piątek, 7 marca 2014

Rozdział 23

Obok zrobiłam takie miejsce gdzie będzie napisane kiedy będą mniej więcej rozdziały żebyście nie wchodzili bez sensu.  Po lewej stronie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
**********************************************************************************



Obudziłam się po dwunastej. Przeciągnęłam się i wstałam w łóżka. Poszłam do łazienki wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w 


Włosy związałam w kucyka oraz zrobiłam lekki makijaż. Popatrzyłam na siebie w lustrze i od razu się skrzywiłam. Nie wiem co Niall we mnie widzi jestem brzydka są ładniejsze. Wypościłam głośno powietrze z płuc i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół, ale nikogo nie było cisza. Głupia cisza, której nie lubię od dłuższego czasu. Wzięłam z lodówki parówki i je wsadziłam do mikrofali. Wyjęłam, razem z talerzem poszłam na kanapę przed tv. Włączyłam i skakałam po kanałach. Nic nie było, a sama też nie mogę jechać do blondynka bo fanki by mnie zabiły przed tym szpitalem. Ubrałam moje czarne długie conversy i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Weszłam do domu chłopaków bez pukania. W salonie siedziała Perrie z kubkiem kawy. Przywitałam się z nią i usiadłam obok dziewczyny. 

- Jak się czujesz? - zapytała z jej uśmiechem, który mnie zawsze cieszył
- Nie najlepiej.
- Chcesz do niego pojechać?
- Tak.
- To chodź. 

Dziewczyna odłożyła kubek na stolik i wyszłyśmy z domu. Jechaliśmy tak jak zawsze do szpitala czyli 30 minut. Była głupia cisza tak jej nie nawiedzę. Wyszliśmy z samochodu i szłam korytarzem szpitalnym do sali gdzie leżał mój chłopak. Po drodze spotkałam lekarza, który kazał mi do niego przyjść. Przeraziłam się zaczęłam się trząść. Zawróciłam i szłam z Pezz, która mnie trzymała za rękę. Usiadłam na jednym z krzeseł, a obok mnie dziewczyna. Boje się bardzo się boje.

- Pani chłopak czyje się coraz lepiej. Wyjdzie w piątek, ale musi odpoczywać bo może mieć bóle głowy lub może mu się kręcić w głowie. Po paru dniach będzie już dobrze.
- Dobrze, a teraz mogę iść do niego?
- Tak.
- Do widzenia.
- Do widzenia.

Odetchnęłam z ulgą i już pewniejszym krokiem poszłam do sali. Lekko zapukałam usłyszałam ciche "proszę" weszłam. Na nasz widok chłopak się uśmiechnął odwzajemniłam gest. Nachyliłam się nad łóżkiem i namiętnie go pocałowałam. Brakowało mi jego delikatnych ust, jego smaku i zapachu. Oderwaliśmy się od siebie usiadłam obok dziewczyny na jednym z krzeseł. 

- Jak się czujesz? - zapytała Pezz
- Dobrze. W piątek wracam.
- Wiem. 

Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, ale do dziewczyny zadzwonił telefon. To był Harry i kazał nam wracać. Nie nawiedzę go za to co powiedział. Na jego imię podnosi mi się ciśnienie. Mimo że chciałabym mieć go jako przyjaciela to mu już nie zaufam. Pożegnałam się z blondynkiem długim namiętnym pocałunkiem. Jechaliśmy tyle ile zawsze, ale teraz gadając o nowej kolekcji sukienek. Ustaliłyśmy że jutro idziemy na zakupy. Poszłam do siebie, a w salonie stała moja siostra z walizkami i zapłakanym Harry'm. 

- Hej? - przywitałam się pytająco
- Hej. - wyszeptała Wiki
- Widzisz co robisz?! Przez ciebie stracił bym przyjaciela i tracę dziewczynę. To ty powinnaś już umrzeć! Jestem nie potrzebna tylko nieszczęście niesiesz! Zdechnij! Cieszę się że ubierasz. - wykrzyczał mi prosto w twarz Styles.
 - Jak nie ja to byś jej nigdy nie poznał! - wykrzyczałam
- No tak, ale wtedy byś mi życia nie zepsuła. Zejdź mi z oczu bo nie dobrze mi na twój piękny widok.

Nie odezwałam się ani słowem. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Wiktoria coś do niego krzyczała, ale do mnie nic nie docierało. Nadal po kolej powtarzałam słowa loczka. Dotarło do mnie i łzy spłynęły po moich policzkach. Poleciałam na górę. Położyłam się na łóżku, zaczęłam płakać jak dziecko. Przytuliłam się do koszulki blondynka i płakałam. 

- Przepraszam że się urodziłam i pojawiłam tu. - wyszeptałam do siebie

Otarłam łzy. Wyjęłam telefon i napisałam na Perrie. 'Przyjdź.' Na niej jedynej już mogę polegać. Wiem że ona tak nie myśli jestem tego pewna. 10 minut później przyszła moja przyjaciółka. Zdziwiła się na mój widok, ale nic nie mówi tylko mnie przytuliła. 

