym rozmawiać. Chodź zapalić. 

Chłopak wstał i poszliśmy na taras. Przecież im nie powiem o tym. Wolę nie. Jakoś źle się czuję zrobiło mi się słabo, ale stałam i trzymałam papierosa między palcami. Zaciągnęłam się jakoś straciłam panowanie nad nogami i upadłam. Widziałam jasność, a potem cisza, spokój, ciemność kompletnie wielkie nic. Usłyszałam jakieś szepty moje powieki nie chciały ze mną współpracować, a w końcu udało mi się je podnieść. Oślepiło mnie biel jaka panowała do okola. Przymrużyłam oczy. Po chwili widziałam jak do sali wchodzi lekarz z Niallem, ale on nie był w szpitalu? Głowa mi zaraz wybuchnie, a do tego jeszcze serce mnie kuje. Masakra! Blondynek miał czerwone oczy? Płakał co do cholery się dzieje?! Nie mam siły nic powiedzieć kompletnie nic, ani ruszyć żadną kończyną. Co za bezsilność, a tak w ogóle co się stało? Ostatnie co pamiętam to byłam na papierosie z Zaynem. Lekarz rozmawiał z Niallem, a ja walczyłam sama ze sobą. W końcu podeszli bliżej łóżka chłopak złapał mnie za rękę jedna łza spłynęła po jego policzku, ale szybko ją otarł.

- Dzień dobry. Jak się pani czuje? - nie mogłam z siebie nic wydusić jak bym zapomniała jak się mówi. - Dobrze nic nie mów. Przyjdę później. - lekarz wyszedł zostałam sama z chłopakiem
- Wiesz jak się martwiłem? Zresztą nie tylko ja reszta też. Muszę ci coś powiedzieć. - znowu łza spłynęła po jego policzku
- Niall.. - wyszeptałam prawie nie słyszalnie
- Cii. Nic nie mów odpoczywaj. Później pogadamy.

Przytaknęłam. Chłopak poszedł do reszty, a ja zostałam sama. Co się dzieje? Coś źle? Czemu nie mogę mówić?! O co chodzi?! Niall płacze przez szklane drzwi widziałam że Perrie i Wiktoria są wtulone w swoich chłopaków i całe zapłakane. Nie rozumiem nic kompletnie nic, a skąd tu Wiktoria? Czego chce Justin? Właśnie Justin. Na jego myśl od razu dziwne nie przyjemne uczucie przeszło przez moje ciało. Najbardziej teraz zastanawia mnie o co chodzi. Jest udało się znowu poruszałam nogami i rękoma. Przez chwilę czułam się sparaliżowana dziwne uczucie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Do sali wszedł Lousi i Liam, a reszta gdzie? Nie chcą się pokazać? Nie rozumiem ktoś mi wytłumaczy? Podeszli do łóżka i się sztucznie uśmiechnęli widać to było jak cholera mimo wszytko odwzajemniłam gest. Panowała cisza, ale postanowiłam ją przerwać. Po dłuższym męczeniu się w końcu udało mi się odezwać. 

- Chłopaki? Co ze mną ze oni płaczą? - najgorsze rzeczy przechodziły mi przez myśli.
- Bo wiesz.. - zaczął Liam. Chłopak usiadł obok łóżka.
- Nie jest najlepiej. - konturował Louis.
- Mówcie normalnie, a nie.
- Prawdopodobnie został ci nie cały miesiąc. - Li po tych słowach wyszedł z sali.
- Louis chce zostać sama.
- Dobrze.

Chłopak wyszedł, a ja zaczęłam płakać jak dziecko. Niby się nie wie kiedy przyjdzie pora na ciebie, a tu proszę mniej więcej wiem. W tym miesiącu pożegnam się z moim życiem. Płakałam chyba kilka godzin. Ciekawe jak ktoś inny by się czuł jak by wiedział kiedy umiera? Za pewnie tak jak ja. Nic nie mogę na to zrobić przecież tydzień temu było dobrze poprawiało się, a teraz? Umieram. Znaczy umierałam wcześniej, ale nie cały miesiąc?! Przecież to jest nic. Może i moje życie nie jest idealne, ale nie chce już umierać. Wolę cierpieć. Uspokoiłam się trochę i spojrzałam na mój telefon. Jest po dwudziestej. W korytarzu nikogo nie było. Cisza. Do sali wszedł lekarz. Podszedł do mnie i najpierw zapisał coś w swoim zeszycie. 

