TO OPOWIADANIE MOJEJ KOLEŻANKI. ZOSTAWCIE KOMENTARZ!!!
----------------------------------------------
Leżałam w łóżku z kacem. Mało pamiętałam z poprzedniego wieczoru, wiem tylko, że byłam u siostry. Świętowała swoje 24 urodziny. Miałyśmy ze sobą naprawdę dobry kontakt.
- Hej - powiedziała Iga moja współlokatorka a zarazem przyjaciółka wchodząc do pokoju, usiadła koło mnie na łóżku, trzęsły jej się ręce, ale na twarzy miała uśmiech
- Znowu? - spytałam całkiem poważnie
- Ale o co ci chodzi?
- Co tym razem? Amfa, hera?
- Trochę haszyszu - przewróciła oczami - oj Dominika przestań , trzeba się czasem wyluzować
- W taki sposób?! Poza tym obiecałaś coś.
- Zachowujesz się jakbyś była moją matką
- Po prostu jestem twoją przyjaciółką i się o ciebie martwię
- Nie masz o co
- Nie mam o co?! Iga ty jesteś uzależniona, musisz iść na odwyk!
- Zajmij się sobą dobra? - nagle zrobiła się ostra
- Moja przyjaciółka jest ćpunką a ja mam się zająć sobą - usmiechnęłam się ironicznie - Iga idź na odwyk!
- Okej załapałam, coś jeszcze?
- Boże dziewczyno, ale ty jesteś głupia! Tyle razy próbowałyśmy ci z Werą pomóc a ty masz nas kompletnie gdzieś, byleby się naćpać i do przodu tak?!
- Nie mam was gdzieś! I to wcale nie jest prawda!
Wciąż się uśmiechała co nie pasowało do sytuacji.. dziwnie się czułam.
- Chcesz to sobie ćpaj! Nie interesuje mnie już to! Możesz się nawet zaćpać na śmierć!
Nic nie odpowiedziała. Patrzyła na ścianę.
- Idź stąd! - wydarłam się na nią w pewnym momencie
Po chwili, spojrzała na mnie.
- Pewnie, że pójdę - wstała i wyszła
Po chwili usnęłam. Obudziłam się wieczorem. Siedziała koło mnie Weronika, moja druga współlokatorka-przyjaciółka.
- Gdzie Iga? - spytałam sięgając po paczkę papierosów
- Nie wiem - odpowiedziała nie odrywając wzroku od telewizora
- .. Znowu zaczęła ćpać. - podpaliłam papierosa
- Co takiego? - w końcu na mnie spojrzała
- Widziałam ją dzisiaj pod wpływem.. pokłóciłyśmy się. Kazałam jej wyjść, teraz mam wyrzuty sumienia.
- Poczekaj, zadzwonię do niej - chwyciła za telefon i zaczęła wybierać numer - Halo? Iga? ... Gdzie ty jesteś?... O której będziesz? ... Dobra ... No dobra, czekamy na ciebie, hej. - rozłączyła się, było widać że jej ulżyło - jest u Maćka, będzie za 2 godziny
Nie odpowiedziałam. Z jednej strony się uspokoiłam, ale z drugiej.. skąd mamy mieć pewność, że mówi prawdę? To nie prawda, że jak dla mnie mogła zaćpać się na śmierć, to nie prawda, że jest głupia i ma nas gdzieś, przecież już raz była na odwyku, próbowała się zmienić. Jej też jest napewno ciężko a ja jeszcze na nią najechałam. Powinnam ją wspierać. Ale tak właściwie to przecież miałam rację. Tylko, że moje wyrzuty sumienia tego nie rozumiały.
Wróciła zgodnie z obietnicą, po 2 godzinach. Zdjęła kurtkę i buty po czym weszła do pokoju i rzuciła torbę na biurko.
- Hej, ćpunka wróciła - dobrze wiedziałam, że mówi do mnie
- Iga...
