czwartek, 24 lipca 2014
poniedziałek, 14 lipca 2014
Dziękuje/pożegnanie.
poniedziałek, 7 lipca 2014
Epilog
“Przypadek to słowo pozbawione sensu; nie ma niczego, co nie miałoby swoich przyczyn."
piątek, 4 lipca 2014
Rozdział 40
*Niall
Nie miałem odwagi ruszyć. Wiktoria płakała w objęciach Harr'ego. Miałem najgorsze scenariusze przed oczami. Ręce trzęsły mi się niesamowicie, a serce waliło jak oszalałe. Drzwi od sali otworzyły się z nich wyszedł starszy mężczyzna w białym farktachu. Powiedział coś do pielęgniarki. Kobieta odeszła.
- Który to pan Horan? - podeszłam do lekarza. Moje nogi były jak z waty. Każdy w ciszy patrzył na lekarza wyczekując co się stało. Jego mina była poważna. W moich oczach zbierały się zły. O uszy tylko objął się szloch Wiktorii oraz głośne bicie mojego serca.
- Przykro mi.. - nie. To nie może być prawda. To pierdolony sen! Pokręciłem przecząco głową. Czułem jak tracę kontrolę nad swoimi nogami. Oparłem się o ścianę nie chcąc upaść. - Nie udało się nam jej uratować, ale pani Patrycja była w ciąży. - Jego słowa zbyt nie docierały do mnie. Moja Pati nie żyje. Jak to możliwe? Przecież miało być tak pięknie. - Dziecko przeżyło jednak.. - przerwałem.
- Jakie dziecko?
- Mówię że pani Patrycja była w ciąży. Co prawda dopiero w trzecim tygodniu, ale postaramy się żeby przeżyła.
Była w ciąży? Jak? Nie zauważyłem? Patrzyłem na niego jak na idiotę. Wiki zabrali aby dać jej coś na uspokojenie. Zjechałem w dół. Plecami popierając się o ścianę schowałem twarz w dłoniach. Przeżyła? To dziewczynka? Mam córkę.
- Mogę ją zobaczyć? Patrycje. - lekarz przytaknal.
Kierowaliśmy się w storę szpitalnej kostnicy. Czym bliżej tym coraz bardziej chciało mi się płakać. Dlaczego ona musiała odejść? Przecież należało jej się szczęście. Ze mną. Weszliśmy do sali gdzie na samym środku był stół. Sala była cała na biało. Stół był metalowy, a na nim osoba. Ona. Zacząłem się cały trzasc. Lekarz wyszedł zostawiając mnie samego. Było cholernie zimno. Podszedłem do niej. Leżała przykryta białym prześcieradłem. Miała lekko uchylone warki, które się nie poruszały. Nie były czerwone jak zawsze. Nigdy się już nie uśmiechnął do mnie. Nie wypowiedzą żadnego słowa. Jej klatka piersiowa się nie ruszyła. Kciukiem przejechałem po jej zimnych ustach po czym policzku na którym nigdy już nie pojawi się rumieniec. Oczy miała zamknięte. Jej piękne oczy, który zawsze się błyszczą nigdy już nie będą takie. Pocałowałem ją w policzek po czym w usta. Ostatni raz. Łzy, które tworzyły własne ścieżki na moich policzkach spadały na jej zimną twarz. Pozwoliłem aby emocje wyszły ze mnie. Wybuchłem niekontrolowanym płaczem.
- Wróć. - wyszlochałem. Splotłem nasze dłonie, które tak idealnie do siebie pasowały zawsze. - Obiecuję, że zajmę się naszym dzieckiem. Mam nadzieje że będziesz ze mnie dumna. - uśmiechnąłem się.
Nadal nie mogę zrozumieć że to się dzieje na prawdę. Do sali wszedł jakiś facet. Pomógł mi wyjść zapewnię sam bym nie dał rady. Oparłem się o ramię Liama. Nie odzywał się ani słowem. Cały czas widziałem ją. Martwią ją. Moje kochanie.
- Co z dzieckiem?
- Lekarz powiedział żebyś przyjechał jak będziesz się lepiej czuć.
Wyszedłem ze szpitala. Nigdy nie będzie tak jak było. Nikt jej nie zastąpi. Jednak wiem że ona chciałaby aby zajął się naszym dzieckiem. Wsiadłem do samochodu. Patrzyłem przez szybę na szpital. W końcu nigdy nic nie trwa wiecznie jednak te chwile gorsze i złe jakie mieliśmy razem na zawsze zostaną w mojej pamięci. Nigdy Cię nie zapomnę. Dokładnie pamiętam jak wyjechaliśmy nad morze. Nasz pierwszy raz. Jak zaprosiłem ją na kolacje, była wtedy pięknie ubrana. Jak się dowiedziała o swojej chorobie. Doskonale pamiętam jak nie zasłaniała rolet w pokoju. Jak przyszła pierwszym razem. Spodobała mi się od pierwszego razu. Nasz pierwszy pocałunek na kanapie u niej. Nigdy niczego nie zapomnę. Kocham Cię Patrycja.
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
Czytasz? skomentuj.
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział 39
*Niall*
- Zabieramy ją. Straciła dużo krwi. Radę pomodlić się o cud.