- Jak się pani czuje? - zapytał
- Jak mam się czuć? Nie zawsze dowiaduje się o śmierci.
- Jutro pani wyjdzie. Wszystko powiedziałem pani chłopakowi. Teraz niech pani idzie spać. 

Odwróciłam głowię i jakoś zasnęłam. Obudziłam się przez jakieś rozmowy. Otworzyłam oczy i ujrzałam Nialla oraz Harrego. Rozmawiali, ale po chwili ogarnęli że się obudziłam. Stylesa nadal nie nawiedzę. 

- Jedziemy do domu. - powiedział blondynek.
- Yhym.
- Chodź. 

Wstałam poszłam do łazienki. Założyłam ubrania




 Które przynieśli mi chłopaki i ledwo co podeszłam do nich. Trzymając się chłopaka szłam do samochodu. Nie miałam siły w ogóle na jakiekolwiek chodzenie, a mnie wypościli. W sumie po co mają mnie trzymać jak i tak zaraz umrę? Hym no fakt nie ma sensu. Usiadłam na tylnym siedzeniu, a obok mnie Niall. Oparłam głowę o jego ramię, a Hazz ruszył. Ciekawe czemu on przyjechał? Przecież i tak nie chce mnie tam. Nic nie rozumiem wiem że chce mi się spać i palić. Jechaliśmy dość krótko może z 20 minut. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Drzwi były otwarte, a w salonie siedziała reszta. Dziewczyny podbiegły do mnie i mocno przytuliły aż tak że jak by nie Niall to bym upadła.


- Dobrze że jesteś. - mówił Louis
- Nie na długo. - teraz spojrzałam na Harrego.
- Przestań. - powiedział więc się domyślił o co mi chodziło.
- Palić mi się chce Zayn idziesz?
- A nie zemdlejesz mi teraz?
- Postaram się.

Wstałam i poszłam na taras. Usiadłam na krześle wzięłam papierosa i odpaliłam ogień, zaciągnęłam się i poczułam ulgę. Zayn mi się przyglądał co nie było przyjemne. Ręce całe mi się trzęsły coś czuje że nie będzie teraz za ciekawie.

- No co? - w końcu zapytałam chłopaka
- Zastanawia mnie ten chłopak co... - przerwałam mu
- Zayn to jest naprawdę długa historia i nie chce o niej gadać. Za bardzo mam złe wspomnienia. Przepraszam.

Zgasiłam papierosa i powoli doszłam do górę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. To wszytko do mnie wróciło wszystkie wspomnienia. Nie miałam siły nawet podnieść ręki przez to wszytko. Leżałam bezsilnie na łóżku ze spływającymi łzami. W sumie i tak zaraz umrę. Co to jest niecały właśnie niecały miesiąc. Do pokoju wszedł Niall spojrzałam na niego. Od razu spoważniał i położył się obok mnie. 

- Czemu płaczesz? - wyszeptał mi do ucha
- Nie ważne. - przełknęłam dość głośno ślinę
- Jestem twoim chłopakiem chyba mi ufasz?
- Ufam, ale nie o to chodzi. Nie lubię o tym rozmawiać.
- Patrycja proszę.
- Yh Niall.
- Chodzi o tego chłopaka, który tu był?
- Skąd wiesz?!
- Zayn mi powiedział. Martwimy się.
- Tak o niego. Po prostu jest to dla mnie za ciężki temat jeszcze dzisiaj dowiedziałam się o tej śmierci. Kochanie nie dzisiaj ok?
- Dobrze, ale nie płacz już. 

Uśmiechnęłam się sztucznie i pocałowałam chłopaka w usta. Poszłam do łazienki gdzie nawet nie miałam odwagi spojrzeć w lustro. Przeczesałam włosy i umyłam twarz nadal nie patrząc w lustro. Stałam tyłem do lustra. Czuje się tak jak w tedy znowu się brzydzę siebie. Czemu akurat teraz?! Został mi niecały miesiąc zamiast go spędzić najlepiej jak potrafię to ja nawet w lustro nie spojrzę. Stałam tak w miejscu odwrócona od lustra do łazienki wszedł Niall. 