- Ja idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia jak będziecie coś chciały to mnie zawołajcie
Wyszła z pokoju a ja wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i westchnęłam na widok moich odrostów. "Trzeba będzie odnowić kolor" - pomyślałm. Wzięłam długi prysznic, po czym owinięta w ręcznik, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni kierowana głodem. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej gyros. Jestem na lekkiej diecie i po 22 właściwie nie powinnam nic jeść, ale postanowiła, zrobić wyjątek. Nie pierwszy i nie ostatni zresztą... Nałożyłam sobie sporą porcję na talerz po czym poszłam do swojego pokoju. Położyłam ją na stoliku przy łóżku, przebrałam się w piżamę i włączyłam telewizję. Usiadłam i zaczęłam jeść. Włączyłam jakiś film ale i tak go prawie nie ogladałam. Cały czas myslałam o Idze. Po skończonym posiłku, odłożyłam talerz na stolik, nie miałam już siły iść do kuchni. Zapaliłam sobie jeszcze, wyłączyłam telewizor, światło i poszłam spać.
Obudziłam się parę minut po 8:00. Zajęcia miałam o 10:00. Wstałam zaniosłam, talerz do kuchni, wzięłam poranną toaletę, ubrałam się, zjadłam śniadanie i usiadłam na kanpie obok Igi. Do wyjścia miałam jeszcze około 15 minut więc postanowiłam, że z nią porozmawiam.
- Iga - nie patrzyłam na nią, nie mogłam, było mi głupio chociaż w sumie miałam wczoraj rację, poza tym pewnie każdy zachowałby się na moim miejscu tak samo, no ale taka już jestem
- Co? - nie było w tym pytaniu ani trochę złości czy ironii, trochę mi to pomogło
- Przepraszam, że wczoraj tak na ciebie naskoczyłam, ale zdenerwowałam się.. ja naprawdę chcę ci pomóc
- Wiem - przerwała mi - ja się nie gniewam - spojrzała na mnie - poza tym od Weroniki też dostałam wczoraj naganę - znów wbiła wzrok w telewizję, ale ja wiedziałam, że tak naprawdę jej nie ogląda
- Jesteś moją przyjaciółką, kocham cię i martwie się o ciebie, to samo Wera... pójdziesz na odwyk?
- Tak
- Napewno?
- Napewno, idź już bo się spóźnisz - usmiechnęła się do mnie blado, odwzajemniłam uśmiech, pocałowałam ją w policzek i wstałam, nie wierzyłam w to, że to zrobi, ale kłótnia nie miała sensu. Dopiero co się pogodziłyśmy. Ubrałam się, wzięłam torbę i wyszłam.
W szkole zapomniałam o tym wszystkim co działo się w domu, nawet umówiłam się z Agatą i Martą po szkole. Plan był taki, że miałyśmy iść po sukienkę dla Agaty na chrzest brata. Zrealizowałyśmy ten plan a na koniec wylądowłyśmy u Marty z piwem w ręku. Ostatnio często sięgałam po alkohol. "Jedna ćpunka, druga alkoholiczka - pięknie" - pomyslałam biorąc sporego łyka.
- Co tam u dziewczyn? - spytała Agata, patrząc na mnie
- Dobrze
- A jak tam Weronika, nie otruła was jeszcze?
Zasmiałam się. Ostatnio Weronika dużo eksperymentuje w kuchni. Nie zawsze jej te eksperymenty wychodzą...
- Nie, jeszcze nie - znów wzięłam łyka
- No a u Igi co tam? - tym razem zabrała głos Marta - dawno jej nie widziałam
- U Igi też dobrze, jest z Maćkiem już 8 miesiąc, zazdroszczę im tez bym chciała mieć chłopaka
- A Adrian? - spytała Agata
- Tylko kolega, mówiłam ci już - powiedziałam wywracąjac oczami
- Niech ci będzie - puściła mi oczko
3 piwa później wyszłam od Marty chwiejnym krokiem. Nie miałam daleko więc jakoś udało mi się bezpiecznie dotrzeć do domu. Odrazu w progu powitał mnie głos Weroniki.
- No ładnie, ledwo co wyleczyłaś kaca i już pijana - zaśmiała się
- To nie jest śmieszne - powiedziałam, zdejmując buty
- Dobrze, nie będę się śmiała .. to co lecieć po wode do sklepu? - znowu się zaśmiała
- Nie dziękuję, jutro się pofatygujesz - odwiesiłam kurtkę na stojak
- Dobrze - nie mogła przestać się uśmiechać
Weszłam do pokoju i usiadłam koło niej na kanapie.
- Gdzie Iga?