- Zabrali Patrycje. Niall wszytko ok? - pokręciłem przecząco głową. Ledwo udało mi się podnieść. Nogi miałam jak z waty ledwo się na nich utrzymywałem. Złapałem się kanapy. Li od razu stał przy mnie obejmując ręką.
- Jesteś w stanie jechać?
- Nie ważne. Harry zostań z Wiktorią, a ja jadę. - złapałem kluczyki od samochodu, ale zaraz zostały mi wyrwane.
poniedziałek, 16 czerwca 2014
BLOGI ! ♥
A więc wcześniej wspominałam o tym czy założyć bloga i o to jest :D Na razie jest tylko prolog i bohaterowie, ale w tym tygodniu już będzie 1 rozdział ^^ Myślę że wam się spodoba i będziecie czytać, komentować.
Również mam inny blog z przyjaciółką. Jak chcecie to wpadajcie :3
LINK
Ale o tym blogu oczywiście nie zapomnę. Bardzo wam dziękuję za te wszytkie wyświetlenia czy komentarze ♥ Co do nastepnego rozdziału to niedługo będzie. Jutro zacznę go pisać :3 Więc do następnego rozdziału x.
Kocham was ! ♥ xx.
sobota, 14 czerwca 2014
Rozdział 38
- Wszytko w porządku. Możecie wejść do nich.
Jak na zawołanie każdy szybko wszedł do sali. Perrie zaśmiała się z nas. Miała na ręku malutkie dziecko owinięte w kocyk, a drugie trzymał Zayn. Podeszłam bliżej łózka.
- Jezu jakie piękne. Macie imiona? - zapytałam
- Tak. To jest Kate. - wskazała na dziewczynkę leżącą na jej ręku. - A to jest Rick. - wskazała na chłopaczka, którego trzymał Zayn.
- Mogę?
- Jasne.
Pezz podała mi Kate na ręce. Przyglądałam się jej. Miała małe pulchne łapki i śliczne duże niebieskie oczy. Była przepiękna. Tylko szkoda że ja nie będę mogła mieć nigdy dzieci. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Oddałam malucha w ręce mamy. Wyszeptałam "Przepraszam." i wyszłam. Usiadłam na krześle przed salą. Mogę umrzeć za tydzień nigdy nie będę w ciąży. Nigdy nie będę rodzić. Dlaczego to musiała spotkać mnie? Pozwoliłam aby łzy wyleciały z moich oczu.
- Patrycja co się stało? - podniosłam wzrok na osobę. Niall stał przede mną.
- Nic. Jest okej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Właśnie, że nic nie jest okej.
- Nie kłam.
- Po prostu nigdy ja nie będę leżeć i trzymać mojego dziecka.
- Nigdy nie mów nigdy, kochanie. - pocałował mnie w czoło.
Blondyn objął mnie ramieniem. Razem wróciliśmy do sali.
piątek, 6 czerwca 2014
Rozdział 37
CZYTASZ TO ZOSTAW KOMENTARZ
- Powiem Patrycji. - powiedział chłodnym tonem. Moje oczy rozszerzył się do granic możliwości. Spojrzałam na każdego Liam otworzył usta żeby coś powiedzieć.
- Dobrze. Chodź. - wstałam.
- Nie. - powiedziałam pewna siebie. Brunet złapał mnie za nadgarstki.
- To dobrze. - czułam jego oddech na swoim policzku. Zaraz złożył pocałunek na nim. - Mogę Ci zaufać? - przytaknęłam bo nic innego nie byłam w stanie zrobić. - To Ci powiem. - Spojrzałam na chłopaka. Louis odsunął się ode mnie. Obserwowałam każdy jego ruch. Usiadł na łóżku twarz chowając w dłonie. - To było w nocy. Przed dniem, kiedy wróciłaś. Poszedłem na imprezę. Nikogo nie było więc nie chciało mi się siedzieć w domu. - zaśmiał się nerwowo. - A mogłem jechać do rodziców. - przetarł dłońmi twarz po czym spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co zrobić wiec stałam tak jak mnie zostawił. - Poznałem jakąś dziewczynę. Była ładna. Miała długie kręcone błąd włosy i zielone oczy oraz mocny makijaż. Pamiętam nawet w co była ubrana. Miała krótką skórzaną spódniczkę oraz białą koszule na ramiączka. - patrzył się przed siebie. Jak by mówił to do siebie, ale zapewnię tak mu łatwiej. - Siedzieliśmy, piliśmy była bardzo sympatyczna, mądra. - jego oczy się za świeciły. Przełkną głośno ślinę. - Później ona zamówiła drinka, a ja czekałem. Pamiętam tylko jak wypiłem tego drinka, a później tylko że obudziłem się obok niej.. - łza toczyła własną drogę na jego policzku. - Ona leżała martwa. Próbowałem ją obudzić myślałem że śpi, ale ona nie żyła. Była zimna. Wystraszyłem się i uciekłem. Jak tchórz. - wyszeptał. Stałam z otwartą buzia analizując wszystkie jego słowa. Nie wiadomo czy to on w końcu nie pamięta. - Powiedz coś. - Spojrzałam na niego.
- Lou.. Louis.. ja..j.. nie..niew..niewiem co. - wtedy do pokoju weszło trzech policjantów. Spojrzałam przerażona na Louisa.
- Pan Tomlinson? - zapytał jeden.
- Tak.
