piątek, 14 marca 2014

Rozdział 24

Dzięki paru osobom pojawił się kolejny rozdział. Więc jak chcecie kolejny to skomentujcie po prostu. I jestem chora więc mam czas na pisanie c; Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia :)
**********************************************************************************


Otworzyłam drzwi. Moimi oczami ukazał się Justin. Jak? Pytam się jak? Stałam jak wryta nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Mój koszmar powrócił. Miałam te okropne sceny przed oczami. Teraz bym usiadła i zaczęła płakać jak dziecko, ale nie, muszę być twarda. Chłopak się uśmiechnął uwodzicielsko. Nie nawiedzę tego uśmiechu ogólnie tego człowieka.

- Co ty tu ro..robisz? - jąkałam się
- Też cię miło widzieć. Mogę wejść?
- Ni..nie! - krzyk łam
- To nie było pytanie. - zaśmiał się
- Zostaw mnie! - krzyknęłam
- Zostaw ją słyszysz! - usłyszałam głos Zayna
- I tak tu wrócę. - odszedł

Przerażona usiadłam na kanapie. Łzy spływały po moich policzkach, a ja ich nie kontrolowałam. Czułam się bezsilna tak jak wtedy. Siedziałam i pojedyncze słone łzy spływały po moich policzkach. Nie mogę w to uwierzyć. Że on tu? Myślałam że dał sobie spokój, ale się myliłam. Zayn usiadł obok mnie patrząc na mnie. Przytuliłam się do niego, potrzebowałam tego. 

- Kto to był?
- Nie chce o tym rozmawiać. Chodź zapalić. 

Chłopak wstał i poszliśmy na taras. Przecież im nie powiem o tym. Wolę nie. Jakoś źle się czuję zrobiło mi się słabo, ale stałam i trzymałam papierosa między palcami. Zaciągnęłam się jakoś straciłam panowanie nad nogami i upadłam. Widziałam jasność, a potem cisza, spokój, ciemność kompletnie wielkie nic. Usłyszałam jakieś szepty moje powieki nie chciały ze mną współpracować, a w końcu udało mi się je podnieść. Oślepiło mnie biel jaka panowała do okola. Przymrużyłam oczy. Po chwili widziałam jak do sali wchodzi lekarz z Niallem, ale on nie był w szpitalu? Głowa mi zaraz wybuchnie, a do tego jeszcze serce mnie kuje. Masakra! Blondynek miał czerwone oczy? Płakał co do cholery się dzieje?! Nie mam siły nic powiedzieć kompletnie nic, ani ruszyć żadną kończyną. Co za bezsilność, a tak w ogóle co się stało? Ostatnie co pamiętam to byłam na papierosie z Zaynem. Lekarz rozmawiał z Niallem, a ja walczyłam sama ze sobą. W końcu podeszli bliżej łóżka chłopak złapał mnie za rękę jedna łza spłynęła po jego policzku, ale szybko ją otarł.

- Dzień dobry. Jak się pani czuje? - nie mogłam z siebie nic wydusić jak bym zapomniała jak się mówi. - Dobrze nic nie mów. Przyjdę później. - lekarz wyszedł zostałam sama z chłopakiem
- Wiesz jak się martwiłem? Zresztą nie tylko ja reszta też. Muszę ci coś powiedzieć. - znowu łza spłynęła po jego policzku
- Niall.. - wyszeptałam prawie nie słyszalnie
- Cii. Nic nie mów odpoczywaj. Później pogadamy.

Przytaknęłam. Chłopak poszedł do reszty, a ja zostałam sama. Co się dzieje? Coś źle? Czemu nie mogę mówić?! O co chodzi?! Niall płacze przez szklane drzwi widziałam że Perrie i Wiktoria są wtulone w swoich chłopaków i całe zapłakane. Nie rozumiem nic kompletnie nic, a skąd tu Wiktoria? Czego chce Justin? Właśnie Justin. Na jego myśl od razu dziwne nie przyjemne uczucie przeszło przez moje ciało. Najbardziej teraz zastanawia mnie o co chodzi. Jest udało się znowu poruszałam nogami i rękoma. Przez chwilę czułam się sparaliżowana dziwne uczucie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Do sali wszedł Lousi i Liam, a reszta gdzie? Nie chcą się pokazać? Nie rozumiem ktoś mi wytłumaczy? Podeszli do łóżka i się sztucznie uśmiechnęli widać to było jak cholera mimo wszytko odwzajemniłam gest. Panowała cisza, ale postanowiłam ją przerwać. Po dłuższym męczeniu się w końcu udało mi się odezwać. 

- Chłopaki? Co ze mną ze oni płaczą? - najgorsze rzeczy przechodziły mi przez myśli.
- Bo wiesz.. - zaczął Liam. Chłopak usiadł obok łóżka.
- Nie jest najlepiej. - konturował Louis.
- Mówcie normalnie, a nie.
- Prawdopodobnie został ci nie cały miesiąc. - Li po tych słowach wyszedł z sali.
- Louis chce zostać sama.
- Dobrze.