- Myślałem że już wolne, a czemu tak stoisz?
- Zamyśliłam się.

Wyszłam z łazienki. Nie chce mu mówić, nikomu. Nie wie o tym nikt oprócz rodziców i niech tak zostanie. Poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie kawy do kubka. Nikogo nie ma cisza spokój nie nawiedzę czegoś takiego. Odłożyłam kubek na stół wyjęłam telefon z kieszeni podeszłam do głośników i podłączyłam telefon. Włączyłam muzykę gdzie trafiła się akurat Polska piosenka. Śpiewając ją po polsku usiadłam na blacie i piłam kawę. Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych zawsze z Wiktorią śpiewałyśmy ją znaczy jak to śpiewem można nazwać. Uśmiechnęłam się na tą myśl, słowa same wychodziły z mojej buzi. W kuchni pojawił się Louis. 

- Co to za dziwna piosenka i w ogóle język?
- Polski człowieku Polski. Nie jest trudny.
- Nie no w cale. - powiedział sarkastycznie
- Słysze naszą piosenkę! - usłyszałam krzyk Wiktorii.
- Tak!

Zaczęłyśmy śpiewać po Polsku. Chłopaki próbowali coś powiedzieć po tym języku, ale marnie im to wychodziło. Z ich ust wydobywał się nowy język ich własny. Popłakałam się ze śmiechu. W końcu piosenka się skończyła, a wszyscy się uspokoili. Postanowiłam po wkurzać chłopaków i razem z Wiktorią rozmawiać po naszym ojczystym języku. 

- Wiktoria? Jaki plany na dzisiaj?
- Nie wiem wiesz, a powiesz mi kto to był? - też powiedziała po Polsku co mnie teraz cieszyło że nie rozumieją.
- Nie chce o tym gadać po prostu hym no nie. Uszanuj to. Obiecuję że jeszcze się dowiesz.
- Możecie do cholery zacząć gadać po angielsku?! - krzyknął oburzony Liam

Zaśmiałyśmy się. Siedzieliśmy słuchaliśmy muzyki wygłupiając się. I tak do wieczora. Przerwał nam dzwonek do drzwi wstałam i je otworzyłam. Moimi oczami ukazał się nie kto inny jak Justin. 

- Zostaw mnie! Nie przychodź tu! - krzyknęłam
- Spokojnie. Chce porozmawiać.
- Ale ja nie i nie chce cię więcej widzieć. - poczułam dłonie na moich biodrach.
- Jakiś problem? - zachrypnięty głos Hazzy
- O widzę że masz swoich obrońców. - zaśmiał się
- Oni przynajmniej mnie nie zgwałcili! - czy ja to powiedziałam na głos?! 

Z płaczem pobiegłam na górę. Zamknęłam się w pokoju. Dlaczego to powiedziałam?! Nie chce im patrzeć w oczy. Wyjęłam żyletkę i zrobiłam kilka kresek na nadgarstku i ramieniu. Że jestem przyzwyczajona do bólu to były dość głębokie. Usłyszałam głośne walenie w drzwi to ostatnie co pamiętam. 


--
I mamy kolejny BEZ BEZNADZIEJNY rozdział. Nie wiem czemu jeszcze piszę, ale no yh jakoś tak wyszło. Jest długi jak na mnie :)) KOMENTOWAĆ!

poniedziałek, 10 marca 2014

:c smutna wiadomość :c

A więc tak jak wcześniej wspominałam niestety zawieszam bloga. Na razie nie będzie rozdziałów chociaż mam na nie pomysły, które mi się bardzo podobają, ale jak nikt nie czyta to nie będę pisać.. Dla siebie nie muszę. Również przez szkołę. Mam dużo do nadrobienia i w ogóle. No smutno mi z tego powodu, ale jak widać muszę tak zrobić. Jak uda mi się napisać next to dodam, ale też nie chce żebyście wiecznie czekali. Więc do zobaczenia i pamiętajcie KOCHAM WAS MOCNO ❤❤ ! Mam nadzieję że mimo wszystko nie opóścice mnie? :)

Mam pomysł na następnego i raczej go założe, ale nie teraz. Chyba ze tak źle pisze że lepiej nie? ;P Pamiętajcie jeszcze o drugim blogu. (Link po prawej stronie) pozdrawiam xx. 