- Pójdzie pan z nami. - złapali go za ramiona i wyszli.
Drzwi się otworzyły, a z nich wyszedł Louis zakuty w kajdankach. Nie wiem co jest gorszego od takiego widoku. Wszyscy wstaliśmy. Jakich starszy, grubszy facet zabrał go gdzieś. Z pokoju przesłuchań wyszedł młody dość przystojny chłopak. Moze był o dwa lata starszy ode mnie. Podeszliśmy do niego.
- A wy to?
- Przyjaciele?
- Wyjdzie jak będzie niewinny.
- A kaucja?
- Do póki trwa śledztwo nie obowiązuje. - powiedział i odszedł
- To za tydzień. - wyszeptałam.
- Chodź.
- Nic nie jest w porządku. - wydusiłam z siebie.
wtorek, 3 czerwca 2014
Przeczytaj.
Witam was. ♥
A więc dostawałam komentarze że daje za dużą ilość komentarzy na następny rozdział. Postanowiłam że już nie będę pisać "Za 30 komentarzy next" itp. Chociaz jeżeli jest ponad 15 tyś wejść, a bloga czyta na prawdę sporo osób bo mam codziennie podan 100 wejść. Więc jak by tak każdy zostawił komentarz było by miło. Ale wracając do rzeczy to nie napisałam tak i co? Jest po 14 komentarzy? Teraz nawet 12 bo moje się nie liczą. A jak piszę że za ileś komentarzy następny rozdział to jest ponad 30 nawet ponad 35. Naprawdę pisze bo kocham, ale chciałabym wiedzieć że ktoś to jednak czyta i znać waszą oponie na ten temat. Jak coś robię źle czy coś innego żeby pisać lepiej. A może powinnam przestać pisać?
Powiecie mi dlaczego tak jest? Muszę "wymuszać" komentarze? Nie chcę.
Jak tak dalej pójdzie to zakończę tego bloga.
Jeżeli czytasz mojego bloga skomentuj to duża motywacja.
Pozdrawiam xx.
piątek, 30 maja 2014
Rozdział 36
- Louis prześpij się lepiej co? - wolałam nie dopuszczać do siebie żeby to mogla być prawda.
- Nie wierzysz mi? - wyszeptał
- Louis jesteś pijany, albo naćpany. Przecież cie znam i byś nie zabił człowieka. Nie rób sobie żartów. Prześpij się.
- A wyglądam jak bym kurwa żartował?! Przy szlem do ciebie o pomoc, a ty mi nawet nie wierzysz! Dzięki. - odsunęłam się od niego kilka kroków dalej.
- Louis jutro porozmawiamy jeszcze z resztą.
- Nie, nie, nie możesz tego zrobić.
- Dlaczego?
- Nie chce aby wiedzieli.
- Jutro porozmawiamy idź spać.
- Przyszedł do mnie Louis. Wyglądał masakrycznie. Powiedział mi ze - przełknęłam głośno ślinę. Nie mogłam wydusić z siebie tego słowa.
- Że? - dopytywał Zayn
- Że zabił człowieka. - wydusiłam to z siebie. Każdy z przerażeniem popatrzył na siebie, a ja spuściłam wzrok na moje i Nialla splatane palce.
- Kogo? Kiedy? Jak? Dlaczego? Gdzie? - Pezz mówiła co przyszło jej na myśl.
- Nie wiem. Spij teraz u mnie w domu. Miałam wam nie mówić. Nie wyglądał na pijanego czy naćpanego bo o to tez go posądzałam.
- Niall idź z Pati do ich jej domu i jutro jakoś pogadamy z nim.
- Jasne.
- Oby.
- Jestem pewien. Nie chce mi się wierzyć żeby Louis kogoś zabił.
- Mi tez nie, ale żebyś go widział jak on przyszedł. Martwię się o niego.
- Jutro się wszystkiego dowiemy, a teraz dobranoc.
- Dobranoc. - jeszcze musnęłam chłopaka usta jednak ten złapał w dłonie moja twarz i pocałował mnie namiętnie.
- Nie jest mi zimno. - skłamałam. Zaciągnęłam się tytoniem. - Powiesz mi co się stało? - zapytam wypuszczając dym z ust. Chłopak spojrzał na mnie. Otworzył kilka razy usta żeby coś powiedzieć jednak zaraz je zamkną. - Louis. - wyszeptałam.
- To nie jest takie proste Patrycja. - patrzył przed siebie. - Kiedyś Ci powiem teraz nie mam siły.
- Louis musisz mi powiedzie co się stało. Kogo zabiłeś? Jak? Gdzie? Kiedy? - prawie powtórzyłam wszystkie pytania blondynki
- Nie teraz. - wyrzucił resztki po papierosie i poszedł do domu.
- Nie chciałem. Gdzie byłaś? Myslałaś ze nie zauważę różnicy miedzy tobą, a poduszka? - zaśmiał się
- Sam się do niej przytuliłeś. W kuchni i na balkonie. Nie mogę spać. - opadłam ciężko na łóżko. Chłopak zawisł nade mną jak by miał robić pompki.
- Misiek słuchaj nie możesz się tak tym przejmować. Wszytko się wyjaśni. - musnął moje usta
- Wiem, wiem i mam taka nadzieje jednak nie potrafię.
