Mam nadzieję że się podoba :) Następny za 25 komentarzy ! Zapraszam na moje dwa inne blogi --> Jeden. Drugi.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. ❤
**************
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Przepraszam za błędy i inne niedociągnięcia. ❤
**************
- Hej widzę że impreza się udała? - zapytała mnie blondynka.
- Chyba tak. Nie pamiętam końcówki. - upiłam łyk wody
- Zrobię coś do jedzenia.
- Pomogę ci tylko się ogarnę. - pocałowałam dziewczynę w policzek.
- Chyba tak. Nie pamiętam końcówki. - upiłam łyk wody
- Zrobię coś do jedzenia.
- Pomogę ci tylko się ogarnę. - pocałowałam dziewczynę w policzek.
Poszłam na górę i nie chcą budzić Louisa wyjęłam rzeczy z szafki. Jak najciszej poszłam do łazienki. Rozebrałam się i umyłam. Owinięta w ręczniku wysuszyłam włosy, które uczesałam w luźnego koka. Ubrałam się w
Jeszcze rzęsy pomalowałam tuszem, a usta szminką. Zeszłam na dół gdzie dziewczyna kończyła robić naleśniki.
- Super pachnie. To co ci pomóc?
- Hym obudź ich i zanieś to. - podała mi tależ pełen naleśników - I dziękuje.
-Jasne.
- Hym obudź ich i zanieś to. - podała mi tależ pełen naleśników - I dziękuje.
-Jasne.
Odstawiłam tależe na stół i wróciłam do kuchni. Dziewczyna się na mnie pytająco spytała posłałam jej ciepły uśmiech. Razem z patelnią i łyżką wyszłam. Stałam w salonie uderzyłam łyżką o patelnie nie podziałało więc zrobiłam to kilka razy. Niall spadł z kanapy na co się zaśmiałam. Poczułam ból w głowie no tak ja też mam kaca, ale ja mam takie szczęście że u mnie zaraz przechodzi ból głowy po proszkach. Chłopaki spojrzeli na mnie morderczymi wzrokami. Jestem pewna jak by można było zabijać wzrokiem to już bym leżała martwa. Teraz ruszyłam na górę weszłam do swojego pokoju i zrobiłam to samo. Louis chciał wstać, ale mu się nie udało i leżał głową na podłodze, a nogami na łóżku. Nie powstrzymałam się i zaczęłam się śmiać, aż brzuch mnie bolał. Chłopak podniósł się i zaczął gonić, ale uciekłam mu do pokoju gdzie leżała nasza zakochana para. Ubrania były porzucane więc wszytko jasne co się wczoraj działo. Zaśmiałam się i uderzyłam w patelnie. Mamrotali coś wtulając się w siebie. Weszłam na łóżko i zaczęłam skakać jak dziecko od razu się obudzili. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Przy stole była reszta i jadła przysiadłam się również zaczęłam jeść.
- Zemszczę się. - wymamrotał Louis
- Czekam. - zaśmiałam się
- Czekam. - zaśmiałam się
Posprzątałam po jedzeniu. Reszta się rozsiadła na kanapie przed tv, a ja z Pezz i Wiki sprzątamy. Skończyłyśmy ja poszłam do siebie ciągnąc za rękę Perrie. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku.
- Co zamierzasz zrobić z Zaynem? - zapytałam
- Nie wiem. Kocham go rozumiem był pijanym, ale mnie zdradził.
- Wiesz może mu brakowało? Dobrze wiesz że z tobą nie może, a był pijany i tak wyszło. Będziecie rodzicami. Porozmawiajcie.
- Hym. Chyba tak zrobię. Zawołasz go?
- Jasne. - zeszłam na dół - Zayn do mnie do pokoju już.
- Co?
- To co słyszałeś. Perrie na ciebie czeka. Jak ci zależy to idź.
- Nie wiem. Kocham go rozumiem był pijanym, ale mnie zdradził.
- Wiesz może mu brakowało? Dobrze wiesz że z tobą nie może, a był pijany i tak wyszło. Będziecie rodzicami. Porozmawiajcie.
- Hym. Chyba tak zrobię. Zawołasz go?
- Jasne. - zeszłam na dół - Zayn do mnie do pokoju już.
- Co?
- To co słyszałeś. Perrie na ciebie czeka. Jak ci zależy to idź.