- W łazience.. boże ale ty cuchniesz
- Jeszcze słowo - spojrzałam na nią dając jej jasno do zrozumienia, żeby zemną nie zadzierała
- Mrr, Doma po alkoholu robi się groźna - i znów w śmiech
- Nie wytrzymam z tobą
Nagle do pokoju weszła Iga. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Domyślałam się dlaczego. Robiłam jej kazania o braniu narkotyków a sama właśnie siedziałam przed nią pijana w trzy dupy. Zrobiłam minę męczennicy.
- Dawaj mów co myślisz
- Myślę, że jesteś pijana
- I ... ?
- I że powinnaś się położyć bo jutro masz o 8:00 zajęcia
- I ... ?
- I co? Nie rozumiem cię
- Powiedz, że jestem alkoholiczką, ulżyj sobie
- Nie mam zamiaru nic takiego mówić, poza tym wcale tak nie myślę
Nic nie odpowiedzialam. Nie wiedzialam co. Wstalam poszlam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Za chwilę do pokoju weszła Iga.
- Hej, śpisz?
- Nie
Podeszła powoli i usiadła koło mnie. Ona też była już ubrana w piżamę. Włosy miała związane w swojego ulubionego koka.
- To że ty mnie nazywasz ćpunką to nie znaczy, że ja ciebie alkoholiczką - patrzyła na mnie a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć - co nie oznacza, że mam do ciebie pretensje. Wiem, że chcesz mojego dobra tylko, że ja.. nie wiem to jest silniejsze ode mnie, czasem po prostu musze odpuścić i dać sobie w żyłę albo sobie wciągnąć, tak wiem, ze to złe.. w czwartek mam dzień wolny.. idę na odwyk, pójdziesz ze mną?
Wstałam i przytuliłam ją - tak
Sporo jeszcze rozmawiałyśmy, wyjaśniłysmy sobie wszystko, popłakałyśmy się.. Ta rozmowa wiele mi dała.
Następnego dnia strasznie bolała mnie głowa. No cóż, miałam kaca. Na dodatek zaspałam i musiałam robić wszystko na tempo. Wyszłam z domu za dziesięć ósma. Na uczelnie mam 2 przystanki tramwajem więc zdążyłam. Nie tylko ja miałam kaca. Agata i Marta również. Po powrocie do domu nie zastałam nikogo. Postanowiłam więc, że się trochę pouczę w końcu w następnym tygodniu będę miała test. Usiadłam na kanapie włączyłam swoją ulubioną piosenkę, otworzyłam torbę i wyjęłam książkę. Ogólnie ten dzień był spokojny. Żadnych przeżyć.
Czwartek zapowiadał się spokojnie. Leżałam w łóżku, było dosyć wcześnie. Nie szłam dzisiaj na zajęcia. Musiałam iść z Igą na odwyk. Wstałam około 10:00, ubrałam się i poszłam do kuchni, zrobić sobie coś do jedzenia. Wyjęłam chleb i masło. Zaczęłam robić kanapki. Gdy już skończyłam , zjadłam je szybko przy blacie kuchennym i popiłam sokiem jabłkowym. Poszłam do pokoju, myslałam że Iga tam będzie. Ale nie było jej. Ani w salonie ani w łazience ani w swoim pokoju. Nigdzie. Postanowiłam, że do niej zadzwonię. Nie odbierała. Nie odebrała za pierwszym razem, ani za dziesiątym. Pomyslałam więc, że zadzwonię do Weroniki, może ona wie gdzie jest Iga. Odebrała już po dwoch sygnałach.
- Halo?
- Hej Wera, słuchaj nie wiesz gdzie jest Iga? - mówiłam bardzo szybko
- Nie, nie wiem. A co, stało się coś?
- Nie, tak ,nie wiem. Miałam z nią iść dzisiaj na odwyk a jej nie ma, nie odbiera tele...
W tym momencie weszła Iga.
- Dobra nie ważne, oddzwonie potem. - nawet nie czekałam na odpowiedź rozłączyłam się
- Gdzie ty byłaś?
- Na moście
Nawet na mnie nie patrzyła. Widziałm po oczach, że coś brała.
-Iga! Kurwa mać, miałaś iść dzisiaj na odwyk!
- Pójdę
- Naćpana?!