Chłopak wyszedł, a ja zaczęłam płakać jak dziecko. Niby się nie wie kiedy przyjdzie pora na ciebie, a tu proszę mniej więcej wiem. W tym miesiącu pożegnam się z moim życiem. Płakałam chyba kilka godzin. Ciekawe jak ktoś inny by się czuł jak by wiedział kiedy umiera? Za pewnie tak jak ja. Nic nie mogę na to zrobić przecież tydzień temu było dobrze poprawiało się, a teraz? Umieram. Znaczy umierałam wcześniej, ale nie cały miesiąc?! Przecież to jest nic. Może i moje życie nie jest idealne, ale nie chce już umierać. Wolę cierpieć. Uspokoiłam się trochę i spojrzałam na mój telefon. Jest po dwudziestej. W korytarzu nikogo nie było. Cisza. Do sali wszedł lekarz. Podszedł do mnie i najpierw zapisał coś w swoim zeszycie. 

- Jak się pani czuje? - zapytał
- Jak mam się czuć? Nie zawsze dowiaduje się o śmierci.
- Jutro pani wyjdzie. Wszystko powiedziałem pani chłopakowi. Teraz niech pani idzie spać. 

Odwróciłam głowię i jakoś zasnęłam. Obudziłam się przez jakieś rozmowy. Otworzyłam oczy i ujrzałam Nialla oraz Harrego. Rozmawiali, ale po chwili ogarnęli że się obudziłam. Stylesa nadal nie nawiedzę. 

- Jedziemy do domu. - powiedział blondynek.
- Yhym.
- Chodź. 

Wstałam poszłam do łazienki. Założyłam ubrania




 Które przynieśli mi chłopaki i ledwo co podeszłam do nich. Trzymając się chłopaka szłam do samochodu. Nie miałam siły w ogóle na jakiekolwiek chodzenie, a mnie wypościli. W sumie po co mają mnie trzymać jak i tak zaraz umrę? Hym no fakt nie ma sensu. Usiadłam na tylnym siedzeniu, a obok mnie Niall. Oparłam głowę o jego ramię, a Hazz ruszył. Ciekawe czemu on przyjechał? Przecież i tak nie chce mnie tam. Nic nie rozumiem wiem że chce mi się spać i palić. Jechaliśmy dość krótko może z 20 minut. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Drzwi były otwarte, a w salonie siedziała reszta. Dziewczyny podbiegły do mnie i mocno przytuliły aż tak że jak by nie Niall to bym upadła.


- Dobrze że jesteś. - mówił Louis
- Nie na długo. - teraz spojrzałam na Harrego.
- Przestań. - powiedział więc się domyślił o co mi chodziło.
- Palić mi się chce Zayn idziesz?
- A nie zemdlejesz mi teraz?
- Postaram się.

Wstałam i poszłam na taras. Usiadłam na krześle wzięłam papierosa i odpaliłam ogień, zaciągnęłam się i poczułam ulgę. Zayn mi się przyglądał co nie było przyjemne. Ręce całe mi się trzęsły coś czuje że nie będzie teraz za ciekawie.

- No co? - w końcu zapytałam chłopaka
- Zastanawia mnie ten chłopak co... - przerwałam mu
- Zayn to jest naprawdę długa historia i nie chce o niej gadać. Za bardzo mam złe wspomnienia. Przepraszam.

Zgasiłam papierosa i powoli doszłam do górę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. To wszytko do mnie wróciło wszystkie wspomnienia. Nie miałam siły nawet podnieść ręki przez to wszytko. Leżałam bezsilnie na łóżku ze spływającymi łzami. W sumie i tak zaraz umrę. Co to jest niecały właśnie niecały miesiąc. Do pokoju wszedł Niall spojrzałam na niego. Od razu spoważniał i położył się obok mnie. 

- Czemu płaczesz? - wyszeptał mi do ucha
- Nie ważne. - przełknęłam dość głośno ślinę
- Jestem twoim chłopakiem chyba mi ufasz?
- Ufam, ale nie o to chodzi. Nie lubię o tym rozmawiać.
- Patrycja proszę.
- Yh Niall.
- Chodzi o tego chłopaka, który tu był?
- Skąd wiesz?!
- Zayn mi powiedział. Martwimy się.
- Tak o niego. Po prostu jest to dla mnie za ciężki temat jeszcze dzisiaj dowiedziałam się o tej śmierci. Kochanie nie dzisiaj ok?
- Dobrze, ale nie płacz już. 

Uśmiechnęłam się sztucznie i pocałowałam chłopaka w usta. Poszłam do łazienki gdzie nawet nie miałam odwagi spojrzeć w lustro. Przeczesałam włosy i umyłam twarz nadal nie patrząc w lustro. Stałam tyłem do lustra. Czuje się tak jak w tedy znowu się brzydzę siebie. Czemu akurat teraz?! Został mi niecały miesiąc zamiast go spędzić najlepiej jak potrafię to ja nawet w lustro nie spojrzę. Stałam tak w miejscu odwrócona od lustra do łazienki wszedł Niall. 

- Myślałem że już wolne, a czemu tak stoisz?
- Zamyśliłam się.