Chłopak wpił się w moje usta. Oddalam pocałunek chociaż na chwile przestałam myśleć o Lou. Całowaliśmy się dość długo jak by wiedział ze przez to zapomniałam. Oderwałam się od blondyna na jego twarzy pojawił się grymas. Zachichotałam. Niall położył się obok mnie. Złapał mnie za rękę łącząc nasze palce. Głowę trzymałam na jego ramieniu. Bawił się naszymi dłońmi. Zamknęłam oczy chcąc wsłuchać się w bicie serca mojego chłopaka. W końcu zasnęłam. Obudziłam się sama w łóżku. Na rekach podniosłam się, ale zaraz znowu opadłam na łózko. Zakryłam poduszka twarz żeby promienie słońca nie raziły mnie. Poczułam jak ktoś mnie łaskocze w stopy. Szybko się poderwałam i podkuliłam je pod siebie. Spojrzałam przymrożonymi oczami na sprawce. Niall turlał się ze śmiechu na końcu łózka. Lekko go popchnęłam przez co spadł na podłogę. Teraz ja się śmiałam aż brzuch mnie bolał. Nagle blondyn leżał nade mną łaskocząc mnie. Próbowałam się wyrwać, ale mi to zbyt nie wychodziło, a brzuch zaczynał mnie coraz bardziej bolec od śmiechu wiec wpiłam się w usta chłopaka. Na początku był zdeterminowany, ale oddal pocałunek. Oblizał moją dolna wargę czekając na pozwolenie. W sumie to słodkie ze nadal tak się zachowuje. Bez problemu rozchyliłam wargi. Nasze języki współgrały nikt nie chciał teraz dominować. Po prostu cieszyliśmy się sobą. Chłopak ścisnął mój pośladek przez co posnęłam, a za kare ogryzłam go w język.
- To za kare. - zaśmiałam się.
- Dzięki. Boli. - zrobił smutna minkę. Zmuszał się do płaczu dla lepszego efektu. Zaczęłam się z niego śmiać. - Śmieszne. - wymamrotał.
- A żebyś wiedział. - nadal się śmiejąc poszłam do łazienki
- Louis to tez są twoi przyjaciele i tak by się dowiedzieli. - mówiłam spokojnie, ale poczułam tylko większy ból w miejscu gdzie mnie ściskał.
- Zaufałem Ci! - wykrzyczał.
- Louis to boli puść mnie. - łzy spływały po moich policzkach. Jego oczy były czarne jak nigdy.
- A ty?
- Ja ledwo co się poruszam jeszcze rodzic ci zacznę i co będzie? - zaśmiała się blondynka. Przez to wszytko zapomniałam o niej. Powinnam teraz nią być wspierać ją, a mnie przy niej nie ma. Za dużo na raz rzeczy.
- To wole posiedzieć z tobą bo zakupy bez ciebie to nie to samo. - zaśmiałam się. Dziewczyna podała mi kanapkę. Zjadłam ja od razu.
środa, 28 maja 2014
Rozdział 35
Next za 30 komentarzy.
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
*****
- Nie, nie płakałam i nic się nie dzieje. - skłamałam. Nie chciałam aby się martwił. Nic nie mogłam wyczytać z wyrazu twarzy chłopaka. Byla taka obojętna.
- Nie wierze Ci. - wyszeptał. Pewnie jak bym nie siedziała tak blisko jego nie uslyszalabym
- Czemu? Nie ufasz mi? Myślisz ze cie okłamuje? - moje male dłonie trzymałam na torsie chłopaka. Patrzyłam w jego piękne niebieskie tęczówki. Czekałam na jaka kol wiek reakcje, ale caly czas byl taki sam.
- Ufam, ale mnie okłamujesz. - jego glos zaczal się łamać, a ja poczułam gule w gardle. Zrobiło mi się sucho i nic nie mogłam z siebie wydusić. - Dlaczego?! - zeplchnal mnie z kolan, a sam wstał. Jego oczy były ciemne. Wystraszył mnie tym zachowaniem.
- Niall.. - wyszeptałam. Czułam jak łzy zbiegając się w moich oczach, a obraz się rozmazuje.
- Patrycja.. - nasze wzroki się spotkały. Podeszłam do blondyna. Ostrożnie splotłam nasze palce jego oczy były już niebieskie. Konicki moich ust lekko się podniosły.
Ścisnęłam powieki aby łzy z nich nie wyleciały. - Przepraszam. Kochanie po prostu nie chce żebyś mnie okłamywała, dobrze? - lekko przytkałam.
- No to idziemy. - usmiechnelam się.
- Tak wiem, wiem.
- Wiesz już imiona?
- Jeszcze nie, ale to się ustali. Chce Margaret i Luke.
- O na pewno nie. Ja Ci mówię że nazwać je Alex i Justin. - zaprotestował Zayn.
- Po moim trupie. - dziewczyna przewróciła oczami. - Dobra mów co tam u ciebie, slyszalam.. - przerwała
- Slyszalas?
- Nie, nic. Nie ważne. - usmiechnela się do mnie. Obejrzałam się za siebie. Chłopaki wchodzili do kuchni zostawiając nas same.
- Perrie, mów. Spokojnie. - usmiechnelam się i złapałam dziewczynę za reke.
- No o rodzicach słyszałam.
- Domyśliłam się. - pościłam jej oczko.
- Przykro mi.
