Zapraszam no mojego drugiego bloga http://in-dreams-you-believe.blogspot.com/
Nadal się zastanawiam nad usunięciem bloga!!
***********************************************************************************
***********************************************************************************
- Operacja się udała chłopak miał duże szczęście że przeżył. Na razie proszę nie wchodzić dopiero jutro.
- Mogę chociaż na pięć minut?
- A pani to?
- Dziewczyna.
- Tylko pięć minut.
- Dziękuję.
- Mogę chociaż na pięć minut?
- A pani to?
- Dziewczyna.
- Tylko pięć minut.
- Dziękuję.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam. Chłopak leżał przypięty do różnych urządzeń wyglądał tak niewinnie. Jestem potworem. Podeszłam bliżej złapałam jego rękę i z moich oczy wypływały zły jak szalone. Nie miałam siły ich powstrzymywać.
- Przepraszam wybacz. To przeze mnie.
Nie liczyłam na odpowiedź więc usiadłam na krześle obok łóżka i płakałam. Nagle poczułam jak porusza ręką więc podniosłam wzrok i miał otwarte oczy. Poderwałam się jak poparzona.
- Iść po lekarza?
- Nie, a gdzie jestem?
- W szpitalu miałeś wypadek. - na te słowa jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Nie płacz.
- Jak mogę nie płakać? Niall to przeze mnie.
- Nie prawda.
- Nie, a gdzie jestem?
- W szpitalu miałeś wypadek. - na te słowa jeszcze bardziej się rozpłakałam
- Nie płacz.
- Jak mogę nie płakać? Niall to przeze mnie.
- Nie prawda.
Do sali wszedł lekarz i powiedział że mam już wyjść.
- Przepraszam że pojawiłam się i zniszczyłam ci życie.
Wyszeptałam mu do ucha i lekko pocałowałam w usta. Wyszłam przed salę czekał na mnie Louis. Poszłam w stronę wyjścia. Wsiadłam do samochodu gdzie był Harry i Wiki. Usiadłam na tylim siedzeniu, a Louis z przodu za kierownicą ruszył, a ja wtuliłam się w moją siostrę. Mimo tych wszytkach kłótni i tego co się działo to teraz się nie liczyło. Z moich oczu się lało nie mogłam się uspokoić. Jestem nikim. Jestem potworem. To wszytko perze mnie. Przynoszę nieszczęście. To ja powinnam się tam znajdować, a nie on. Jestem zwykłą szmatą. Jestem niepotrzebna. Te słowa chodziły mi po głowie.
- Już cii. - uspokajała mnie dziewczyna
- To wszytko przeze mnie! Przynoszę pecha! To ja powinnam tam być! - krzyczałam
- Nie prawda to on poszedł i się najebał.
- Ale przeze mnie!
- To wszytko przeze mnie! Przynoszę pecha! To ja powinnam tam być! - krzyczałam
- Nie prawda to on poszedł i się najebał.
- Ale przeze mnie!
Dalej jechaliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Droga się dłużyła i dłużyła miałam wrażenie że jechaliśmy godzinami, a tak na prawdę to 30 minut. Weszłam do swojego domu i od razu poszłam do pokoju. Położyłam się i przykryłam poduszką. Ryczałam bo inaczej tego nie da się nazwać może dobrą godzinę. W końcu moje oczy miały dość wstałam przetarłam oczy ręką i zeszłam na dół. Przed telewizorem siedziała Wiktoria w objęciach Hazzy.
- Jak się czujesz? - zapytał loczek
- Źle.
- Źle.
Odpowiedziałam krótko i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie ciepłej herbaty i poszłam na górę. Włączyłam laptopa co było błędem miałam setki hejtów na temat Nialla. Fanki potrafią pomóc nie ma co. Było kilka na prawdę okropnych, ale też kilka pytań postanowiłam odpowiedzieć. Dobiją mnie jeszcze bardziej i będzie lepiej. "Jesteś suką teraz Niall biedy leży w szpitalu, a ty co? Za pewnie bawisz się za jego kasę?! Nie zasługujesz na niego! Co zrobiłaś? Co zdradziłaś go? A może oskubałaś z kasy?! Przyznaj się kurwo!" Ałć to boli. Postanowiłam odpisać na tego twórczego hejta. "Droga dziewczynko. Dobrze że jesteś taką dobrą fanką że zapytałaś jak twój idol się czuję, ale cóż. Chciałam ci powiedzieć że nie lecę na kasę. Nie zdradziłam Nialla bo go kocham. Rozumiesz kocham JEGO, a NIE jego kasę. Znasz znaczenie słowa "kurwa"? Albo "suka"? Tak myślałam że nie. Zapytaj rodziców nie znasz mnie więc nie oceniaj mnie. Nie jestem kurwą, ani suką. Pozdrawiam środkowym palcem xx" Następny był taki, ale już nie hejt "Jak się czuje Niall? Żyje? Martwię się! :(" odpisałam "Żyje. Lekarze mówili że jest już dobrze i nic mu nie grozi. Ja też się o niego martwię. Czemu oni nie mogą mieć taki fanek jak ty? Głowa do góry wyjdzie z tego :)". Dalej mi się nie chciało bo czym więcej tego czytałam tym bardziej płakać mi się chciało. Wyłączyłam sprzęt, a do mojego pokoju przyszła Perrie z dwoma kubkami.