- Co się stało? - powiedziała po chwili
- Harry... - powiedziałam jej co usłyszałam.
- Dupek! - krzyknęła - Nie przejmuj się nim nie warto. Masz nas, mnie i najważniejsze Nialla. - uśmiechnęła się ciepło
- Ta.. 

Siedziałyśmy i gadałyśmy o jakiś głupotach. Trochę o chłopakach trochę o ciuchach, albo o jej dziecku. Tak się ciesze że jej się układa chociaż jej. Nie wracałyśmy już do tego. Humor mi się poprawił więc zeszłam. W kuchni szwendała się moja siostra. Wzięłam się za robienie tostów dla mnie i Perrie. 

- Przepraszam cię za niego. - mówiła Wiki
- Czemu wyjeżdżasz?
- Muszę przecież mam tam dom i pracę. Jednak on tego nie rozumie.
- A nie możesz załatwić wszystkiego i przeprowadzić się do mnie?
- Chcesz?
- Pewnie głupie pytanie.
- Dobra. 

Przytuliłyśmy się. Wiktoria poszła do Harry'ego, a ja wróciłam z jedzeniem do Perrie, która szukała czegoś w tv. Usiadłam obok i zaczęłam się zajadać. Dziewczyna zrobiła to samo. Oglądając jakieś bez sensowne filmy spędziłyśmy tak wieczór. Było coraz później więc pożegnałam się z blondynką, a sama poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Jakoś na chwilę przestałam o tym wszystkim myśleć. Po godzinie wyszłam z łazienki. Położyłam się w łóżku i zasnęłam. Obudziły się jakieś hałasy. Spojrzałam na zegarek jest 10.33. Zeszłam na dół gdzie Harry i Wiktorom się kłócili. 

- Jedziesz już? - zapytałam
- Tak.
- Mniej więcej za ile wrócisz?
- Wracasz?!  - zapytał Harry. Myślałam że wie
- Tak. Jadę załatwić tylko sprawy. Mówiłam ci, ale ty mnie nie słuchałeś.
- Przepraszam. - pocałowali się
- Dobra pa i uważaj na siebie.
- Ty też i dzwoń. 

Przytuliłyśmy się i wyszli. Znowu zostałam sama. Poszłam na góre wyjęłam rzeczy na dzisiaj. Było dość chłodno. Ubrałam je



I zrobiłam lekki makijaż. Odtworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej parówki, które włożyłam do mikrofali. Ostatnio bardzo źle się odżywiam. Zjadłam posiłek i wyszłam z domu. Muszę iść do sklepu i zaraz oszaleje w domu. Szłam parkiem, a ciepłe powietrze otulało moją twarz. Patrzyłam na różne dzieci, które się bawiły. To takie słodkie, kiedyś jak będę mieć dzieci to zabiorę je nad jakieś piękne morze. Tylko oni, ja i mój mąż. Zaraz stop! Rozmyśliłam się bo przecież umieram. Wróć do rzeczywistości! - krzyknęłam w myślach. Na tą myśl od razu wszystko stało się czarno białe i mój uśmiech znikł z twarzy. Pchnęłam szklane drzwi i weszłam do sklepu. Chodziłam między półkami biorąc produkty do koszyka. Czasami czułam jak ktoś się na mnie patrzy, ale próbowałam nie reagować. Stałam już w kolejce, kiedy podeszła do mnie. Popatrzyła mi w oczy. 

- Coś nie tak? - rozejrzałam się obok siebie
- Chciałaś zabić Nialla! - podniosła głos
- Nie, nie chciałam i przestań tak mówić. Nie znasz mnie więc nie oceniaj.
- To przez ciebie. 

Olałam to i zaczęłam wykładać produkty z koszyka. Zapłaciłam, wyszłam i znowu szłam tą samą drogą tylko ze spuszczona głową w dół. Cały czas chodziły mi po głowie tej dziewczyny słowa. Źle się czuję z taką opinią, ale trudno przecież nic nie mogę zrobić. Weszłam do domu odłożyłam zakupy do szafek itp. Do domu wszedł Harry. Znowu kłótnia? Chce mnie jeszcze dobić? Mam dość tego. 

- Zapomniałeś czegoś?
- Nie.
- To po chuja przyszyłeś?! - podniosłam głos
- Spokojnie chciałem przeprosić.
- Za?
- Za to co mówiłem.
- Aha. I co teraz? Mam podziękować że wogólę miałam zaszczyt usłyszeć od ciebie przeprosiny?
- Uspokój się.
- Wypierdalaj.
- Partycja.
- Nie chce z tobą gadać. Pokazałeś jaki jesteś, a teraz wyjdź! 