- A mi nie. Trudno się mówi. - miałam nadzieje ze powiedziałam to dość przekonująco.
- Tak. Bo ten.. em.. mam sprawę. - zaczal się jąkać.
- No to słucham.
- Wiesz że.. em.. ja.. - ręką jeździł po karku.
- Louis co się stało?
- Oddam Ci.
- Przestań przecież nie musisz. - zasmialam sie
- Nie, dziękuje. Ja idę do siebie.
- Mogę isc z tobą. Stęskniłem się, a wiesz teraz nie jesteśmy u moich rodziców. - Niall wyszeptał mi do ucha, a ja poczułam ja moje policzki robią się gorące. Jego głos był cholernie pociągający.
- Nie dzisiaj. - zaśmiałam się.
Włosy zwiazalam w koka. Zeszłam na dol zrobić sobie jakieś jedzenie. Postanowiłam zwykłą zapiekankę. Odpakowałam ją z foli i wsiadzialam do mikrofali. Oparłam się o blat w reku trzymając puszkę piwa. Jeszcze nigdy nie miałam ochoty na piwo tak jak teraz. Wzięłam łyka alkoholu i wyjęłam moja zapiekankę. Usiadłam w salonie wlaczajac telewizor. Kiedy brałam kolejnego gryza ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
- Louis co się stało?
- Ja... ja.. zabiłem... - po ostatnim słowie przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Zabił? Louis? Nie mogłam w to uwierzyć.
- Kogo lub co? - spojrzał na mnie. Moje usta zacisnely się w cieka kreskę.
- Człowieka..
poniedziałek, 19 maja 2014
Rozdział 34
********
- Nie ważne! Kocham ją i nie obchodzi mnie to czy tobie się to podoba!
- Ale jesteś moim synem do cholery!
- Przestańcie! Chcecie żeby was usłyszała? - odezwała się Maura
- Nie zerwę z nią. Tobie się nie podoba to masz z tym problem. - Niall ściszył ton, ale nadal go słyszałam
- Ale ona nie zapewni Ci przyszłości. Niall zrozum że to dla twojego dobra. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
- Co robisz? - usłyszałam za sobą.
- Trudno było nie.
- Przejdzie mu.
- Nie Niall. Nie, ja nie mogę pozwolić żeby przeze mnie rozwaliła Ci się relacja z tatą. Ja nie miałam jej więc wiem co stracisz poza tym on miał racje co do słowa. Niall to koniec. - kolejny ucisk w sercu. Głos mi się łamał, a z oczy leciały łzy jak szalone.
- Nie, nie rób mi tego. - w oczach chłopaka można było dostrzec łzy.
- Jutro rano wylatuje.
- Patrycja nie. Przestań przecież to nie jego związek tylko mój nie obchodzi mnie on.
- Ale on ma racje.
- Jak byś się nie pojawiła nie było by tego! - ałć bolało. Kolejne łzy pojawiały mi się w oczach.
- Przestań! Straciłem ją przez ciebie!
- Niall proszę Cię przestań to ja powinnam wcześniej to zauważyć, a nie twój tata. Nie możesz się z nim kłócić przeze mnie słyszysz. - mówiłam dość spokojnie
- Nie zostawiaj mnie. - wyszeptał
- Tak będzie lepiej.
- Nie! Nie wiesz jak będzie lepiej! - pobiegł na gorę. Spojrzałam na rodzinę chłopaka spuściłam wzrok.
- Przepraszam bardzo za wszytko i odejdę od Nialla oraz jutro z samego rana wyjadę. - mój głos się łamał.
Ze spuszczona głową poszłam do pokoju gdzie chłopak siedział na balkonie. Popatrzyłam w jego stronę stał oparty o bajerkę ze spuszczoną głową. Chciałam do niego iść, ale walną w metalową barierkę rękoma trochę się wystraszyłam więc postanowiłam zostać w pokoju. Spojrzałam na zegarek było już po północy więc położyłam się do łóżka. Moment, a zasnęłam. Obudziłam się przez pieczą ce mnie oczy. Zamrugałam szybko kilka razy, ale bez poprawy. Chłopak siedział na balkonie. "Czy on w ogóle spał?" - pytałam samą siebie. Chciałam iść przytulić go, ale wiem że to by pogorszyło wszytko. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki gdzie przebrałam się
- I jeszcze mam pozwolić Ci żebyś odeszła?
- Proszę. Pogadamy na spokojnie.
- Dobrze.
- Nie obchodzi mnie to, a jak on zdradzał moją matkę nie obchodziło go to czy mi się to podoba.
- Nie wiedziałam, a poza tym i tak umrę.
- Nie. Będziesz mieć operacje i będzie dobrze.
- Kocham Cię, ale nie chce Cię więcej krzywdzić.
- Na razie krzywdzisz mnie tym że chcesz mnie zostawić, ale ja Ci odejść nie dam.
- Niall nie utrudniaj. - oboje płakaliśmy
- Nie! Nie do cholery. Czemu się nim przejmujesz?! Kochasz mnie?
- Tak.
- No właśnie. Nie odchodź proszę Cię. Nie poradzę sobie bez ciebie i nie pierdol że umrzesz. Uwierz w siebie do cholery! Gdzie jest za chamska, zadziorna dziewczyna, którą poznałem?
- Nie ma jej?