- Hej słońce jak się trzymasz? Przyniosłam czekoladę na poprawę humoru.
- A jak mam się trzymać? - dziewczyna podała mi kubek. - dziękuję
- Będzie dobrze zanim się obejrzysz będzie w domu.
- Ale to przeze mnie to mnie dobija. Widziałaś jaki kol wiek portal? Wszędzie dosłownie wszędzie hejty.
- To normalne. Wiesz to są prawdziwe fanki. - mówiła sarkastycznie
- Ta.
- Nie przejmuj się, a zwłaszcza nimi.
- Jak bym się nie pojawiła to by on tam nie leżał.
- A jak mam się trzymać? - dziewczyna podała mi kubek. - dziękuję
- Będzie dobrze zanim się obejrzysz będzie w domu.
- Ale to przeze mnie to mnie dobija. Widziałaś jaki kol wiek portal? Wszędzie dosłownie wszędzie hejty.
- To normalne. Wiesz to są prawdziwe fanki. - mówiła sarkastycznie
- Ta.
- Nie przejmuj się, a zwłaszcza nimi.
- Jak bym się nie pojawiła to by on tam nie leżał.
Znowu się popłakałam dziewczyna mnie przytuliła. Jeszcze rozmawiałyśmy dużo. Ta rozmowa trochę mi pomogła, ale nadal sądzę że jestem nikim. Pezz była śpiąca więc poszła do siebie, a ja wzięłam długą kąpiel i przebrałam się w piżamę. Nie mogłam zasnąć. Chce go chociaż poczuć, przytulić, powiedzieć kocham cię i pocałować, ale przeze mnie nie mogę. Założyłam moje conversy i wyszłam z domu. Z nadzieją że ktoś mi otworzy zapukałam bo drzwi były już zamknięte. Po dłuższym czasie otworzył mi Zayn.
- Co ty tu robisz?
- Mogę wejść?
- Jasne.
- Mogę wejść?
- Jasne.
Bez wahania poszłam do pokoju blondynka i wyjęłam z jego szafy koszulkę, która nim pachniała. Chociaż to mogę mieć. Zayn dziwie na mnie popatrzył, ale nie pytał co mnie ciszyło. Wyszłam z jego pokoju i weszłam na dół.
- Chodź zapalić.
Poszłam za chłopakiem na balkon po drodze jeszcze zostawiłam bluzkę chłopaka na kanapie. Wyszliśmy na taras. Chłopak 'poczęstował' mnie papierosem i zapalniczką. Zaciągnęłam się i poczułam że zrobiło mi się lepiej.
- Tego potrzebowałam.
- Nie możesz się obwiniać.
- Zayn, ale to przeze mnie. Jak byśmy się nie kłócili, albo jak bym się nie pojawiła to by tego nie było.
- Patrycja przestań do cholery. Niall nie chciałby żebyś się obwiniała zobaczysz jak przyjdzie do domu to będzie ci gadał.
- Chciałbym żeby teraz był i mi pieprzył takie głupoty.
- Nie możesz się obwiniać.
- Zayn, ale to przeze mnie. Jak byśmy się nie kłócili, albo jak bym się nie pojawiła to by tego nie było.
- Patrycja przestań do cholery. Niall nie chciałby żebyś się obwiniała zobaczysz jak przyjdzie do domu to będzie ci gadał.
- Chciałbym żeby teraz był i mi pieprzył takie głupoty.