Trzęsł jej sie ręce, nie mogła ustać na miejcu. Gdy tak na nią patrzyłam ogarniała mnie złość. Miała się leczyć! A ona się naćpała! "No to pięknie" pomyslałam. Nie odpowiadała. Nie było sensu dłużej z nią rozmawiać. Minęłam ją bez słowa, nawet na nią nie spojrzałam. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam. Szłam przed siebie, nawet nie wiedziałam dokąd. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zadzwoniłam do Weroniki. Nie odbierała. Nie wiedziałam co robić, byłam taka wściekła na Igę.
Zadzwoniłam więc do Adriana.
- Halo?
- Adrian - zaczęłm szlochać - możemy się spotkać?
- Tak, gdzie jesteś?
- Niedaleko swojego bloku a ty?
- W domu, przyjedź jak chcesz.
- Dobra, niedługo będę.
Adrian mieszkał 3 przystanki ode mnie. Byłam u niego w niecałe 15 minut. Zapukałam do drzwi. Nie czekałam długo, już po chwili go w nich zobaczyłam.
- Wejdź
Weszłam a on zamknął drzwi.
- Co się stało?
- Hej - powiedziała Iga moja współlokatorka a zarazem przyjaciółka wchodząc do pokoju, usiadła koło mnie na łóżku, trzęsły jej się ręce, ale na twarzy miała uśmiech
- Znowu? - spytałam całkiem poważnie
- Ale o co ci chodzi?
- Co tym razem? Amfa, hera?
- Trochę haszyszu - przewróciła oczami - oj Dominika przestań , trzeba się czasem wyluzować
- W taki sposób?! Poza tym obiecałaś coś.
- Zachowujesz się jakbyś była moją matką
- Po prostu jestem twoją przyjaciółką i się o ciebie martwię
- Nie masz o co
- Nie mam o co?! Iga ty jesteś uzależniona, musisz iść na odwyk!
- Zajmij się sobą dobra? - nagle zrobiła się ostra
- Moja przyjaciółka jest ćpunką a ja mam się zająć sobą - usmiechnęłam się ironicznie - Iga idź na odwyk!
- Okej załapałam, coś jeszcze?
- Boże dziewczyno, ale ty jesteś głupia! Tyle razy próbowałyśmy ci z Werą pomóc a ty masz nas kompletnie gdzieś, byleby się naćpać i do przodu tak?!
- Nie mam was gdzieś! I to wcale nie jest prawda!
Wciąż się uśmiechała co nie pasowało do sytuacji.. dziwnie się czułam.
- Chcesz to sobie ćpaj! Nie interesuje mnie już to! Możesz się nawet zaćpać na śmierć!
Nic nie odpowiedziała. Patrzyła na ścianę.
- Idź stąd! - wydarłam się na nią w pewnym momencie
Po chwili, spojrzała na mnie.
- Pewnie, że pójdę - wstała i wyszła
Po chwili usnęłam. Obudziłam się wieczorem. Siedziała koło mnie Weronika, moja druga współlokatorka-przyjaciółka.
- Gdzie Iga? - spytałam sięgając po paczkę papierosów
- Nie wiem - odpowiedziała nie odrywając wzroku od telewizora
- .. Znowu zaczęła ćpać. - podpaliłam papierosa
- Co takiego? - w końcu na mnie spojrzała
- Widziałam ją dzisiaj pod wpływem.. pokłóciłyśmy się. Kazałam jej wyjść, teraz mam wyrzuty sumienia.
- Poczekaj, zadzwonię do niej - chwyciła za telefon i zaczęła wybierać numer - Halo? Iga? ... Gdzie ty jesteś?... O której będziesz? ... Dobra ... No dobra, czekamy na ciebie, hej. - rozłączyła się, było widać że jej ulżyło - jest u Maćka, będzie za 2 godziny
Nie odpowiedziałam. Z jednej strony się uspokoiłam, ale z drugiej.. skąd mamy mieć pewność, że mówi prawdę? To nie prawda, że jak dla mnie mogła zaćpać się na śmierć, to nie prawda, że jest głupia i ma nas gdzieś, przecież już raz była na odwyku, próbowała się zmienić. Jej też jest napewno ciężko a ja jeszcze na nią najechałam. Powinnam ją wspierać. Ale tak właściwie to przecież miałam rację. Tylko, że moje wyrzuty sumienia tego nie rozumiały.