- Jest. Tylko w siebie uwierz wreście. Kocham Cię jak nikogo innego i nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie nie rób mi tego nie odchodź ode mnie. Nie liczy się dla mnie n-i-k-o-g-o. - przeliterował - zdanie. Tylko ty.
- To możemy wrócić do Londynu.
- Kocham Cię. - pocałowałam chłopaka
- Ja ciebie bardziej. Chodź pojadę po rzeczy. - jeszcze raz pocałowaliśmy się namiętnie.
- Tak.
Przepraszam że taki krótki, a więc nie chciałam żeby to wyglądało jako wymuszanie komentarzy tylko żeby was jakoś zachęcić do tego ponieważ tego bloga czyta na prawdę sporo osób i komentarze mnie motywują więc już nie będę pisać że next za ileś tam komentarzy tylko obiecajcie że będziecie komentować ❤ Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia. A co do współpracy to zgłosiła się 1 osoba przykro mi z tego powodu :( i jak ma się odbyć ten konkurs z jedna osoba?
Z druga directioner mamy pomysł. Zrobimy filmik, ale teraz nie odpuścimy. Będziemy spamować chłopakom. Wiem ze było takich akcji dużo ale to musi się udać tylko nie możemy się poddać! A wiec wysyłajcie nam swoje zdjęcia z jakimś napisem odnoszącym się do chłopaków i polski. Lub wysyłajcie nam filmiki gdzie mówicie żeby przyjechali i ze ich kochamy wiadomo co co chodzi. PAMIĘTAJCIE TO MA BYĆ PO ANGIELSKU. jeżeli wszystkie sie zbierzemy moze sie udac! Wszystko wysyłamy ahawszystkozajetefajnie@o2.pl WIERZE W NAS.
sobota, 17 maja 2014
Współpraca.
Cześć i czołem. ^^
A więc jak wiecie i miałam oprócz tego jeszcze dwa blogi, ale z braku czasu musiałam je usunąć. Strasznie zaniedbałam szkołę, ale jednak nie potrafię przestać pisać. Teraz coraz bliżej wakacje, a moja sprawa w szkole jest dość jasna. Nie chce znowu podejmować się sama nowego bloga ponieważ wiem że to nie wypali dlatego pisze tego posta.
Mam kilka pomysłów, ale chciałabym zobaczyć wasze. KAŻDY kto by chciał pisać ze mną pisać nowego bloga niech napisze do mnie na poczcie oraz w komentarzu zwykłe "Jestem chętna/y" czy coś takiego ;)
W wiadomości chciałabym żebyście napisali:
1. O czym miałaby być ta historia. Chodzi żeby to było streszczenie całej. Tutaj liczy się jak najlepszy pomysł.
2. Bohaterów.
3. Coś o sobie. Nie musicie dużo pisać wystarczy żebym mniej więcej was poznała. :)
4. Coś od siebie. Jakieś pytania, uwagi. Po prostu od siebie.
Oczywiście w różnych sprawach się dogadamy :)
Moja poczta: nicniemafajnie@o2.pl
Zapewnię i tak nikt się nie zgłosi :x
A co do następnego rozdziału to przypominam że będzie jak będzie 40 komentarzy ❤
Kocham was mordki moje ❤ Mam najlepszych czytelników :D
Pozdrawiam xx.
piątek, 16 maja 2014
Rozdział 33
Przepraszam za błędy oraz inne niedociągnięcia.
Proszę anonimów żeby się podpisywały i o to jak komentujecie to żebyście pisali coś więcej. Oczywiście czeszę się że komentujecie, ale wolała bym jak byście wyrażali swoja opinię. <3
***************************
Obudziłam się wtulona w blondyna. Popatrzyłam na niego jeszcze spał. Wyswobodziłam się z jego uścisku i wstałam. Wzięłam swoje rzeczy z walizki. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w
- Dobrze.
- Chcesz kawy, herbaty?
- Kawy jak można.
- Rozluźnij się. - Maura się zaśmiała
- Czemu czytasz nie swoje wiadomości? - zapytałam cały czas błądząc wzrokiem po moich rękach. Chłopak złapał mnie za podbródek podnosząc w górę teraz patrzyłam w jego oczy.
- A nie mogę? Czemu nie chciana? Patrycja.
- Niall bo tak się czuję. Jejku nie rozmawiajmy o tym dobrze? - zapytałam z nadzieją że odpuści.
- Ale i tak do tego wrócimy. - musnęłam jego usta
- Dobrze. Teraz chodź bo jak byłam na dole to twoja mama robiła śniadanie.
- To zaraz zejdę tylko się ubiorę.
- Czekam. - pocałowaliśmy się namiętnie.
- My nie mamy żadnych, a ty? - odpowiedział Niall
- No może wyjdziemy gdzieś we trójkę? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak to we trójkę? - zapytałam
- Bo Theo jedzie z mamą do koleżanki za która nie przepadam. - zaśmiał się
- Dobra to możemy iść. - powiedział Niall.
Popatrzył się na mnie tylko przytaknęłam że się zgadzam. Ubrałam buty oraz skórzaną kurtkę i wyszłam z chłopakami. Niall złapał mnie za rękę cały czas rozmawiając z bratem. Chodziliśmy po mieście gdzie opowiadali mi swoje historie z dzieciństwa. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Greg'iem. Myślę że on mnie polubił.. chociaż on.. Postanowiliśmy iść na gofry więc Niall poszedł do budki, a ja z Greg'iem usiadłam na murku czekając na chłopaka.