Chłopak się nie odezwał. Wypaliłam do końca i wróciłam do siebie. Położyłam się do łóżka przytuliłam się do koszulki Nialla i jakoś zasnęłam. Obudziłam się o siódmej rano. To bardzo wcześnie jak na mnie. Wstałam i poszłam do walizki w wyjęłam ubrania. Będzie trzeba się rozpakować. - pomyślałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w
I wróciłam do pokoju. Włosy zawiązałam w kłosa i zrobił mocniejszy makijaż żeby nie było widać worów pod oczami. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie jajecznicę. Wzięłam talerz z jedzeniem i włączyłam telewizor. Wzięłam na jakieś wiadomości.
- Wczoraj do szpitala przywieziona jednego członka ze słynnego zespołu One Direction ponieważ był pijany i potrącił go samochód. Fanki obwiniają o to jego dziewczynę. - mówiła jakaś babka.
- To są kurwa żarty?! Jezu co za ludzie.
- To są kurwa żarty?! Jezu co za ludzie.
Powiedziałam do telewizora i skończyłam jeść. Jest po ósmej więc poczekam chwilę i pojadę do niego. Siedziałam na kanapie, patrzyłam się w sufit. Nie wytrzymam tak nagle w pokoju zjawił się Harry.
- Już na nogach? - zapytał
- Już dawno, a ty co tak wcześnie?
- Jakoś tak.
- Spoko.
- Ogarnę się i jedziemy?
- Jasne.
- Już dawno, a ty co tak wcześnie?
- Jakoś tak.
- Spoko.
- Ogarnę się i jedziemy?
- Jasne.
Chłopak pobiegł na górę. Położyłam się i czekałam na niego. Przysypiałam, a chłopak zbiegł. On szykował się godzinę. Poszłam za nim do samochodu. Jechaliśmy 30 minut jak zawsze. Nie rozmawialiśmy całą drogę była dziwna cisza. Od kiedy jest z moją siostrą jakoś nie rozmawiamy za dużo. Patrzyłam w szybę ludzi było mało jest dopiero po dziewiątej więc co się dziwić. Wysiadłam i poszłam pod salę. Akurat przechodził lekarz więc go zaczepiłam.
- I jak z Niall'em?
- Dobrze. Sądzę ze za tydzień wróci do domu, ale będzie musiał odpoczywać.
- Dopilnuję tego.
- Dobrze. Sądzę ze za tydzień wróci do domu, ale będzie musiał odpoczywać.
- Dopilnuję tego.
W sali już był Harry. Weszłam po cichu chciałam podsłuchać ich rozmowę nie wiem czemu, ale coś mnie kusiło.
- Coś ty stary zrobił? - zapytał go loczek
- Byłem pijany.
- Ona cię zabije. - na te słowa łzy zaczęły mi spływać po policzku
- Przestań zresztą dla niej mógłbym.
- Zgłupiałeś. Przez nią tu leżysz, a co by było jak byś nie przeżył?! Niall zerwij z nią wiadomo co będzie dalej.
- A gdzie ona jest?
- Była u leka.. - odwrócił się i mnie zobaczył zapłakaną. - o kurwa.
- Chce z nim zostać sama.
- Jasne tylko go nie zabij.
- Byłem pijany.
- Ona cię zabije. - na te słowa łzy zaczęły mi spływać po policzku
- Przestań zresztą dla niej mógłbym.
- Zgłupiałeś. Przez nią tu leżysz, a co by było jak byś nie przeżył?! Niall zerwij z nią wiadomo co będzie dalej.
- A gdzie ona jest?
- Była u leka.. - odwrócił się i mnie zobaczył zapłakaną. - o kurwa.
- Chce z nim zostać sama.
- Jasne tylko go nie zabij.
Podeszłam do łóżka. Styles boże, a ja go uważałam za przyjaciela. Otarłam łzy i usiadłam obok łóżka.
- Nie słuchaj go to idiota.
- On ma rację.
- Co? Nie.
- Tak Niall. Jak by mnie nie było to byś tu nie leżał może byś był szczęśliwy. On ma racę zerwijmy ja jeszcze do końca tygodnia wyjadę.
- Nie proszę cię. Nie słuchaj go zostań, proszę.
- Chcesz?
- Nie przeżyję bez ciebie.
- On ma rację.
- Co? Nie.
- Tak Niall. Jak by mnie nie było to byś tu nie leżał może byś był szczęśliwy. On ma racę zerwijmy ja jeszcze do końca tygodnia wyjadę.
- Nie proszę cię. Nie słuchaj go zostań, proszę.
- Chcesz?
- Nie przeżyję bez ciebie.