Chłopak pobiegł na górę, a ja usiadłam Niallowi na kolana. Cały czas mnie zastanawiam jakim cudem spałam z Lou, a nie z Niallem. Zapewnię też nie pamiętają połowy wieczoru tak jak ja.
Odpuszcze sobie w końcu byłam ubrana on też więc nic się nie stało chyba. Pewności nie mam, ale jednak zostawie to w tajemnicy. Nie chcę kolejnych kłopotów. Po domu rozbiegł się dźwięk dzwonka. Popatrzyłam na resztę tak jak oni na mnie. Nikogo się nie spodziewałam. Wstałam i poszłam otworzyć przed drzwiami stał Justin. Przejechał wzrokiem od góry do dołu po moim ciele oblizał usta, a mi się wymiotować chciało. Jak najmocniej chciałam zamknąć drzwi bo wiedziałam że wstawi między nimi nogę. Z całej siły się zamachnęłam chłopak jęknął z bólu, ale ani drgną. Przestraszyłam się. Uśmiechał się chcąc wejść.
- Po co przyszyłeś? - próbowałam mówić spokojnie, ale czy mi wyszło to nie wiem
- Nie denerwuj się tak. - kurwa - Posłuchaj stęskniłem się za moim misiem.
- Nie nazywaj mnie tak! - podniosłam głos
- Bo co mi zrobisz? - zaśmiał się
- Ona nic. Ja dużo zresztą nie tylko ja. - usłyszałam głos mojego blondynka za swoich pleców
- Kochanie idź do domu, a ja porozmawiam sobie z nim. - pocałował mnie w policzek
- Ale... uważaj. - pocałowałam go namiętnie.
- Nie denerwuj się tak. - kurwa - Posłuchaj stęskniłem się za moim misiem.
- Nie nazywaj mnie tak! - podniosłam głos
- Bo co mi zrobisz? - zaśmiał się
- Ona nic. Ja dużo zresztą nie tylko ja. - usłyszałam głos mojego blondynka za swoich pleców
- Kochanie idź do domu, a ja porozmawiam sobie z nim. - pocałował mnie w policzek
- Ale... uważaj. - pocałowałam go namiętnie.
Kątem oka widziałam jak Justin jest wściekły. Niall razem z Zaynem oraz Louisem wyszli. Podeszłam do okna do mnie dołączyły dziewczyny. Z kuchni przyszła reszta chłopaków i zaraz usłyszałam trzask drzwiami. Przepychali się oraz krzyczeli na siebie bo czasami było nawet słychać. Dziewczyny się przepychały więc miałam ograniczoną widoczność. Podbiegłam do drugiego okna i jedynie widziałam jak Niall z pięści daje Justinowi w twarz. Moje konicki ust się podniosły. Chłopak leżał na ziemi, ale zaraz uciekł. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Piątka weszła do domu rozbawiona jak by nigdy nic. Ruszyłam do kuchni gdzie z lodówki wyjęłam piwo. Otworzyłam butelkę, chciałam się już napić, kiedy ktoś mi wyrwał ją z rąk.
- Co jest kurwa? - spojrzałam na blondyna, który trzymał moje picie
- Nie wolno ci pić teraz alkoholu.
- Co? Bo? Przecież i tak... - nie dokończyłam
- Nie wolno ci pić teraz alkoholu.
- Co? Bo? Przecież i tak... - nie dokończyłam
Horan wypościł puszkę na ziemię i wyszedł. Co w niego wstąpiło? Patrzyłam totalnie zderzientowana. Do kuchni przybiegła Wiktoria oczy miała ogromne patrząc raz na mnie, a raz na piwo rozlane po podłodze. Usłyszałam dość głośny trzask drzwiami. Ominęłam dziewczynę i pobiegłam za blondynem. Wcześniej zakładając buty. Akurat wsiadał do samochodu.
- Stój kurwa! - krzyk łam
- Czego?! - warknął
- Co ci odbiło?
- Mi? Może mam dość słuchania że umrzesz? Przecież będziesz miała operacje więc przeżyjesz.
- Tego nie wiadomo.
- I widzisz? Jak ma się coś udać jak ty w nic nie wierzysz?! Z takim podejściem to... - przerwałam mu
- Przestań! Przestań robić kłótnie z byle czego. Proszę.
- Przestań mnie prowokować dobrze wiesz że nie nawiedzę jak tak mówisz.
- Dobrze. Przeprasza.
- Wsiadaj. - chłopak otworzył mi drzwi
- Gdzie?
- Chodź.