- Miło słyszeć. Zazdroszczę mu takiej rodziny.
- Myślałem że tu nie dojdę normalnie. - blondyn podał nam tacki na których były gofry.
- Czemu? Aż takie to ciężkie? - zaśmiałam się biorąc gryza
- Nie. Zauważyłem fanki.
- To ty je lepiej rozpoznajesz niż one ciebie. - Greg śmiał się z niego
- Jesteście okropni wiece? Wy razem wzięci to czyste zło. - oburzył się chłopak
- Dobra baba nie płacz tylko.
- O wypraszam sobie! Jaka baba? W stu procentach mężczyzna.
- Marzy mu się. - śmiałam się na całego z ich kłotni.
- Nie mogę. Za droga.
- Przestań dla mnie nie jest, a ty będziesz idealnie w tym wyglądać.
- Niall, ale ja nie chce żebyś ty mi kupował ubrania.
- Czemu?
- Zaraz będzie że jestem z tobą dla kasy.
- Głupku przecież wiem że tak nie jest. Idź to przymierz.
Wyglądałam w niej cudownie. Podkreślała moją talie piersi idealnie leżały. Nie sądziłam że kiedyś w życiu to powiem, ale wyglądam ładnie. Obracałam się patrząc w lustro i zastanawiając teraz. Blondyn i zapewnię jego brat czekali aż się pokaże więc odsunęłam zasłonę. Ich resekcja była taka sama oboje zagwizdali.
- No więc dlatego nie mogę jej kupić. - miałam nadzieję że mi przytaknie.
- Nie. - przewróciłam oczami. - Masz ją kupić.
- No dobra, ale.. - Gerg mi wszedł w zdanie
- Nie ma, ale. Zdejmuj ją i chodź do kasy.
- Do domu czy gdzie?
- Do domu bo mama już dzwoniła czy przyjdziemy na obiad.
- Nie ma ojca? - do kuchni wszedł Greg
- Musiał jechać do pracy. Siadajcie do stołu.
- A co chcesz?
- Nie wiem, a ty co?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.
- Oh. Nie no Niall serio się pytam.
- No nie wiem możemy zostać w domu i się ponudzić, albo iść gdzieś, ale szczerze nie chce mi się nigdzie chodzić już dzisiaj.
- To zostajemy w domu. - chłopak mnie objął w pasie i przysunął do siebie.
- Na to liczyłem. - musnął moje usta
- Czemu?
- I co ja teraz zrobię? Zobacz co ze mną zrobiłaś. - pokazał w dól na co się cicho zaśmiałam.
- Zostawiam Cię z tym problemem.
- Potwór.
Chłopak złapał mnie w pasie i podniósł. Położył na łóżku i zaczął łaskotać śmiałam się aż mnie brzuch bolał. w końcu przestał całując mnie więc wykorzystałam tu i wzięłam poduszkę spod mojej głowy walnęłam nią chłopaka. Na początku był zdezorientowany, ale zaraz wziął inną i mnie uderzył. Postała bitwa na poduszki. W końcu postanowiliśmy rozejm. Pocałowaliśmy się. Chłopak poszedł na dół, a ja wzięłam laptopa i weszłam na różne portale. Wstawiłam na instargrama moje z Niall'em i Gregiem zdjęcie. Usłyszałam krzyki z dołu jak się nie mylę Nialla oraz jego ojca. Wyszłam z pokoju żeby usłyszeć...
sobota, 10 maja 2014
Rozdział 32
Next za 35 komentarzy. ❤
***********************************
Włosy przeczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół gdzie zrobiłam sobie dwie kanapki, które zjadłam. Po domu rozbiegł się dzwonek do drzwi odłożyłam kubek z herbatą i poszłam je otworzyć. W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn. Wpuściłam go do środka czując jego ciepłe wargi na moich. Zamknęłam drzwi jedna ręką cały czas się całując. Nasze języki współgrały, a przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Chłopak przerwał pocałunek spojrzałam na niego niezadowolona na co się zaśmiał.
- Spakowana?
- Yhym. W pokoju przy szafie przyniesiesz?
- Jasne. Zaraz jedziemy.
Blondyn znikł na górze, a ja wypiłam herbatę do końca i założyłam kurtkę oraz buty. Jeszcze raz wszytko sprawdziłam. Zamknęłam dom i poszłam do chłopaka, który pakował moją walizkę do bagażnika. Usłyszałam dźwięk informujący mnie o sms'ie. Wyjęłam telefon z kieszeni i wsiadłam do samochodu blondyn zatrzasnął drzwi, a sam wsiadł na miejsce kierowcy. Odblokowałam telefon, przeczytałam wiadomość od Wiktorii. "Jest okej chyba mnie polubili. Ma super siostrę. Dziękuję ze mnie namówiłaś xx. A jak tam u ciebie? Już na miejscu?" Na samą myśl uśmiechnęłam się do siebie. Poczułam jak chłopak rusza więc zapięłam pasy. Nałożyłam nogę na nogę opierając się o fotel. Odpisałam siostrze "Widzisz mówiłam. Bardzo się cieszę. Dopiero ruszamy xx" Odłożyłam telefon. Godzina na lotnisko, a potem samolotem trzy godziny. Włączyłam radio w samochodzie i patrzyłam się w szybę przede mną.