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 23

Obok zrobiłam takie miejsce gdzie będzie napisane kiedy będą mniej więcej rozdziały żebyście nie wchodzili bez sensu.  Po lewej stronie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
**********************************************************************************



Obudziłam się po dwunastej. Przeciągnęłam się i wstałam w łóżka. Poszłam do łazienki wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w 


Włosy związałam w kucyka oraz zrobiłam lekki makijaż. Popatrzyłam na siebie w lustrze i od razu się skrzywiłam. Nie wiem co Niall we mnie widzi jestem brzydka są ładniejsze. Wypościłam głośno powietrze z płuc i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół, ale nikogo nie było cisza. Głupia cisza, której nie lubię od dłuższego czasu. Wzięłam z lodówki parówki i je wsadziłam do mikrofali. Wyjęłam, razem z talerzem poszłam na kanapę przed tv. Włączyłam i skakałam po kanałach. Nic nie było, a sama też nie mogę jechać do blondynka bo fanki by mnie zabiły przed tym szpitalem. Ubrałam moje czarne długie conversy i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Weszłam do domu chłopaków bez pukania. W salonie siedziała Perrie z kubkiem kawy. Przywitałam się z nią i usiadłam obok dziewczyny. 

- Jak się czujesz? - zapytała z jej uśmiechem, który mnie zawsze cieszył
- Nie najlepiej.
- Chcesz do niego pojechać?
- Tak.
- To chodź. 

Dziewczyna odłożyła kubek na stolik i wyszłyśmy z domu. Jechaliśmy tak jak zawsze do szpitala czyli 30 minut. Była głupia cisza tak jej nie nawiedzę. Wyszliśmy z samochodu i szłam korytarzem szpitalnym do sali gdzie leżał mój chłopak. Po drodze spotkałam lekarza, który kazał mi do niego przyjść. Przeraziłam się zaczęłam się trząść. Zawróciłam i szłam z Pezz, która mnie trzymała za rękę. Usiadłam na jednym z krzeseł, a obok mnie dziewczyna. Boje się bardzo się boje.

- Pani chłopak czyje się coraz lepiej. Wyjdzie w piątek, ale musi odpoczywać bo może mieć bóle głowy lub może mu się kręcić w głowie. Po paru dniach będzie już dobrze.
- Dobrze, a teraz mogę iść do niego?
- Tak.
- Do widzenia.
- Do widzenia.

Odetchnęłam z ulgą i już pewniejszym krokiem poszłam do sali. Lekko zapukałam usłyszałam ciche "proszę" weszłam. Na nasz widok chłopak się uśmiechnął odwzajemniłam gest. Nachyliłam się nad łóżkiem i namiętnie go pocałowałam. Brakowało mi jego delikatnych ust, jego smaku i zapachu. Oderwaliśmy się od siebie usiadłam obok dziewczyny na jednym z krzeseł. 

- Jak się czujesz? - zapytała Pezz
- Dobrze. W piątek wracam.
- Wiem. 

Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, ale do dziewczyny zadzwonił telefon. To był Harry i kazał nam wracać. Nie nawiedzę go za to co powiedział. Na jego imię podnosi mi się ciśnienie. Mimo że chciałabym mieć go jako przyjaciela to mu już nie zaufam. Pożegnałam się z blondynkiem długim namiętnym pocałunkiem. Jechaliśmy tyle ile zawsze, ale teraz gadając o nowej kolekcji sukienek. Ustaliłyśmy że jutro idziemy na zakupy. Poszłam do siebie, a w salonie stała moja siostra z walizkami i zapłakanym Harry'm. 

- Hej? - przywitałam się pytająco
- Hej. - wyszeptała Wiki
- Widzisz co robisz?! Przez ciebie stracił bym przyjaciela i tracę dziewczynę. To ty powinnaś już umrzeć! Jestem nie potrzebna tylko nieszczęście niesiesz! Zdechnij! Cieszę się że ubierasz. - wykrzyczał mi prosto w twarz Styles.
 - Jak nie ja to byś jej nigdy nie poznał! - wykrzyczałam
- No tak, ale wtedy byś mi życia nie zepsuła. Zejdź mi z oczu bo nie dobrze mi na twój piękny widok.