Wróciła zgodnie z obietnicą, po 2 godzinach. Zdjęła kurtkę i buty po czym weszła do pokoju i rzuciła torbę na biurko.
- Hej, ćpunka wróciła - dobrze wiedziałam, że mówi do mnie
- Iga...
- Ja idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia jak będziecie coś chciały to mnie zawołajcie
Wyszła z pokoju a ja wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i westchnęłam na widok moich odrostów. "Trzeba będzie odnowić kolor" - pomyślałm. Wzięłam długi prysznic, po czym owinięta w ręcznik, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni kierowana głodem. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej gyros. Jestem na lekkiej diecie i po 22 właściwie nie powinnam nic jeść, ale postanowiła, zrobić wyjątek. Nie pierwszy i nie ostatni zresztą... Nałożyłam sobie sporą porcję na talerz po czym poszłam do swojego pokoju. Położyłam ją na stoliku przy łóżku, przebrałam się w piżamę i włączyłam telewizję. Usiadłam i zaczęłam jeść. Włączyłam jakiś film ale i tak go prawie nie ogladałam. Cały czas myslałam o Idze. Po skończonym posiłku, odłożyłam talerz na stolik, nie miałam już siły iść do kuchni. Zapaliłam sobie jeszcze, wyłączyłam telewizor, światło i poszłam spać.
Obudziłam się parę minut po 8:00. Zajęcia miałam o 10:00. Wstałam zaniosłam, talerz do kuchni, wzięłam poranną toaletę, ubrałam się, zjadłam śniadanie i usiadłam na kanpie obok Igi. Do wyjścia miałam jeszcze około 15 minut więc postanowiłam, że z nią porozmawiam.
- Iga - nie patrzyłam na nią, nie mogłam, było mi głupio chociaż w sumie miałam wczoraj rację, poza tym pewnie każdy zachowałby się na moim miejscu tak samo, no ale taka już jestem
- Co? - nie było w tym pytaniu ani trochę złości czy ironii, trochę mi to pomogło
- Przepraszam, że wczoraj tak na ciebie naskoczyłam, ale zdenerwowałam się.. ja naprawdę chcę ci pomóc
- Wiem - przerwała mi - ja się nie gniewam - spojrzała na mnie - poza tym od Weroniki też dostałam wczoraj naganę - znów wbiła wzrok w telewizję, ale ja wiedziałam, że tak naprawdę jej nie ogląda
- Jesteś moją przyjaciółką, kocham cię i martwie się o ciebie, to samo Wera... pójdziesz na odwyk?
- Tak
- Napewno?
- Napewno, idź już bo się spóźnisz - usmiechnęła się do mnie blado, odwzajemniłam uśmiech, pocałowałam ją w policzek i wstałam, nie wierzyłam w to, że to zrobi, ale kłótnia nie miała sensu. Dopiero co się pogodziłyśmy. Ubrałam się, wzięłam torbę i wyszłam.
W szkole zapomniałam o tym wszystkim co działo się w domu, nawet umówiłam się z Agatą i Martą po szkole. Plan był taki, że miałyśmy iść po sukienkę dla Agaty na chrzest brata. Zrealizowałyśmy ten plan a na koniec wylądowłyśmy u Marty z piwem w ręku. Ostatnio często sięgałam po alkohol. "Jedna ćpunka, druga alkoholiczka - pięknie" - pomyslałam biorąc sporego łyka.
- Co tam u dziewczyn? - spytała Agata, patrząc na mnie
- Dobrze
- A jak tam Weronika, nie otruła was jeszcze?
Zasmiałam się. Ostatnio Weronika dużo eksperymentuje w kuchni. Nie zawsze jej te eksperymenty wychodzą...
- Nie, jeszcze nie - znów wzięłam łyka
- No a u Igi co tam? - tym razem zabrała głos Marta - dawno jej nie widziałam
- U Igi też dobrze, jest z Maćkiem już 8 miesiąc, zazdroszczę im tez bym chciała mieć chłopaka
- A Adrian? - spytała Agata
- Tylko kolega, mówiłam ci już - powiedziałam wywracąjac oczami
- Niech ci będzie - puściła mi oczko
3 piwa później wyszłam od Marty chwiejnym krokiem. Nie miałam daleko więc jakoś udało mi się bezpiecznie dotrzeć do domu. Odrazu w progu powitał mnie głos Weroniki.