- Mam nadzieję że nie będę żałować. - zaśmiałam się
- Już jesteśmy?
- Tak, choć. - pocałował mnie w głowę.
- Patrycja. - uścisnęłam ją
- Bobby ojciec. - również uścisnęłam jego rękę
- Greg. Brat. - mojemu zdziwieniu chłopak mnie przytulił
- Możemy jechać. - powiedział blondyn
- Ładnie tu masz, ale wiesz co? Przeraża mnie twój tata.
- Spokojnie nic ci nie zrobi. - śmiał się cicho
- A ty ojcem. - uśmiechnęłam się
- Inaczej sobie ciebie wyobrażałem. - powiedział Greg
- Znaczy? - trochę się speszyłam tym co powiedział
- Jesteś ładna, miła i dziewczyną Nialla. Myślałem że będziesz jakąś brzydka.
- Tak kochany bracie dzięki chce ci przypomnieć ze miliony dziewczyn wzdycha na mój widok.
- Ślepe tak?
- Zazdrościsz tylko. - nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem
- Nawet ona się z ciebie śmieje stary.
- To ja nie pytam jakie ty miałeś dziewczyny wcześniej skoro twój brat tak myślał. - cały czas się śmiałam
- No ładne były.
- Zwłaszcza taka jedna była z okularami, aparatem na zębach i była gruba i chodziła cały czas na różowo w dwóch kucykach.
- Obiad! - mama Nialla krzykała z kuchni
- I to bardzo.
- Niall mówił że jesteś chora na raka. Nie da się tego wyleczyć? - i padło to pytanie
- Nie.. niestety.. znaczy.. będę miała operacje niedługo i jeżeli przeżyje to będę żyć jak nie.. - mówiłam z przerwami mój głos się urywał. Spuściłam głowę patrząc na moje buty.
- Przeżyjesz. Mam taką nadzieję. - kobieta mnie przytuliła
- Też mam taką nadzieję. Dla niego. - spojrzałam na Nialla
- A Theo?
- Rodzice z nim mogą zostać.
- Pewnie. - odezwała się kobieta
- Dobrze. - uśmiechnęłam się
- Twój tata mnie nie lubi.
- Lubi, ale tego nie okazuje.
- Jasne. - chłopak przytulił mnie od tylu
- Ale ja Cię kocham to wystarczy. - wyczerpał mi do ucha
- Ja ciebie też.
- Pięknie tu. - stwierdziłam
- Lubiłem tu przychodzić jak byłem mały. Tu mogłem pomyśleć oderwać się od rzeczywistości.
- Nie dziwię Ci się.
- Patrycja pamiętaj że jesteś dla mnie najważniejsza i nie liczę się z kogoś zdaniem. Pamiętaj że musisz walczyć bo ja nie dam rady bez ciebie. - odwrócił głowę w swoją stronę i pocałował mnie
- Wiem Niall. Nie wiesz jak ja się ciesze że mam ciebie. Za pewnie jak by nie było ciebie już dawno nie było by mnie. - blask księżyca akurat padał na twarz blondyna. Widziałam że łza spłynęła po jego policzku. Ręką wytarłam ją. - Niall nie możesz płakać. Ty jesteś silny to ja też. Boli mnie to jak patrze na ciebie smutnego przeze mnie.
- Nie myśl tak. Po prostu nie wyobrażam sobie żeby ciebie nie było.
- Nie zostawię Cie tak łatwo. - złączyłam nasze wargi w długim namiętnym pocałunku
Postanowiliśmy wracać do domu. Droga powrotna zajęła nam mało czasu. Niall mnie wpuścił pierwsza do domu gdzie na kanapie siedział Theo z dziadkiem i babcia. Słodko to wygląda kochającą się rodzina. Kobieta spojrzała na nas uśmiechając się ciepło odwzajemniam gest. Zdjęłam buty oraz kurtkę, którą powiesiłam. Poczekałam na chłopaka i razem poszliśmy na gore. Usiadłam na na łóżku po pokoju przebiegł się krzyk Bobba, który wolał go na dół. Dostałam jeszcze buziaka i chłopak znikł za drzwiami. Wstałam i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Podeszłam do dużych drzwi prowadzących na balkon wyjrzałam przez nie. Był z nim piękny widok, idealnie było widać zachód słońca. Przyglądałam się widokom póki nie poczułam jak ktoś mnie przyciąga do siebie. Odwróciłam się na pięcie, a ręce zatrzymałam na klatce chłopaka. Patrzyłam mu w oczy, a on mi. Te oczy mówiły wszytko za niego. Chłopak pocałował mnie po czym nasze języki toczyły walkę ze sobą blondyn napierał na moje wargi po czym podniósł mnie tak żebym oplotła nogi wokół jego bioder. Oddaliłam się od chłopaka uśmiechając się.
- Mnie? Ja zawsze mam na ciebie ochotę.
- Weź bo się zarumienię. - zamknęłam oczy wysyłając się w niego
- Kocham Cię. Idziemy spać?
- To ja idę się pierwsza umyć.
Wszystkie informacje o wylocie i czasie drogi są wymyślone. Przypominam że nic nie podaje prawdziwego oprócz imion. :)