Nie odezwałam się ani słowem. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Wiktoria coś do niego krzyczała, ale do mnie nic nie docierało. Nadal po kolej powtarzałam słowa loczka. Dotarło do mnie i łzy spłynęły po moich policzkach. Poleciałam na górę. Położyłam się na łóżku, zaczęłam płakać jak dziecko. Przytuliłam się do koszulki blondynka i płakałam. 

- Przepraszam że się urodziłam i pojawiłam tu. - wyszeptałam do siebie

Otarłam łzy. Wyjęłam telefon i napisałam na Perrie. 'Przyjdź.' Na niej jedynej już mogę polegać. Wiem że ona tak nie myśli jestem tego pewna. 10 minut później przyszła moja przyjaciółka. Zdziwiła się na mój widok, ale nic nie mówi tylko mnie przytuliła. 

- Co się stało? - powiedziała po chwili
- Harry... - powiedziałam jej co usłyszałam.
- Dupek! - krzyknęła - Nie przejmuj się nim nie warto. Masz nas, mnie i najważniejsze Nialla. - uśmiechnęła się ciepło
- Ta.. 

Siedziałyśmy i gadałyśmy o jakiś głupotach. Trochę o chłopakach trochę o ciuchach, albo o jej dziecku. Tak się ciesze że jej się układa chociaż jej. Nie wracałyśmy już do tego. Humor mi się poprawił więc zeszłam. W kuchni szwendała się moja siostra. Wzięłam się za robienie tostów dla mnie i Perrie. 

- Przepraszam cię za niego. - mówiła Wiki
- Czemu wyjeżdżasz?
- Muszę przecież mam tam dom i pracę. Jednak on tego nie rozumie.
- A nie możesz załatwić wszystkiego i przeprowadzić się do mnie?
- Chcesz?
- Pewnie głupie pytanie.
- Dobra. 

Przytuliłyśmy się. Wiktoria poszła do Harry'ego, a ja wróciłam z jedzeniem do Perrie, która szukała czegoś w tv. Usiadłam obok i zaczęłam się zajadać. Dziewczyna zrobiła to samo. Oglądając jakieś bez sensowne filmy spędziłyśmy tak wieczór. Było coraz później więc pożegnałam się z blondynką, a sama poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Jakoś na chwilę przestałam o tym wszystkim myśleć. Po godzinie wyszłam z łazienki. Położyłam się w łóżku i zasnęłam. Obudziły się jakieś hałasy. Spojrzałam na zegarek jest 10.33. Zeszłam na dół gdzie Harry i Wiktorom się kłócili. 

- Jedziesz już? - zapytałam
- Tak.
- Mniej więcej za ile wrócisz?
- Wracasz?!  - zapytał Harry. Myślałam że wie
- Tak. Jadę załatwić tylko sprawy. Mówiłam ci, ale ty mnie nie słuchałeś.
- Przepraszam. - pocałowali się
- Dobra pa i uważaj na siebie.
- Ty też i dzwoń. 

Przytuliłyśmy się i wyszli. Znowu zostałam sama. Poszłam na góre wyjęłam rzeczy na dzisiaj. Było dość chłodno. Ubrałam je



I zrobiłam lekki makijaż. Odtworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej parówki, które włożyłam do mikrofali. Ostatnio bardzo źle się odżywiam. Zjadłam posiłek i wyszłam z domu. Muszę iść do sklepu i zaraz oszaleje w domu. Szłam parkiem, a ciepłe powietrze otulało moją twarz. Patrzyłam na różne dzieci, które się bawiły. To takie słodkie, kiedyś jak będę mieć dzieci to zabiorę je nad jakieś piękne morze. Tylko oni, ja i mój mąż. Zaraz stop! Rozmyśliłam się bo przecież umieram. Wróć do rzeczywistości! - krzyknęłam w myślach. Na tą myśl od razu wszystko stało się czarno białe i mój uśmiech znikł z twarzy. Pchnęłam szklane drzwi i weszłam do sklepu. Chodziłam między półkami biorąc produkty do koszyka. Czasami czułam jak ktoś się na mnie patrzy, ale próbowałam nie reagować. Stałam już w kolejce, kiedy podeszła do mnie. Popatrzyła mi w oczy. 

- Coś nie tak? - rozejrzałam się obok siebie
- Chciałaś zabić Nialla! - podniosła głos
- Nie, nie chciałam i przestań tak mówić. Nie znasz mnie więc nie oceniaj.
- To przez ciebie. 