- Czego?! - warknął
- Co ci odbiło?
- Mi? Może mam dość słuchania że umrzesz? Przecież będziesz miała operacje więc przeżyjesz.
- Tego nie wiadomo.
- I widzisz? Jak ma się coś udać jak ty w nic nie wierzysz?! Z takim podejściem to... - przerwałam mu
- Przestań! Przestań robić kłótnie z byle czego. Proszę.
- Przestań mnie prowokować dobrze wiesz że nie nawiedzę jak tak mówisz.
- Dobrze. Przeprasza.
- Wsiadaj. - chłopak otworzył mi drzwi
- Gdzie?
- Chodź.
Westchnęłam i wsiadłam. Chłopak zamknął drzwi i okrążył samochód potem sam wsiadł. Od razu ruszył. Jechaliśmy w ciszy kilka razy próbowałam z niego wyciągnąć gdzie jedziemy, ale nic nie odpowiadał. Wyjechaliśmy poza miasto trochę mnie to zdziwiło do koła lasy, cisza. Spojrzałam na Nialla był skopiony na drodze. Oparłam głowę o okno i przymknęłam oczy. Poczułam pocałunki na mojej szyji jęk łam i otworzyłam oczy.
- Jesteśmy.
- Gdzie? - rozejrzałam się
- W lesie?
- No. Chodź.
- Gdzie? - rozejrzałam się
- W lesie?
- No. Chodź.
Wyszłam z samochodu i szłam za chłopakiem trzymając się za ręce. Doszliśmy do małego domku. Popatrzyłam pytająco na chłopaka, uśmiechnął się do mnie i wszedł do środka. W środku było inaczej niż na zewnątrz. Ściany były berzowe kuchnia i pokój były połączone. Niewielki salonik z kuchnią. Poszliśmy w głąb były pokoje oraz łazienka.
- Fajnie tu, ale gdzie jesteśmy?
- To taki mój i chłopaków domek. Zaraz przyjedzie reszta. Zrobimy ognisko.
- Skąd wiedzą że tu jesteśmy?
- Jak spałaś zadzwoniłem do nich.
- Dobra. Chodź się przejść.
- To taki mój i chłopaków domek. Zaraz przyjedzie reszta. Zrobimy ognisko.
- Skąd wiedzą że tu jesteśmy?
- Jak spałaś zadzwoniłem do nich.
- Dobra. Chodź się przejść.
Wyszliśmy z domu. Trzymając się za ręce szliśmy lasem. Było tu ślicznie do okoła drzewa, cisza. Jesteśmy we dwoje. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po jakieś godzinie wróciliśmy do domu. Położyłam się na kanapie, a Niall rozmawiał z Zaynem chyba przez telefon. Zakryłam twarz w dłoniach.
- Zaraz powinni być. - rzekł mój chłopak
- Yhym, a pomieścimy się tu?
- Nie martw się damy radę.
- Yhym, a pomieścimy się tu?
- Nie martw się damy radę.
Do domu weszło towarzysto. Cisza ustała, rozmowy, śmiechy itp. Nadal leżałam tak jak wcześniej. Poczułam jak ktoś mi siada na nogach. Nie zdejmując rąk z twarzy zaczęłam nimi kręcić, ale nie pomogło wręcz przeciwnie.
- Złaź! - wydarłam się na Louisa
- Nie. - wyszczerzył się
- Tak.
- A co ja z tego będę miał?
- Jedynie wpierdol słonko.
- Groźna. - mówił przez śmiech
- Nie. - wyszczerzył się
- Tak.
- A co ja z tego będę miał?
- Jedynie wpierdol słonko.
- Groźna. - mówił przez śmiech
Chłopak się śmiał wykorzystałam uwolniłam swoje nogi spod Lou. Wstałam popatrzył się nie mnie pytanąco. Machnęłam nogą i go kopnęłam w krocze z uśmiechem zostawiłam. Przywitałam się z resztą moich przyjaciół.
- To my idziemy rozpalić ognisko, a wy przygotujcie jedzienie. - rozkazał Li
- No dobra, ale nie wiem co z Louisem. - zaśmiałam się
- No dobra, ale nie wiem co z Louisem. - zaśmiałam się
Poczułam jak upadam na zimną podłogę. Jednym ruchem zostałam przekręcona na plecy. Na mnie siedział Lou, a inni się nam przygladali. Spojrzałam w jego oczy. Były takie śliczne. Zaraz stop! Nie, nie, nie, nie waż się! Ale są śliczne! Nie, nie mogę, ale to nic strasznego że ważam że Louis ma piękne oczy no przecież nic prawda? Chłopak zaczął mnie łaskotać, a ja płakałam ze śmiechu.