- No ładnie, ledwo co wyleczyłaś kaca i już pijana - zaśmiała się
- To nie jest śmieszne - powiedziałam, zdejmując buty
- Dobrze, nie będę się śmiała .. to co lecieć po wode do sklepu? - znowu się zaśmiała
- Nie dziękuję, jutro się pofatygujesz - odwiesiłam kurtkę na stojak
- Dobrze - nie mogła przestać się uśmiechać
Weszłam do pokoju i usiadłam koło niej na kanapie.
- Gdzie Iga?
- W łazience.. boże ale ty cuchniesz
- Jeszcze słowo - spojrzałam na nią dając jej jasno do zrozumienia, żeby zemną nie zadzierała
- Mrr, Doma po alkoholu robi się groźna - i znów w śmiech
- Nie wytrzymam z tobą
Nagle do pokoju weszła Iga. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Domyślałam się dlaczego. Robiłam jej kazania o braniu narkotyków a sama właśnie siedziałam przed nią pijana w trzy dupy. Zrobiłam minę męczennicy.
- Dawaj mów co myślisz
- Myślę, że jesteś pijana
- I ... ?
- I że powinnaś się położyć bo jutro masz o 8:00 zajęcia
- I ... ?
- I co? Nie rozumiem cię
- Powiedz, że jestem alkoholiczką, ulżyj sobie
- Nie mam zamiaru nic takiego mówić, poza tym wcale tak nie myślę
Nic nie odpowiedzialam. Nie wiedzialam co. Wstalam poszlam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Za chwilę do pokoju weszła Iga.
- Hej, śpisz?
- Nie
Podeszła powoli i usiadła koło mnie. Ona też była już ubrana w piżamę. Włosy miała związane w swojego ulubionego koka.
- To że ty mnie nazywasz ćpunką to nie znaczy, że ja ciebie alkoholiczką - patrzyła na mnie a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć - co nie oznacza, że mam do ciebie pretensje. Wiem, że chcesz mojego dobra tylko, że ja.. nie wiem to jest silniejsze ode mnie, czasem po prostu musze odpuścić i dać sobie w żyłę albo sobie wciągnąć, tak wiem, ze to złe.. w czwartek mam dzień wolny.. idę na odwyk, pójdziesz ze mną?
Wstałam i przytuliłam ją - tak
Sporo jeszcze rozmawiałyśmy, wyjaśniłysmy sobie wszystko, popłakałyśmy się.. Ta rozmowa wiele mi dała.
Następnego dnia strasznie bolała mnie głowa. No cóż, miałam kaca. Na dodatek zaspałam i musiałam robić wszystko na tempo. Wyszłam z domu za dziesięć ósma. Na uczelnie mam 2 przystanki tramwajem więc zdążyłam. Nie tylko ja miałam kaca. Agata i Marta również. Po powrocie do domu nie zastałam nikogo. Postanowiłam więc, że się trochę pouczę w końcu w następnym tygodniu będę miała test. Usiadłam na kanapie włączyłam swoją ulubioną piosenkę, otworzyłam torbę i wyjęłam książkę. Ogólnie ten dzień był spokojny. Żadnych przeżyć.
Czwartek zapowiadał się spokojnie. Leżałam w łóżku, było dosyć wcześnie. Nie szłam dzisiaj na zajęcia. Musiałam iść z Igą na odwyk. Wstałam około 10:00, ubrałam się i poszłam do kuchni, zrobić sobie coś do jedzenia. Wyjęłam chleb i masło. Zaczęłam robić kanapki. Gdy już skończyłam , zjadłam je szybko przy blacie kuchennym i popiłam sokiem jabłkowym. Poszłam do pokoju, myslałam że Iga tam będzie. Ale nie było jej. Ani w salonie ani w łazience ani w swoim pokoju. Nigdzie. Postanowiłam, że do niej zadzwonię. Nie odbierała. Nie odebrała za pierwszym razem, ani za dziesiątym. Pomyslałam więc, że zadzwonię do Weroniki, może ona wie gdzie jest Iga. Odebrała już po dwoch sygnałach.
- Halo?