Wstałam i go pocałowałam. Jeszcze pogadaliśmy z Harrym. Nie odezwałam się do niego i nie mam zamiaru. Było coraz później może po osiemnastej więc zabraliśmy się i wyszliśmy z sali. Wsiadłam do samochodu, a chłopak pojechał. Popatrzyłam w szybę.
- Harry spokojnie ja wyjadę bo wiem że to przeze mnie. Tylko nie mów nic Niall'owi bo tak będzie dla niego lepiej. Ok?
- Nie powiem, a kiedy? Wiesz mogę cię z chęcią odwieść. - zabolało i to cholernie.
- Eee jutro jeszcze nie to tak pojutrze okej?
- Jasne.
- Nie powiem, a kiedy? Wiesz mogę cię z chęcią odwieść. - zabolało i to cholernie.
- Eee jutro jeszcze nie to tak pojutrze okej?
- Jasne.
Dalej nic nie mówiliśmy. Bolało, a ja myślałam że to mój przyjaciel zapewnię tak o mnie też reszta myśli. Wysiadłam i poszłam do siebie. Zamknęłam się i dalej płakałam nic innego nie miałam ochoty robić. Harry bardzo ładnie mi to uświadomił że to przeze mnie i teraz wiem że muszę wyjechać. Kupiłam bilety na wylot mam o dziesiątej. Myślałam że będzie jak dawniej, ale widać że muszę wyjechać bo inaczej oni nie będą szczęśliwi. Wzięłam paczkę papierosów z zapalniczką i wyszłam na taras gdzie siedział Zayn. Nie wiem czy chce z nim gadać, a jak on jest tego samego zdania co Harry? Usiadłam zapaliłam ogień i zaciągnęłam się. Wypościłam dym z ust.
- Byłaś u Nialla?
- Tak.
- I jak?
- Lekarz twierdzi że za tydzień wyjdzie. Opiekujcie się nim okej?
- A ty?
- Ja wyjeżdżam.
- Czemu?
- Bo Harry mi dzisiaj ładnie udowodnił że to przeze mnie.
- Co? jak to? - powiedziałam mu co usłyszałam w samochodzie i szpitalu. Nie wiem czemu jakoś musiałam komuś to powiedzieć. - Nie słuchaj go to jest idiota ja sobie z nim pogadam. Nikt tak nie uważa.
- Ale on miał rację.
- Nie, nie miał. Po prostu to jest rozpieszczone dziecko.
- Przestań.
- Taka prawda. Nie słuchaj go serio zostań. Niall bez ciebie nie da rady i wtedy może stać się coś serio poważnego widzisz co się zrobił.
- Tak.
- I jak?
- Lekarz twierdzi że za tydzień wyjdzie. Opiekujcie się nim okej?
- A ty?
- Ja wyjeżdżam.
- Czemu?
- Bo Harry mi dzisiaj ładnie udowodnił że to przeze mnie.
- Co? jak to? - powiedziałam mu co usłyszałam w samochodzie i szpitalu. Nie wiem czemu jakoś musiałam komuś to powiedzieć. - Nie słuchaj go to jest idiota ja sobie z nim pogadam. Nikt tak nie uważa.
- Ale on miał rację.
- Nie, nie miał. Po prostu to jest rozpieszczone dziecko.
- Przestań.
- Taka prawda. Nie słuchaj go serio zostań. Niall bez ciebie nie da rady i wtedy może stać się coś serio poważnego widzisz co się zrobił.
W sumie ma racje. Zgasiłam to ci pozostało po papierosie i pożegnałam się z chłopakiem. Nie będę słuchać Harry'ego. Poszłam do siebie i anulowałam wylot. Położyłam się i przytuliłam do koszulki Nialla. Zasnęłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wzruszyłam się po ostatnich komentarzach tylko szkoda że parę komentarzy od jednej osoby :c więc ja na dal się zastanawiam nad zakończeniem bloga!!! Jak się podoba? Bo mi jak zawsze do dupy :) Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia, a i taki trochę dłuży. Jest 2.45, a ja skończyłam. Przez tą moją bezsenność jest taki długi i tak szybko ;))
Wzruszyłam się po ostatnich komentarzach tylko szkoda że parę komentarzy od jednej osoby :c więc ja na dal się zastanawiam nad zakończeniem bloga!!! Jak się podoba? Bo mi jak zawsze do dupy :) Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia, a i taki trochę dłuży. Jest 2.45, a ja skończyłam. Przez tą moją bezsenność jest taki długi i tak szybko ;))