Olałam to i zaczęłam wykładać produkty z koszyka. Zapłaciłam, wyszłam i znowu szłam tą samą drogą tylko ze spuszczona głową w dół. Cały czas chodziły mi po głowie tej dziewczyny słowa. Źle się czuję z taką opinią, ale trudno przecież nic nie mogę zrobić. Weszłam do domu odłożyłam zakupy do szafek itp. Do domu wszedł Harry. Znowu kłótnia? Chce mnie jeszcze dobić? Mam dość tego. 

- Zapomniałeś czegoś?
- Nie.
- To po chuja przyszyłeś?! - podniosłam głos
- Spokojnie chciałem przeprosić.
- Za?
- Za to co mówiłem.
- Aha. I co teraz? Mam podziękować że wogólę miałam zaszczyt usłyszeć od ciebie przeprosiny?
- Uspokój się.
- Wypierdalaj.
- Partycja.
- Nie chce z tobą gadać. Pokazałeś jaki jesteś, a teraz wyjdź! 

Chłopak wyszedł trzaskając drzwiami. Myśli że jak przyjdzie powie "przepraszam" to będzie wszytko ok? Nie wie jak mnie to bolało i się nie dowie. Nie chce go znać nigdy. To nie był mój przyjaciel, przyjaciel by tak nigdy nie powiedział, a mi się tylko wydawało że nim był. Wkurzona wyszłam na taras i odpaliłam papierosa. Stałam i paliłam jakoś trochę się uspokoiłam. Wyrzuciłam to co pozostało i wróciłam do środka moimi oczami ukazała się Pezz. Przestraszyłam się na co ona się zaśmiała.

- Idziemy?
- Tak. 

Wyszłyśmy z domu. Usiadłam na miejscu pasażera z przodu, a dziewczyna ruszyła do galerii. Jechaliśmy około 45 minut. Weszłam do środka i od razu poczułam jak blondynka mnie gdzieś ciągnie. Mimo że jest w ciąży to ma więcej Energi ode mnie. Po trzy godzinnym chodzeniu od razu poszłyśmy do kfc. Kobieta przyniosła nam wcześniej zamówione jedzenie. Zaczęłam jeść, ale Pezz dziwnie się na mnie patrzyła.

- Co?
- Nic. Po prostu nie wiem po co ci ten kolczyk w nosie. Nigdy go nie widziałam.

Teraz zdałam sobie sprawę że widać mój kolczyk. Nie pokazywałam go wcześniej bo wszyscy mówili że wyglądam jak krowa, a mi się podobał. Przewróciłam oczami i wzięłam się za jedzenie. W ciszy właśnie w ciszy ten okropniej ciszy zjadłyśmy do końca. Poszłyśmy do samochodu po drodze jeszcze schowałam kolczyka. Jechałyśmy około godziny przez te korki. Rozmawiałyśmy o imieniu dla dziecka, ale nic nie ustaliłyśmy. Pełna toreb weszłam do domu położyłam ciuchy na kanapie, a sama poszłam do kuchni. Nalałam wody do szklanki i za jednym wdechem wypiłam całą. Wzięłam torby i poszłam na górę włożyłam rzeczy do szafki spojrzałam na zegarek jest po dwudziestej. Wzięłam paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Oparłam się o poręcz, zapaliłam papierosa i się zaciągnęłam. Po woli wypuszczałam dym z ust. Dzisiaj jest środa jeszcze jutro i w piątek mój blondynek wychodzi. Stęskniłam się za nim, ale to co mówił Harry to bolało. Głowa mnie zaczęła boleć więc szybko pobiegłam do pokoju wzięłam proszki od lekarza, żeby nie zemdleć. To tylko przyśpieszy raka, a ja nie chce. Usiadłam na łóżku biorąc głębokie wdechy. Już lepiej się czułam więc wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Miałam się już kłaść, ale ktoś zadzwonił do drzwi. 



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA --> LINK
Mamy i kolejny :) przepraszam ze tak, ale szkoła :c przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. Co myślicie nad nowym blogiem bo mam pomysł na niego ?! Wiem że jest krótki, ale znowu chciałam przerwać w tym momencie :D Kocham was !!!