- Hej Wera, słuchaj nie wiesz gdzie jest Iga? - mówiłam bardzo szybko
- Nie, nie wiem. A co, stało się coś?
- Nie, tak ,nie wiem. Miałam z nią iść dzisiaj na odwyk a jej nie ma, nie odbiera tele...
W tym momencie weszła Iga.
- Dobra nie ważne, oddzwonie potem. - nawet nie czekałam na odpowiedź rozłączyłam się
- Gdzie ty byłaś?
- Na moście
Nawet na mnie nie patrzyła. Widziałm po oczach, że coś brała.
-Iga! Kurwa mać, miałaś iść dzisiaj na odwyk!
- Pójdę
- Naćpana?!
Trzęsł jej sie ręce, nie mogła ustać na miejcu. Gdy tak na nią patrzyłam ogarniała mnie złość. Miała się leczyć! A ona się naćpała! "No to pięknie" pomyslałam. Nie odpowiadała. Nie było sensu dłużej z nią rozmawiać. Minęłam ją bez słowa, nawet na nią nie spojrzałam. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam. Szłam przed siebie, nawet nie wiedziałam dokąd. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zadzwoniłam do Weroniki. Nie odbierała. Nie wiedziałam co robić, byłam taka wściekła na Igę.
Zadzwoniłam więc do Adriana.
- Halo?
- Adrian - zaczęłm szlochać - możemy się spotkać?
- Tak, gdzie jesteś?
- Niedaleko swojego bloku a ty?
- W domu, przyjedź jak chcesz.
- Dobra, niedługo będę.
Adrian mieszkał 3 przystanki ode mnie. Byłam u niego w niecałe 15 minut. Zapukałam do drzwi. Nie czekałam długo, już po chwili go w nich zobaczyłam.
- Wejdź
Weszłam a on zamknął drzwi.
- Co się stało?
-Potrzebuje rozmowy.
Siedziałam u niego do wieczora. Dużo rozmawialiśmy, opowiedziałam mu o Idze, a on opowiedział mi o historii swojego wujka alkoholika. Potem emocje mi opadly i rozmawialismy już o czymś innym. Około 19:00 byłam już w domu, weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i kurtkę po czym rozejrzałam sie po mieszkaniu. W łazience i salonie świeciło się światło a na podłodze leżały buty Igi. Weszłam do salonu i włączyłam sobie telewizję. Siedziałam tak i oglądałam, po jakimś czasie do domu przyszła Weronika.
-Hej! - krzyknęła z przedpokoju
- Hej
- Jak tam? - spytała wchodząc do salonu
- Lepiej nie gadać
- Czemu? A jak tam z Igą?
- Nie intetesuje mnie to, przyszła naćpana teraz od godziny jak nie dłużej siedzi w łazience
Weronika spojrzała na drzwi od łazienki. Podeszła do nich i zapukała.
- Iga? .. Iga?.. Wszystko w porządku?
Na początku nie byłam tym wszystkim zainteresowana jednak po chwili zaniepokoiłam się więc wstałam z kanapy i podeszłam do Weroniki.
- Nie odpowiada?
- Nie
-Iga?!
Zaczęłam walić do drzwi, szybko jednak puściły mi nerwy i złapałam za klamkę. To co zobaczyłam sprawiło, że zrobiło mi się słabo. Iga leżała w ubraniu w pustej wannie. Na podłodze leżała pusta butelka po wódce. Na pralce opakowanie po proszkach nasennych a obok nich kartka: "PRZEPRASZAM". Nagle wszystko inne przestało mieć dla mnie znaczenie. Szybko do niej podbiegłyśmy, Weronika złapała ją za nadgarstek. Ręce jej się trzęsły, mi zresztą też. Zaczęłyśmy płakać.
- Jest puls! Dzwoń na pogotowie!
Nie musiała mi dwa razy powtarzać...
----------------------------------------------
Tak jak pisałam wcześniej to opowiadanie mojej koleżanki. To jest jej pierwsze takie opowiadanie. Co myślicie? Zostawcie komentarz. Jeżeli będziecie chceli to powiem jej żeby napisała dalej :)) MISIAKI MOJE KOMENTUJEMY! <3
Super * o *
OdpowiedzUsuńFajne ;)))
OdpowiedzUsuńSpoko xp
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńsuperowe ;)
OdpowiedzUsuń