Wyszłam z łazienki. Nie chce mu mówić, nikomu. Nie wie o tym nikt oprócz rodziców i niech tak zostanie. Poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie kawy do kubka. Nikogo nie ma cisza spokój nie nawiedzę czegoś takiego. Odłożyłam kubek na stół wyjęłam telefon z kieszeni podeszłam do głośników i podłączyłam telefon. Włączyłam muzykę gdzie trafiła się akurat Polska piosenka. Śpiewając ją po polsku usiadłam na blacie i piłam kawę. Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych zawsze z Wiktorią śpiewałyśmy ją znaczy jak to śpiewem można nazwać. Uśmiechnęłam się na tą myśl, słowa same wychodziły z mojej buzi. W kuchni pojawił się Louis. 

- Co to za dziwna piosenka i w ogóle język?
- Polski człowieku Polski. Nie jest trudny.
- Nie no w cale. - powiedział sarkastycznie
- Słysze naszą piosenkę! - usłyszałam krzyk Wiktorii.
- Tak!

Zaczęłyśmy śpiewać po Polsku. Chłopaki próbowali coś powiedzieć po tym języku, ale marnie im to wychodziło. Z ich ust wydobywał się nowy język ich własny. Popłakałam się ze śmiechu. W końcu piosenka się skończyła, a wszyscy się uspokoili. Postanowiłam po wkurzać chłopaków i razem z Wiktorią rozmawiać po naszym ojczystym języku. 

- Wiktoria? Jaki plany na dzisiaj?
- Nie wiem wiesz, a powiesz mi kto to był? - też powiedziała po Polsku co mnie teraz cieszyło że nie rozumieją.
- Nie chce o tym gadać po prostu hym no nie. Uszanuj to. Obiecuję że jeszcze się dowiesz.
- Możecie do cholery zacząć gadać po angielsku?! - krzyknął oburzony Liam

Zaśmiałyśmy się. Siedzieliśmy słuchaliśmy muzyki wygłupiając się. I tak do wieczora. Przerwał nam dzwonek do drzwi wstałam i je otworzyłam. Moimi oczami ukazał się nie kto inny jak Justin. 

- Zostaw mnie! Nie przychodź tu! - krzyknęłam
- Spokojnie. Chce porozmawiać.
- Ale ja nie i nie chce cię więcej widzieć. - poczułam dłonie na moich biodrach.
- Jakiś problem? - zachrypnięty głos Hazzy
- O widzę że masz swoich obrońców. - zaśmiał się
- Oni przynajmniej mnie nie zgwałcili! - czy ja to powiedziałam na głos?! 

Z płaczem pobiegłam na górę. Zamknęłam się w pokoju. Dlaczego to powiedziałam?! Nie chce im patrzeć w oczy. Wyjęłam żyletkę i zrobiłam kilka kresek na nadgarstku i ramieniu. Że jestem przyzwyczajona do bólu to były dość głębokie. Usłyszałam głośne walenie w drzwi to ostatnie co pamiętam. 


--
I mamy kolejny BEZ BEZNADZIEJNY rozdział. Nie wiem czemu jeszcze piszę, ale no yh jakoś tak wyszło. Jest długi jak na mnie :)) KOMENTOWAĆ!

14 komentarzy:

  1. Zaparło mi dech * o * To jest takie.. omg nwm nawet jak to określić ale jest świetne <3 Nie kończ pisać i nie mów że jest beznadziejny bo nie jest. ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy !! <3 Wiedziałam że napiszesz ^^ Masz talent

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow! On nie jest beznadziejny. :)
    Dziękuję, żę go dodałaś.
    JEST ŚLICZNYYY!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki beznadziejny???
    Jaki beznadziejny???
    Nie mogę się doczekać kolejnego!!! Uwiódł mnie!!!
    No więc jak juź skomplementowałam to mogę napisać, że czekam na nexta posyłam buźki =*
    A.tak P.S. To z jakiego jesteś miasta???

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. A nic ja ze Skierniewic. Napisalabym szybciej ale coś mi sięw telefonie zrypało...

      Usuń
  6. Jejku i ty mówisz, ,że są beznadziejne ??dziewczyno ja świata bez twojego bloga nie widzę !!!!!! <3 Po prostu nie możesz kończyć pisać !!!! Kocham cię!!! Jejku już teraz chcę nexta już już i już <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku to jest takie ..hzhahzhdhsjdhevhs kochaaam *-* i ty mówisz że to jest beznadziejne? To jest wspaniałe :3 dużo weny i wracaj nam do zdrowia ;3 <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest swietny nie poddawaj sie pisz dalej <3<3 kocham cię mocno <3<3 czekam na next <3 myślę ze będzie tak samo swietny jak wszystkie :)<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Koffam. <3
    Dziękuję, że piszesz.
    To wiele dla mnie znaczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg ! Dalej, dalej, dalej ! ;*

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz,pisz. Wiem gdzie mieszkasz bd cie nachodzic huhu <3 xD

    OdpowiedzUsuń
  12. NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku supeer *.* dodaj jak najszybciej next <3

    OdpowiedzUsuń