- Ood..od.oddp..odpóść. - mówiłam przez śmiech
- Było mnie nie bić.
- Ale mówiłam ci żebyś zszedł! - chłopak przestał mnie łaskotać
- Przeproś.
- Słucham? - znowu zaczął - Dobra przepraszam. - Na reście przestał chciał zejść, ale teraz ja na nim siedziałam. - Teraz ty przeroś.
- Przepraszam.
- Było mnie nie bić.
- Ale mówiłam ci żebyś zszedł! - chłopak przestał mnie łaskotać
- Przeproś.
- Słucham? - znowu zaczął - Dobra przepraszam. - Na reście przestał chciał zejść, ale teraz ja na nim siedziałam. - Teraz ty przeroś.
- Przepraszam.
Zeszłam z chłopaka i razem poszliśmy do reszty. Przez to wszytko oni zdążyli już przygotować. Usiadłam na kocu przy ognisku, a obok mnie Niall. Przytuliłam się do niego, ale on nie oddał ościsku popatrzyłam na niego. Spojrzał na mnie zabujczym wzrokiem. Okej fajnie że wiem o co chodzi. Odsunęłam się od blondynka. Siedziałam z nogami podkulonymi pod brode wpatrywałam się w ogień. Wszyscy zajęci rozmową, a ja jak by się odcięłam od świata. O co może mu chodzić? Już sama nie wiem czasami zachoduje się jak dziewczyna z okresem. To już ja tak nie mam. Przecież nic złego nie zrobiłam. Ktoś dotknął mnie za ramię podskoczyłam ze strachu, a moja głowa skierowała się w stronę tej osoby, którą okazała się Perrie.
- Chodź zrobimy sobie soczki. - zaśmiała się. Fakt nie mogę pic ugh
- Jasne.
- Jasne.
Poszłam za dziewczyną do kuchni. Nalałam sobie skoku do szklanki tak jak i dziewczynie. Usiadłam na blacie trzymając szklankę w ręku.
Bawiłam się nią z głową spuszczoną na dół.
Bawiłam się nią z głową spuszczoną na dół.
- Co jest?
- Niallowi znowu coś zrobiłam. Wszytko co robie jest źle.
- Jest po prostu zazdrosny. - do kuchni wszedł Zayn
- Kto jest zazdrosny?
- Nikt.
- Ej no mi nie powiesz?
- Tak tobie nie powie. - odezwała się Pezz
- Dzięki słońce. - pocałował ją w policzek
- To wy znowu razem?
- Owszem.
- Tak się cisze. - przytuliłam ich oboje.
- Niallowi znowu coś zrobiłam. Wszytko co robie jest źle.
- Jest po prostu zazdrosny. - do kuchni wszedł Zayn
- Kto jest zazdrosny?
- Nikt.
- Ej no mi nie powiesz?
- Tak tobie nie powie. - odezwała się Pezz
- Dzięki słońce. - pocałował ją w policzek
- To wy znowu razem?
- Owszem.
- Tak się cisze. - przytuliłam ich oboje.
Tak się cisze że są razem. Nie wyobrażam ich sobie osobno. Są idealną parą na prawdę. Wyszłam do reszty akurat robili kielbaski. Jak dzieci to słodkie. Siedzieliśmy i gadaliśmy do rana. Ja z Niallem nie rozmawiałam zresztą się upił i to było by bez sensu i tak jutro nic nie będzie pamiętał. Razem z Perrie pomogliśmy im wejść do srodka bez żadnych szkód. Razem z dziewczyną zostawiliśmy ich w salonie.
- Gdzie mam spać?
- Tu. - otworzyła drzwi - Zaraz ci przyniosę ubrania bo wizęłam.
- Ok.
- Tu. - otworzyła drzwi - Zaraz ci przyniosę ubrania bo wizęłam.
- Ok.
Weszłam do środka. Nawet przytulnie ściany były takie granatowe duże łóżko przy oknie oraz mała szafa przy ścianie. Usiadłam na łóżku, a do pokoju weszła blondynka.
- Trzymaj, a i jestem obok jak coś. Łazienka na przeciwko.
- Dobranoc.
- Dobranoc
- Dobranoc.
- Dobranoc