Chłopak wyszedł trzaskając drzwiami. Myśli że jak przyjdzie powie "przepraszam" to będzie wszytko ok? Nie wie jak mnie to bolało i się nie dowie. Nie chce go znać nigdy. To nie był mój przyjaciel, przyjaciel by tak nigdy nie powiedział, a mi się tylko wydawało że nim był. Wkurzona wyszłam na taras i odpaliłam papierosa. Stałam i paliłam jakoś trochę się uspokoiłam. Wyrzuciłam to co pozostało i wróciłam do środka moimi oczami ukazała się Pezz. Przestraszyłam się na co ona się zaśmiała.

- Idziemy?
- Tak. 

Wyszłyśmy z domu. Usiadłam na miejscu pasażera z przodu, a dziewczyna ruszyła do galerii. Jechaliśmy około 45 minut. Weszłam do środka i od razu poczułam jak blondynka mnie gdzieś ciągnie. Mimo że jest w ciąży to ma więcej Energi ode mnie. Po trzy godzinnym chodzeniu od razu poszłyśmy do kfc. Kobieta przyniosła nam wcześniej zamówione jedzenie. Zaczęłam jeść, ale Pezz dziwnie się na mnie patrzyła.

- Co?
- Nic. Po prostu nie wiem po co ci ten kolczyk w nosie. Nigdy go nie widziałam.

Teraz zdałam sobie sprawę że widać mój kolczyk. Nie pokazywałam go wcześniej bo wszyscy mówili że wyglądam jak krowa, a mi się podobał. Przewróciłam oczami i wzięłam się za jedzenie. W ciszy właśnie w ciszy ten okropniej ciszy zjadłyśmy do końca. Poszłyśmy do samochodu po drodze jeszcze schowałam kolczyka. Jechałyśmy około godziny przez te korki. Rozmawiałyśmy o imieniu dla dziecka, ale nic nie ustaliłyśmy. Pełna toreb weszłam do domu położyłam ciuchy na kanapie, a sama poszłam do kuchni. Nalałam wody do szklanki i za jednym wdechem wypiłam całą. Wzięłam torby i poszłam na górę włożyłam rzeczy do szafki spojrzałam na zegarek jest po dwudziestej. Wzięłam paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Oparłam się o poręcz, zapaliłam papierosa i się zaciągnęłam. Po woli wypuszczałam dym z ust. Dzisiaj jest środa jeszcze jutro i w piątek mój blondynek wychodzi. Stęskniłam się za nim, ale to co mówił Harry to bolało. Głowa mnie zaczęła boleć więc szybko pobiegłam do pokoju wzięłam proszki od lekarza, żeby nie zemdleć. To tylko przyśpieszy raka, a ja nie chce. Usiadłam na łóżku biorąc głębokie wdechy. Już lepiej się czułam więc wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Miałam się już kłaść, ale ktoś zadzwonił do drzwi. 



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA --> LINK
Mamy i kolejny :) przepraszam ze tak, ale szkoła :c przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. Co myślicie nad nowym blogiem bo mam pomysł na niego ?! Wiem że jest krótki, ale znowu chciałam przerwać w tym momencie :D Kocham was !!!

15 komentarzy:

  1. Pierwsza :D ! No to jak zawsze mi się podoba :) Ciekawe kto to ;P Czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również się bardzo podoba, czekam na kolejny rozdział, życzę dużo weny ;3
    Zapraszam również do mnie, dzisiaj lub jutro pojawi się kolejny rozdział:
    http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeerrr ;** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super ! Ciekawe kto przyszedł ? No nic, czekam na next ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Extra <3 Mówiłam Ci juz, że bosko piszesz ? Jak nie to MÓWIE <3 Czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!
    gdybym mogła kogo uśmiercić w tym opowiadaniu to byłby to Harry
    Dobra nie przedłużam :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Next <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię długie rozdziały. ;) Oczywiście tradycyjnie napiszę że rozdział świetny. Niestety nie mam zbytnio siły na rozpisywanie się bo już późno dlatego chcę cię zapenić jeszcze tylko że niecierpliwie czekam na kolejny! ;)

    Zapraszam na nowy rozdział na:
    http://all-our-life.blogspot.com/
    http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/
    http://pozostac-bez-echa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Next! Pisz dalej i zapraszam do mnie ---> http://impossible-lou-wiki.blogspot.com/2014/03/ze-poczatki.html POZDRAWIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudne <3 Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju boskie next <3<3 co sie dzieje :D nie mogę sie doczekac <3<3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie zresztą jak zawsze:D Już myślałam że nie wrócisz i te mysli Co ja będę czytać ale idk czekam na następny rozdział i wydaje mi się że tym ktosiem będzie Harry hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  14. NIALL! :-D Lub Heri XD Mam nowy rozdział :D ------>http://impossible-lou-wiki.blogspot.com/2014/03/nagle-zobaczyam-lou-pedzacego-za-mna.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudo *.*

    http://hurt-harrystyles-ff.blogspot.com/
    Zapraszam na nowego całkiem innego ff :D

    OdpowiedzUsuń